Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pleszewianie - Ryszard Borkiewicz wspomina szkołę z perspektywy ucznia i nauczyciela

Irena Kuczyńska
Pleszewianie Ryszard Borkiewicz LO Pleszew
Pleszewianie Ryszard Borkiewicz LO Pleszew Irena Kuczyńska
Ryszard Borkiewicz - emerytowany nauczyciel historii w pleszewskim liceum wspomina szkołę z perspektywy ucznia, nauczyciela młodego i bardziej doświadczonego

Pleszewianie - Ryszard Borkiewicz - emerytowany nauczyciel historii w Liceum Ogólnokształcącym im. St. Staszica w Pleszewie wspomina lata spędzone w szkole

Kochałem historię i kochałem to, co robiłem - mówi Ryszard Borkiewicz - emerytowany nauczyciel historii w Liceum Ogólnokształcącym im. St. Staszica w Pleszewie.
Jego przygoda z Alma Mater Pleseviensis rozpoczęła się w roku 1968, kiedy został uczniem klasy I i z przerwą na cztery lata studiów na wydziale historii Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu trwała 35 lat. Swoją pasją do historii i nauczycielstwa zaraził córkę Magdalenę, której - jak mówi - ustąpił miejsca, przechodząc na emeryturę.
Dzień Nauczyciela jest okazją do wspomnień. A jest ich niemało. Pierwsze dotyczą relacji z nauczycielami, kiedy bohater naszego reportażu był uczniem pleszew-skiego liceum.
- Większość nauczycieli była z przedwojennym rodowodem. To była rasowi pedagodzy, prawdziwa inteligencja, zawsze przygotowani do zajęć, poważnie podchodzący do ucznia. To oni nauczyli mnie szacunku do drugiego człowieka i pokory wobec wydarzeń, które niesie życie - podkreśla Ryszard Borkiewicz. Wymienia Mariana Wolniaka - nauczyciela geografii, Józefa Bekera - nauczyciela przysposobienia obronnego, Aleksandrę Nafalską - rusycystkę, Tadeusza Miszke - nauczyciela matematyki i śpiewu, Ludmiłę Jabczyńską - nauczycielkę języka polskiego, dzięki której - jak mówi, ,,potrafi pisać’’, a spod jego pióra wyszedł niejeden ciekawy artykuł.
Ludmiła Jabczyńska dała mu nauczkę. - Ponieważ nie nauczyłem się sonetu Adama Mickiewicza, kazała mi nauczyć się ,,prozy’’. Wykułem na pamięć opis nabijania na pal Azji Tuhajbejowicza z powieści Henryka Sienkiewicza ,,Pan Wołodyjowski - wspomina historyk.
Ale najbardziej - jako pasjonat historii - cenił wychowawcę Stanisława Bródkę, który ,,sam był historią’’. - Profesor miał bogaty życiorys z tragicznym epizodem wojennym w Oświęcimiu, dokąd nas zawiózł na wycieczkę. Potrafił zafascynować swoim przedmiotem. Miał pseudonim ,,Brutus’’, był dla nas mentorem - podkreśla Ryszard Borkiewicz. Profesor Bródka organizował swojej klasie wycieczki m.in. do Warszawy, gdzie oprócz zwiedzania były też dwa spektakle: ,,Zemsta’’ w Teatrze Polskim i ,,Martwe dusze’’ w Teatrze Powszechnym. Na scenie : Olbrychski, Zaorski, Szczepkowski, Szczep-kowska, Szaflarska i inne gwiazdy. Ryszard Borkiewicz wspomina też drugiego wspaniałego historyka - Andrzeja Szymańskiego, który uczył go w maturalnej klasie, a potem był kolegą z pracy. Wtedy w latach 60. i 70. do nauczycieli zwracano się ,,panie profesorze’’, do pokoju nauczycielskiego nikt nie wchodził, a zaczepienie nauczyciela na korytarzu było nietaktem.
Czy łatwo było dawnemu uczniowi, już z dyplomem magistra historii, wejść do pokoju nauczycielskiego i stać się kolegą dawnych mentorów? - Nie było łatwo. Pamiętam, że wprowadził mnie dyrektor Andrzej Kulig, nie musiał mnie przedstawiać, bo większość nauczycieli mnie znała - wspomina Ryszard Borkie-wicz.
