Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pleszew. Dwie zbrodnie o których jest i było głośno w Pleszewie. Co je łączy?

opr. Piotr Fehler
W niedzielę, 1 sierpnia na działkach w Pleszewie doszło do morderstwa. Trójka młodych osób w wieku: 17, 21 i 26 lat brutalnie zamordowała 43-letniego mężczyznę. Przy tej okazji mieszkańcy wspominają jedną z najgłośniejszych zbrodni ostatnich kilkunastu lat w południowej Wielkopolsce. Historia dotyczy zabójstwa kobiety i jej czteromiesięcznej córki. Sprawcą morderstwa okazał się jej chłopak i ojciec dziecka. Okazuje się, że pomimo upływu lat są wątki, które łączą obie zbrodnie. Chodzi o obrońcę podejrzanego Mariana Gulcza oraz Michała Królikowskiego - pełnomocnika rodziny zamordowanej. Teraz mecenasi spotkali się na sali również w przypadku morderstwa na działce przy ulicy Wierzbowej w Pleszewie

I choć obie zbrodnie dzieli w sumie 17 lat, to jak się okazuje mają one wspólne cechy, a raczej ludzi. Oskarżonego Marcina T. bronił wówczas Marian Gulcz, który jest teraz obrońcą 21-latka. Z kolei pełnomocnikiem rodziny zamordowanej był Michał Królikowski, obecny obrońca 26-latki.

Morderstwo w Taczanowie Drugim

W styczniu 2004 roku dwudziestodwuletnia kobieta, mieszkanka Taczanowa, wyszła na spacer ze swoją czteromiesięczną córeczką. Długo nie wracała do domu. Rodzina dziewczyny zaczęła się niepokoić i zawiadomiła policję. Sąsiedzi, rodzina i okoliczne służby ratownicze rozpoczęły poszukiwania. Następnego dnia w pobliskiej dzwonnicy znaleziono ciało martwej kobiety. Miała liczne obrażenia i roztrzaskaną głowę. Śledczy ustalili, że doszło do brutalnego morderstwa.

Katem okazał się chłopak kobiety i ojciec jej dziecka. Mężczyzna wcześniej wyrzucił kobietę z domu i odmówił także płacenia alimentów. Czteromiesięcznego dziecka nie znaleziono na miejscu zbrodni. Dopiero podczas procesu oskarżony przyznał się, że utopił swoją córkę w rzece Prośnie. Zwłok dziecka nigdy nie znaleziono.

Zbrodnia w kaplicy. Tak na naszych łamach relacjonowaliśmy rozprawę:

Spójrz na te zdjęcia! Nawet patrzeć nie możesz. Nie jesteś człowiekiem. Nie masz serca, ani sumienia - krzyczała matka zamordowanej kobiety do mordercy.

Pierwsza odsłona procesu miała miejsce przed kaliskim Sądem Okręgowym, na sesji wyjazdowej w Ostrowie Wielkopolskim. 25-letni mężczyzna od stycznia 2004 roku przebywał w areszcie w Ostrowie. Na początku roku pozbawił on życia swoją byłą dziewczynę i czteromiesięczną dziewczynkę. Niemowlę było córką jego oraz zamordowanej kobiety.

Składowi sędziowskiemu przewodniczył Andrzej Miller. Oskarżonego bronił Marian Gulcz. Prokuraturę reprezentował Andrzej Mieloszyk. W roli oskarżycieli posiłkowych wystąpili rodzice i jednocześnie dziadkowie. Ich pełnomocnikiem był wówczas Michał Królikowski.

W ciągu dwóch dni przesłuchano podejrzanego oraz dziewięciu świadków. Nie udało się przesłuchać biegłych, ponieważ jeden z nich nie mógł przybyć. Zwyrodnialec przyznał się do zabójstwa kobiety. Twierdził natomiast, że choć dziecko włożył do worka i przykrył kurtką, to nie chciał jej śmierci. Tymczasem zdaniem Prokuratury Rejonowej w Pleszewie, obydwa morderstwa odbyły się z premedytacją.

