Kierownictwo firmy mieszczącej się w podpoznańskim Robakowie planuje rozwinąć produkcję. Na rynek znów mają trafić wędliny sygnowane marką „Pozmeat”. Brakuje tylko ludzi, którzy mogliby je robić.
Obecnie w zakładzie do uboju trafia 4 tysiące sztuk trzody chlewnej tygodniowo. Na razie firma zatrudnia 240 osób. Wytwarzanie wędlin dopiero się rozpoczyna. Być może na przełomie kwietnia i maja produkcja wzrośnie do 20 ton podczas dziennej zmiany. Kierownictwo spółki przyznaje, że to za mało, by firma nabrała rozpędu.
Gdzie ci rzeźnicy?
Prezes „Sokołów-Pozmeat” liczy na więcej. W ciągu dwóch lat w zakładzie miałoby być przerabiane 100 ton trzody chlewnej dziennie. Potrzeba do tego przynajmniej sześciuset osobowej załogi.
Na ten rok jednak produkcja ma być zwiększona do 60 ton. Nawet dla takiej wielkości w firmie nie ma jednak wystarczającej liczby pracowników.
– Będę płacił więcej dobrym fachowcom – obiecuje Tadeusz Frydrycki, prezes „Sokołów-Pozmeat”.
Aby produkcja ruszyła pełną parą potrzeba jeszcze kilkudziesięciu rzeźników do rozbioru mięsa, kolejni potrzebni będą przy produkcji wędlin. Fachowcow brakuje, bo wyjechali w poszukiwaniu lepiej płatnej pracy za granicę. Prezes nie wyklucza szukania pracowników w Niemczech. Brak rąk do pracy może utrudnić produkcję mięsa przeznaczonego na eksport. A to – według planów – ma być jednym z filarów rozwoju spółki. Koncern mięsny „Sokołów”, który kupił podpoznańską firmę, chce dostarczać swoje wyroby na rynek holenderski i angielski.
Tradycja od nowa
Już w marcu „Sokołów-Pozmeat” chce ruszyć z produkcją wędlin. Ma to być powrót do tradycyjnych wyrobów firmy. W wielkopolskich sklepach pojawią się między innymi wędzonki i różnego rodzaju szynki znanej wcześniej poznańskiej marki. Według planów miesięczna produkcja sięgnie poziomu dwóch tysięcy ton wyrobów.
Najpierw zakład, który przed ogłoszeniem upadłości był najnowocześniejszym w kraju, musi przejść modernizację. Na początek zostanie usprawniona linia ubojowa. Przed uruchomieniem produkcji została źle zmontowana. Serwisanci producenta wciąż nad nią pracują.
To nie jedyne zmiany. Unowocześnić trzeba też halę do rozbioru mięsa. Koszt tej operacji wyniesie 500 tysięcy euro.
Obecnie zaledwie 30 procent znajdujących się w firmie maszyn jest w dobrym stanie.
– Wyposażenie, jakie zastałem po przyjściu do firmy, można określić jako mocno wysłużone – ocenia Frydrycki.
I planuje zakup sprzętu. Potrzebne są maszyny do przetwórstwa. Na ten rok zakład otrzymał od zarządu spółki 10 milionów złotych na modernizację. To na razie jedna czwarta funduszy przeznaczonych na ten cel.
Tylko nieco ponad 47% Polaków chce skrócenia tygodnia pracy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?