W pokoju nauczycielskim byli jego dawni nauczyciele: Tadeusz Kończak - nauczyciel biologii, fizyk Zdzisław Łukaszewicz, rusycystka Danuta Chorodeńska, wspomniany już Andrzej Szymański, Małgorzata i Ryszard Maciaszkowie - nauczyciele wychowania fizycznego, Wiktor Biliński - romanista, którego znał z czasów sąsiedztwa na ul. Traugutta i Kubackiego.
Wszystkie te osoby pamiętały go jako ucznia. - Z prof. Łukaszewiczem do dziś tytułujemy się ,,profesorze’’, prof. Bródka proponował mi bruderszaft, ale ja ja mu powiedziałem: ja jestem Rysiek, a pan jest profesorem. Najszybciej przejście na ,,ty’’ zaproponował mi Aleksander Kula, potem Andrzej Szymański i dalej kolejne osoby - wspomina Ryszard Borkiewicz.
Mówi, że w 1979 roku jeszcze obowiązywała w szkole i w pokoju nauczycielskim kindersztuba. Młodzi nauczyciele uczyli się od weteranów trzymania dystansu między uczniem i nauczycielem.
I kolejny etap w życiu nauczyciela, kiedy do pracy przychodzą jego uczniowie. - Czy łatwo było zakolegować się z byłym uczniem? - Nie było źle, wiedziałem, jak to było ze mną, więc nie budowałem barier. Dwa lata po mnie przyszła Elżbieta Garbarczyk, potem Łucja Banaś - Kasperska, Lidia Michalak, kolejny był Robert Kulig - historyk, z którym bardzo szybko przeszliśmy na ,,ty’’. Nie było między nami rywalizacji - mówi Ryszard. Dodaje nazwiska kolejnych jeszcze młodszych kolegów: Aleksandra Wnuka, Adama Kałuż-nego, Małgorzatę Kuberkę.
- Najpierw Adam Kałużny mówił do mnie ,,panie profesorze’’ale potem wspólne wyjazdy z uczniami, wycieczki, dystans topniał, konwenanse upadły - dodaje pleszewski historyk.
W ciągu 30 lat pracy w liceum zafascynował historią wielu swoich uczniów. Ale największą dumą jest córka Magdalena - nauczycielka historii w pleszewskim liceum. Co prawda, była uczennicą Roberta Kuliga, ale to tata opowiadał jej na dobranoc mity greckie zamiast bajek.
Przechodząc na emeryturę, zrobił córce miejsce w szkole przy ul. Poznańskiej 38. I teraz postrzega pleszewską Alma Mater przez pryzmat jej doświadczeń.
- Czasem odnoszę wrażenie, że kiedyś mieliśmy więcej czasu na pracę z uczniem, bo było mniej papierków. Teraz wszystko musi być opisane. I to chyba nie jest najlepsze rozwiązanie - uważa nauczyciel z 30 - letnim stażem. Widzi też, że skraca się dystans pomiędzy uczniem i nauczycielem. Uważa, że na wszystkich zmianach w oświacie najbardziej ucierpią dzieci, bo nauczyciele zawsze sobie poradzą.
Pamięta, że w 1979 roku prof. Bródka wręczył mu tymczasowy program nauczania. Ta tymczasowość w oświacie trwała długo. Dopiero w latach 90. nauczyciele zaczęli trochę lepiej zarabiać i mogli się dokształcać.
Za co można kochać szkołę?
- Za to, że się widzi, jak młody człowiek się rozwija i można w tym rozwoju uczestniczyć, za to, że po latach ktoś powie na ulicy ,,dzień dobry panie profesorze’’, zapyta, czy pamięta pan tę wycieczkę w Tatry w 1989, kiedy pierwszy raz zobaczyłem góry?
Na emeryturze Ryszard Borkiewicz wykłada historię na Pleszewskim Uniwersytecie Trzeciego Wieku, odpowiada też za turystykę historyczną. Każda wycieczka jest przygotowana a uczestnicy w autobusie otrzymują od profesora duża dawkę wiedzy historycznej. I to na wysokim poziomie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto