Pracownicy Urzędu Miasta Poznania wyszli na plac Kolegiacki, aby walczyć o podwyżkę wynagrodzenia zasadniczego w kwocie 700 zł brutto w tym roku i o kolejną podwyżkę od stycznia.
- Jest problem z podwyżkami każdego roku, ponieważ negocjacje płacowe kończą się często w okresie sierpnia-października, a nasze koszty życia rosną od stycznia - mówi jeden z manifestujących pracowników.
- Niestety nie uzyskaliśmy jakiejś konkretnej deklaracji, w jakim kierunku miałoby to zmierzać. Czekamy na jasne komunikaty - przyznają w rozmowie z nami.
Zgromadzenie było okazją do wygłoszenia stanowisk i podsumowania zbiórki podpisów pod tekstem nowego listu otwartego w sprawie podwyżek. Podpisało go 914 pracownic i pracowników Urzędu Miasta. Poparcia inicjatywie udzieliły też 204 osoby zatrudnione w Zarządzie Geodezji i Katastru Miejskiego "GEOPOZ". Pismo złożono do biura podawczego Urzędu Miasta 15 września.
- Chcemy, żeby nie tylko prezydent, ale też miejscy radne i radni oraz mieszkanki i mieszkańcy miasta mieli świadomość trudnej sytuacji płacowej w urzędzie - zaznaczają.
Jak dodają, nie są zadowoleni z porozumień płacowych z 27 czerwca i 1 lipca br. zawartych ze strony związkowej przez "Solidarność" i OPZZ. Zdaniem pracowników urzędu, zapisana w porozumieniu kwota podwyżki wynagrodzenia zasadniczego 230 zł brutto w żaden sposób nie kompensuje rosnących kosztów bieżącego utrzymania, dramatycznie rosnącego na skutek inflacji. Dlatego, wnioskują o przyznanie jeszcze 470 zł brutto, tak aby łącznie każdy pracowników miał wyższe wynagrodzenie o 700 zł brutto.
- Nie godzimy się na realne obniżki naszych wynagrodzeń w wyniku przeciągających się negocjacji płacowych, kończących się nieadekwatnymi nominalnie podwyżkami - tłumaczą.
Rok temu odbyło się podobne zgromadzenie, dzięki któremu udało się wprowadzić zasadę podwyżek wynagrodzeń zasadniczych. Jak tłumaczą pracownicy urzędy, wcześniej w przypadku podwyżek globalnych, osoby mające dodatek stażowy były stratne.
- Nie chcemy walczyć, tylko usiąść i wspólnie ponegocjować, znaleźć dobre rozwiązanie. Przedstawiliśmy 6 punktów w naszych postulatach i nad każdym można się pochylić - dodają.
Na swoim Facebooku prezydent Jacek Jaśkowiak pisze:
- Siedem lat nieudolnych rządów Zjednocznej Prawicy doprowadziło na skraj katastrofy naszą gospodarkę i finanse zarówno samorządów jak zwykłych obywateli. Pracownicy i pracownice urzędu pomimo nominalnie wyższych płac, realnie w portfelach mają coraz mniej. Bo płacą wyższe raty kredytów, rachunki za prąd, czy gaz, drożejące paliwo i żywność. Ich żądania podwyżek są więc jak najbardziej zasadne. W pełni je rozumiem.
Dodał, że "przy tak szybko rosnącej inflacji trudno jest spiąć budżet domowy, ale także miejski".
- Chciałbym móc zrealizować żądania pracowników. Uważam, że wykonują ciężką i odpowiedzialną pracę, za którą należy im się godne wynagrodzenie. 700 zł podwyżki, której się domagają, to dla Miasta wzrost wydatków o ponad 130 mln zł w skali roku. Tymczasem nasze dochody, na skutek działań rządu, z roku na rok realnie maleją. Wspólnie z radnymi i związkami zawodowymi będę jednak robił wszystko, by znaleźć kompromisowe wyjście z tej trudnej sytuacji - zapewnia.
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]
Jakie są wczesne objawy boreliozy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?