Ciosy miały być nauczką
Gdy na salę rozpraw wprowadzono podejrzanego, matka zamordowanej natychmiast wyjęła zdjęcia ofiar. Siedząc vis a vis mordercy trzymała je tak, aby na nie patrzył. Jednak jego głowa cały czas była opuszczona. Przed sądem oskarżony odmówił ponownego opisywania zabójstw. Odpowiadał tylko na pytania. Odczytano więc zeznania, jakie składał policji i prokuraturze.

Jak z nich wynika, 28 stycznia 2004 roku morderca spotkał swoje ofiary, które przebywały na spacerze w parku Taczanowie. Makabryczne wydarzenia miały miejsce w przykościelnej dzwonnicy. - Dziewczyna powiedziała mi, że może zwiąże się z innym mężczyzną, przy którym nasza córka czuje się szczęśliwa - utrzymywał oskarżony.

- Zaczęła mi szczegółowo opowiadać o swoich zbliżeniach z nim. Krzyknąłem, aby się zamknęła. Zacząłem ją bić po głowie i szarpać. Wciągnąłem do dzwonnicy. Upadając, Iwona uderzyła głową o kamienną ławkę. Uderzałem jej głową o posadzkę. Zobaczyłem, że nadal się rusza. Więc kilkakrotnie uderzyłem ją cegłą w głowę, może w twarz. Te wszystkie ciosy, zarówno ręką, jak i cegłą, miały być dla niej nauczką za słowa o innym mężczyźnie - tłumaczył przed sądem.

Ponoć kobieta dzień wcześniej pokazała Marcinowi zdjęcie, na którym inny mężczyzna trzyma na rękach Wiktorię Weronikę (jak zabójca się dowiedział w czasie śledztwa, był to kuzyn zamordowanej).

Zmieniał zeznania
Jak się okazało w sądzie, od stycznia podejrzany kilkakrotnie zmieniał zeznania dotyczące postępowania z dzieckiem po śmierci matki, której ciało pozostawił na miejscu zbrodni. Jego zdaniem, sprzeczności w wyjaśnieniach wynikają z emocji. Morderca przez kilka godzin miał wozić córkę w samochodzie. Włożył ją do foliowego worka, położył na siedzeniu, a później na podłodze auta. Dodatkowo przykrył kurtką. Dziecko udusiło się. Pod wieczór 28 stycznia, mężczyzna obciążył worek kamieniami, zawiązał go na supeł i wrzucił zwłoki córki do rzeki Prosny w Bogusławiu. W międzyczasie odwiedzał jeszcze znajomych i był w domu. Warto dodać, iż pomimo intensywnych poszukiwań, ciała dziecka nigdy nie odnaleziono.

Takiego narzeczeństwa nie widziała
Jak wynikało z zeznań rodziny, para w 2002 roku przez tydzień mieszkała razem w Pleszewie. Nie mogła się jednak porozumieć. Gdy kobieta zaszła w ciążę, mężczyzna przez kilka miesięcy nie utrzymywał z nią kontaktu. Oskarżał ją o kradzież 500 euro. Za to kobieta stwierdziła, iż ,,ojciec dziecka z gazety dowie się o jego narodzinach”. Nie zaprosiła go też na chrzciny małej. Potem mężczyzna starał się spotykać z kobietą i córką lecz dziecko widział w sumie kilkanaście razy - taka ponoć była wola rodziny.

- Takiego narzeczeństwa, to ja jeszcze nie widziałam. Bez przerwy się kłócili, o byle co. Mężczyzna ciągle miał pretensje, że córka na kogoś spojrzała, z kimś porozmawiała. Chciał, aby siedziała i patrzyła mu w oczy. Przez niego zaniedbywała obowiązki domowe. Nie miała innego mężczyzny - zeznawała matka zamordowanej.

Taką dostał, a jaką oddał
Podczas rozprawy mężczyzna wyraził żal z powodu tego, co zrobił. Rodzina nie przyjęła jego przeprosin. Do dramatycznych chwil doszło podczas przesłuchania matki zamordowanej. Kobieta wykorzystała to, że jest bliżej oskarżonego. Wówczas ponownie wyjęła zdjęcia ofiar, w tym jedno zmasakrowanej twarzy córki.

