Policja - Proces się ślimaczy... morderca na wolności

Wracaj do swojego własnego kraju! Nie chcemy cię w Irlandii! - właśnie takie słowa przed śmiercią miał usłyszeć zakatowany na śmierć w lipcu 2009 roku Marek Muszyński, pochodzący z Wągrowca, a w Irlandii wtedy czasowo przebywający i pracujący. Policja brytyjska nie ma już wątpliwości, że przyczyną morderstwa Polaka były właśnie powody narodowościowe. Wszystkie ustalenia śledztwa wskazują właśnie na to...
Zaskakujące jest jednak to, że chociaż od morderstwa minęło już ponad półtora roku, że chociaż tamtejsza policja bardzo szybko złapała bandytę, który odpowiada za śmierć wągrowczanina, to do dziś nie usłyszał on wyroku...
Dziewiętnastoletni Adrian Cunningham z Lisgullion Park jest już na wolności, po tym jak z aresztu zwolnił go brytyjski sąd.
Pracownicy polskiej ambasady w Londynie przyznają nam nieoficjalnie, że ta sprawa przed brytyjskim sądem po prostu się... ślimaczy! Czy byłoby inaczej, gdyby nie chodziło o śmierć Polaka? Co więcej, okazuje się, że w tej sprawie doszło do szeregu uchybień ze strony brytyjskiej. Interweniował już polski konsul.
Traktowanie tej sprawy przez stronę brytyjską jest o tyle bulwersujące, że w trakcie śledztwa wychodzą na jaw bardzo drastyczne ustalenia co do śmierci Polaka i bezwględności jego oprawcy.
Okazuje się, że napastnik powalił Marka na ziemię. A gdy już go pobił i skopał tak bardzo, że ten całkiem opadł już z sił i był tak słaby, że nie mógł się już się bronić, to młdy zwyrodnialec stanął na jego krtani jedną nogą, zwyczajnie go dobijając...
19-latek mimo całego okrucieństwa zgodnie z decyzją sądu wyszedł z aresztu na wolność.
Więcej o sprawie morderstwa Marka Muszyńskiego czytaj w najnowszym wydaniu "Tygodnika Wągrowieckiego"