Życie kolejnego pleszewianina, którego Czytelnicy ,,Gazety Pleszewskiej’’ umieścili na liście ,,25 osobistości na 25 lat wolności’’ związane jest z ulicą Krzywą.Tadeusz Żychlewicz mieszkał tam u wujostwa Wysockich, odziedziczył po nich firmę. Tam wybudował dom pod aniołami.
Tadziu będzie następcą na Krzywej
Do Pleszewa, a dokładnie do Nowej Wsi sprowadził się pradziadek Tomasz Żychlewicz z Pogorzeli. Brat pradziadka był proboszczem w Lutyni, o czym świadczy tablica pamiątkowa w tamtejszym kościółku.
Siostra ojca naszego bohatera wyszła za Władysława Wysockiego - właściciela warsztatu stolarskiego na ul. Krzywej. Ponieważ nie mieli dzieci, ojciec Tadeusza uzgodnił ze szwagrem, że Tadziu będzie następcą.
A że mama Tadka zmarła kiedy miał 6 lat, wkrótce oboje z siostrą Anią trafili na Krzywą.
W latach 60. był tam raj dla dzieci, można było biegać, samochodów nie było, tylko w dni targowe na Starym Targowisku stały wozy, a rolnicy, po dobrze zrobionych interesach, popijali w ,,Klubowej’’ i ,,Kolorowej’’.
Po skończeniu podstawówki Tadeusz trafił do technikum drzewnego w Jarocinie. Miał po wuju przejąć warsztat, którego początki sięgały - jak mówi - 1864 roku.
Tabernakulum i trumna dobra dla każdego
Stolarnia na Krzywej robiła wszystko: m.in. okna do bu-dynku dawnego domu dziec-ka na Podgórnej, taberna-kulum do fary a przede wszystkim trumny. – Do transformacji w latach 90. sprzedawały się bardzo dobrze. Tadeusz je projektował. – Miały 2 metry długości, jak ktoś się nie mieścił, to ,,Ciumpol’’ mu nogi przygiął - wspomina Tadeusz Żychlewicz. Trumny dostarczali na życzenie nawet do domu ,,klienta’’. Przede wszystkim brał je zakład komunalny w Pleszewie. Po roku 1990 wyrosły prywatne firmy pogrzebowe, a trumny Żychlewicza z nazwą firmy TRUMEXtrafiały do wielu miast w regionie. Rosła lista dłużników, którzy trumny brali ale nie płacili. Tadeusz Żychlewicz mówi, że znalazł na nich sposób. Podpisywał akty notarialne i wchodził dłużnikom na hipotekę. – Płacili, aż miło - wspomina.
Pan Bóg dał zbiory, a HUPEX słoiki i zakrętki
W latach 90. Tadeusz Ży-chlewicz przestawił się na handel. Było to korzystniejsze niż - jak mówi - trumienki.
Wtedy razem z Olgierdem Rusinkiem i Tadeuszem Mo-czyńskim założyli HUPEX SP. z o.o . Biznes kwitł, a stolarz stawał się kapitalistą. Rozumiał, że reklama jest najważniejsza. Żeby sprzedać, rozrzucał biało - czarne ulotki: Nie żałuj zelówek, oszczędzisz złotówek... W HUPEX-ie najtaniej. Albo: Dał Ci pan Bóg dobre zbiory, zrób zaprawy na zimę, a najlepsze słoiki i zakrętki kupisz ... w firmie HUPEX.
Ma strzelecki spokój
W 1990 roku Tadeusz Żychlewi cz został radnym. Zdobył mandat bez namaszczenia Komitetu Obywatelskiego Solidarność. Mówi, że był znany w mieście jako współzałożyciel Solidarności Rzemieślników w roku 1980/81.
Twierdzi, że za tę działalność przesiedział nawet jakiś czas w areszcie. Co prawda został zatrzymany w Poznaniu na Rynku Łazarskim za handel dolarami, co w czasach PRL było ścigane, napiętnowane i surowo karane. – Poszukali na mnie haka – twierdzi Żych-lewicz. Mówi, że nigdy nie robił sobie kampanii, chociaż jest obok Tomka Kuberki radnym z najdłuższym stażem. Teraz też - jak mówi ,,ma strzelecki spokój’’. Razem z synem pomyślą o kampanii, jak już listy zostaną ogłoszone. Tym razem Tadeusz Żychlewicz startuje z listy Prawa i Sprawiedliwości.
Żychlewicz jak Habsburg
– Bo ja jestem patriotą. Teraz też zgłosiłem swoją osobę do polskiej armii. W razie wojny z Rosją, jadę na front – zapowiada Żychlewicz. Wysłał nawet pismo, ale mu odpowiedzieli, że jest za stary.
Żychlewicz to Strzeleckie Bractwo Kurkowe w Pleszewie. Co prawda, jak mówi , grupę założył Jan Klauza, ale on od początku działa i jest nawet skarbnikiem Krajowej Rady Bractw Kurkowych.
Ma najwyższe odznaczenie kurkowe: Krzyż Wielki z Gwiazdą. – W Europie jest ich 21. Miał go zmarły niedawno książę Habsburg. Z pleszewskim bractwem łączy go osoba ostatniego Pleszewskiego Króla Kurkowego z roku 1947, kiedy to władze komunistyczne bractwa rozwiązały.Okazuje się, że Królem Kurkowym AD 1947 był kuzyn ojca Tadeusza - Marian Żychlewicz. Po likwidacji bractwa klejnot z medalionami wszystkich królów przejęła żona wuja, potem jej siostra, w końcu siostry córka sprzedała go jubilerowi w Warszawie.
Ten na szczęście go przechował i w roku 1996 po reaktywacji pleszewskiego bractwa, Jan Klauza klejnot wykupił. - Potem go zabrał do swojego muzeum w Słupcy, a replikę kazał zrobić Ryszard Kujawski - mówi Tadeusz Żychlewicz, 10 - krotny król kurkowy.
Jestem bardziej współczesny
Życie osobiste Tadeusz Żychlewicz ma bogate.
Nie jest - jak mówi - wierny jednej kobiecie. – Byłem taki bardziej współczesny. Nie układało się, to w zgodzie starałem się z kobietami mojego życia rozejść - zapewnia.
Z każdą, - jak twierdzi - ważną kobietą swojego życia - miał jedno dziecko. Dzieci się kochają, spotykają, wspierają, a on spotyka się z wszystkimi na rodzinnych imprezach. Na imprezy rodzinne chodzi z kolejną partnerką i jak mówi - nikomu to nie przeszkadza.
Syn po ojcu przejął żyłkę do biznesu
Tadeusza - juniora - uczył biznesu jeszcze w czasach szkoły w Broniszewicach, gdzie syn mieszkał z mamą. - Dawałem mu znaczki i mówiłem, że ma sprzedać, a co zarobi, to jego. Potem oberwałem od dyrektora szkoły, że Tadek robi to na lekcjach. Musiałem mu wytłumaczyć, że od handlu są przerwy - cieszy się Tadeusz.
Syn potem chodził do technikum drzewnego w Jarocinie, a po maturze zamieszkał z ojcem w Pleszewie. Prowadzi swój biznes. Ma żonę i dwóch synów, a ojciec u niego mieszka.
Córka Katarzyna mieszka z rodziną o swoją matką w kamienicy na Stolarskiej, której dach zdobią dwa anioły.
A moje anioły stoją...
Anioły to pomysł z czasów przyjaźni z Bogusławem Pisarskim. – On kupił toyotę za 5 000 000 zł, a ja sprowadziłem z Włoch te marmurowe anioły. Każdy ma wysokość 1 metra i patrzy na wschód. W fundamentach jest zapis, że za 100 lat komunę szlag trafi, a ją trafiło wcześniej - cieszy się Tadeusz Żychlewicz. – Toyoty już nie ma, a moje anioły stoją - dodaje.
Nawet Mateccy u niego kupowali
Tadeusz Żychlewicz mówi, że w ostatnim 25 - leciu Pleszew bardzo się rozwinął. Powstało tyle prywatnych firm, sklepów. Jego - jak mówi - był jednym z pierwszych.
– Mateccy u mnie kupowali słoiki, mieliśmy płytki ścienne i podłogowe – wspomina. Spółka HUPEX była jedną z pierwszych w województwie kaliskim. H- handel, U - usługi, P - produkcja, E - eksport. Założyli ją już w 1989 roku.
Mówi, że zawsze wspierał i wspiera ,,prywaciznę’’, w której został wychowany. Uważa, że do przedsiębiorczych ludzi świat należy.
Wszystko na wielką skalę
Za co kocha Pleszew? - Za wszystko, to jest moje miasto, dobrze się tu czuję, lubię ludzi, znam ich – wylicza.
Mówi, że urodził się w znaku Skorpiona. Robi wszystko na wielką skalę. Mówi, że jest szczęśliwy i spełniony.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?