- Taką ci ją dałam, a taką mi oddałeś - powiedziała. - Spójrz na te zdjęcia! Nawet patrzeć nie możesz. Dla mnie, nie jesteś człowiekiem. Nie masz serca, ani sumienia. Nikt z jego rodziny (oskarżonego - przyp. red.) nie raczył pomóc w poszukiwaniach , nikt się nie odezwał ani dobrym słowem. Dopiero 8 września ojciec mężczyzny odezwał się i ,,tak mu bardzo przykro”. Nie wiem, czy wersja, którą podaje odnośnie śmierci dziecka jest prawdziwa. Może ją potrzaskał, poćwiartował, nie wiem co zrobił. Musiał być ktoś drugi, ktoś, kto mu pomagał - podkreślała wówczas matka.

Minimum 20 lat w więzieniu
Sąd zdecydował, że mężczyzna spędzi minimum 20 lat w więzieniu. Prokurator domagał się dwóch wyroków dożywocia. Sąd Okręgowy w Kaliszu wymierzył łączną karę 25 lat pozbawienia wolności, z możliwością zwolnienia warunkowo po 20 latach.

- Ta kara jest za niska, nie mogę się z nią pogodzić - powiedziała po rozprawie zapłakana matka.

Moim zdaniem, wyrok jest w chwili obecnej korzystny dla mojego klienta - stwierdził po wyroku obrońca mężczyzny, mecenas Marian Gulcz. - Od niego zależy teraz, czy złożymy apelację.

Obrona chciała 10 lat
Prokurator Andrzej Mieloszyk oraz pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych, Michał Królikowski, przekonywali, że obie zbrodnie były zamierzone i nie można tu mówić o afekcie. W mowach końcowych za każdy z dwóch czynów domagali się dożywocia dla oskarżonego. Wnioskowano też o pozbawienie mężczyzny praw publicznych na 10 lat. Natomiast zdaniem obrońcy M. Gulcza, mężczyzna mordując kobietę, działał w afekcie, bo ponoć dziewczyna powiedziała mu, że ,,ma innego". Taka kwalifikacja byłaby czynnikiem łagodzącym. Jeśli chodzi o niemowlę, to mężczyzna miał nie zdawać sobie sprawy, iż dziecko się udusi. Adwokat sugerował, aby oskarżonemu wymierzyć maksymalnie 10 lat więzienia za śmierć kobiety oraz maksymalnie 5 lat za nieumyślne spowodowanie zgonu dziewczynki.

Mecenas Gulcz, na poparcie swojej linii obrony przywołał kilka werdyktów Sądu Najwyższego. - Mężczyzna kochał kobietę- zapewniał. - Jeśli jest tak wielkie uczucie, które nagle przerywa oświadczenie: ,,ja już nie chcę z tobą być", a do tego dochodzą rzadkie widzenia z dzieckiem, to mogło spowodować afekt i tę wielką tragedię.

- Sąd rozważał wyrok dożywocia - przyznał po rozprawie przewodniczący składu sędziowskiego, Andrzej Miller. - Nie ma jednak realnego zagrożenia, że mężczyzna, po odbyciu kary, znowu targnie się na czyjeś życie. Wyrok nie może być zemstą w imieniu prawa.

Zdaniem sędziów, zabójstwo kobiety dokonane zostało pod wpływem nagłego impulsu, nie było przedtem planowane. W stosunku do dziecka, sprawca wiedział, że wkładając dziewczynkę do worka i przykrywając kurtką, może ono zginąć i godził się na to.

Polub nas na FB

POLECAMY RÓWNIEŻ:

Morderstwo w Pleszewie. Są wyniki sekcji zwłok. Prawie 40 ci...

Pleszew. Morderstwo w Pleszewie. O brutalnym morderstwie prz...

Morderstwo w Pleszewie. Znaleziono nóż i części od grilla, k...

Morderstwo w Pleszewie. Posiedzenie w sądzie w sprawie aresz...

Pleszew. Morderstwo w Pleszewie. Czy zatrzymani w sprawie mo...

Pleszew. Morderstwo w Pleszewie. O morderstwie w Pleszewie g...

Pleszew. Morderstwo w Pleszewie. Są zarzuty prokuratury. "Za...

Pleszew. Morderstwo w Pleszewie. Na miejscu zbrodni trwa eks...

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto