Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Od etatu, poprzez prywatne inicjatywy, do stanowiska urzędniczego" - rozmawiamy z Markiem Wiatrowskim, nowym wiceburmistrzem Witkowa

Redakcja
Z dniem 4 lipca 2019 Marek Wiatrowski jest zastępcą Mariana Gadzińskiego, burmistrza gminy i miasta Witkowo. Do tej pory był wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej w Witkowie. Rozmawiamy z nim o nowej pracy, o dotychczasowej karierze zawodowej, pytamy także o rodzinie i hobby

"Od etatu, poprzez prywatne inicjatywy, do stanowiska urzędniczego" - rozmawiamy z Markiem Wiatrowskim, nowym wiceburmistrzem Witkowa

S.I.:Nowa funkcja, nowe zadania, nowe pomysły też...
M.W.: - Oczywiście. Ja odbieram stanowisko burmistrza jako zgoła inne niż funkcję zastępcy. Zastępca powinien być typową pomocą i wsparciem w działaniach burmistrza. Powinien mówić z nim jednym głosem i wspierać w każdej sprawie. Zastępca powinien w pewien sposób odciążyć burmistrza w jego obowiązkach. W samorządzie jestem już jakiś czas i czas ten pozwolił mi na wyrobienie sobie zdania czy zgadzam się z polityką pana burmistrza i jego stylem prowadzenia różnych spraw, czy też nie. Myślę, że moje powołanie jest tego pokłosiem. Jako zastępca będę wspierał pana burmistrza, będę starał się pomagać w realizacji jego pomysłów i jego zadań. Jednocześnie jesteśmy dwójką różnych facetów, różniących się diametralnie, co też jest zaletą w naszej pracy i na pewno nasze rozmowy będą miały wynik w postaci wspólnego mianownika poglądów, a co za tym idzie mój wpływ na pewne tematy. Myślę, że z panem burmistrzem stworzymy dobry team.

S.I.:Ile lat już pan pracuje w samorządzie i jakie były poczatki?
M.W.: -Moje pojawienie się w samorządzie jest ściśle związane z osobą Mariana Gadzińskiego. Jak pamiętamy mój obecny Szef był długoletnim zastępcą ś.p. Krzysztofa Szkudlarka. Ponad 3 lata temu, po śmierci ś.p. Krzysztofa Szkudlarka stanął On do walki o fotel burmistrza Witkowa w wyborach przedterminowych. Pojawiłem się wówczas w szeregach wspierających jego start w wyborach, a następnie sam wystartowałem jako kandydat na radnego z okręgu nr 3 - również w wyborach uzupełniających. Tak właśnie zaczęła się moja przygoda z Samorządem Witkowa. Nasz wspólny start zakończył się zwycięstwem i pana burmistrza i moim. Sprawy lokalne zawsze bardzo mnie interesowały. Wcześniej z takimi tematami miałem związek poprzez moją ś.p. Mamę, która była długoletnim sołtysem. Obserwowałam jej działania, aczkolwiek zawsze twierdziłem, że w tej materii jedna osoba z rodziny jest zupełnie wystarczająca. Dopiero funkcja radnego uświadomiła mi jak dużą radość i niesamowitą satysfakcję może dawać praca społeczna. Starałem się robić wszystko jak najlepiej i wyszło chyba nie najgorzej bo w kolejnych wyborach w 2018 roku, otrzymałem największą liczbę głosów wśród 15 radnych z Witkowa. Bardzo mnie to ucieszyło i utwierdziło w przekonaniu, że podążam słuszną drogą. W wewnętrznym głosowaniu zostałem wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej i jednocześnie przewodniczącym Komisji Oświaty, Kultury, Sportu i Pomocy Społecznej. Te funkcje pełniłem do początku lipca, kiedy to po propozycji otrzymanej od burmistrza Mariana Gadzińskiego zgodziłem się być jego zastępcą, i od tego czasu pełnię tą zaszczytną funkcję.

S.I.:Te sukcesy świadczą o Pańskim zaangażowaniu w sprawy lokalne

M.W.: -Oczywiście radny ma wpływ na pewne działania na terenie gminy, ale jest to specyficzna funkcja. Radny nie jest urzędnikiem. Radny pełni funkcję społeczną i jest organem doradczo - kontrolnym dla burmistrza. Jako radny starałem się być głosem mieszkańców i to głównie tych niezadowolonych. Z tego względu, że jeżeli ktoś jest zadowolony i raczej wszystko mu odpowiada to nie szuka alternatywnych rozwiązań. Radny głównie spotyka się z opiniami osób, które chciałyby coś zmienić, widzą coś inaczej, nie do końca odpowiadają im zastosowane rozwiązania. W związku z powyższym słowo sukces w pracy radnego byłoby chyba nadużyciem. Dla mnie, jako radnego, priorytetem była próba integracji naszej społeczności. Każdy radny ma określony swój rejon działania, ale jednocześnie jest też radnym całej gminy, całej społeczności. Zawsze starałem się to wypośrodkować. Wszyscy wiemy, że podstawą są finanse, a sprawy materialne różnie się układają. Pieniędzy na rozwiązywanie wszystkich problemów nigdy nie wystarczy. Sprawy budżetów mocno nas ograniczają, dlatego zawsze będzie grono niezadowolonych. Ja osobiście starałem się i staram reagować na nawet bardzo drobne rzeczy. Pomagając komuś bezpośrednio powoduje się, że ta osoba pamięta o tym bardzo długo. Z kolei gdy robimy duże inwestycje dla ogółu - to bardzo szybko ulega zapomnieniu kto przy tym działał, i kto się w tą pracę angażował. Staram się zawsze być otwarty, odbierać telefony o każdej porze, rozmawiać z każdym o każdej sytuacji. Nierzadko są to sprawy bardzo osobiste. Starałem się i staram zawsze być po prostu człowiekiem.

S.I.: Czym się zajmował Pan przed karierą polityczną?

M.W.: -21 lat temu skończyłem studia dzienne na Akademii Rolniczej w Poznaniu (obecnie Uniwersytet Przyrodniczy) na kierunku Technologia Żywności. Po ukończeniu studiów, zgodnie ze swoim wykształceniem, zacząłem pracować w wytwórnii wódek Sobieski w Kołaczkowie. Prace rozpocząłem jako zastępcą kierownika gorzelni. Następnie w wyniku ewolucji w firmie - zostałem zastępcą kierownika wytwórni wódek. Niestety firma w wyniku reorganizacji praktycznie zakończyła działalność produkcyjną w Kołaczkowie - czego następstwem było zakończenie mojej pracy w tym zakładzie. Po tych ruchach miałem do wyboru albo kontynuować karierę zawodową i opuścić miejsce zamieszkania czyli Witkowo, albo zająć się czymś zupełnie nowym. Tym samym, po 11 latach pracy w Kołaczkowie postanowiłem otworzyć własną działalność gospodarczą. Jednocześnie cały czas będąc właścicielem indywidualnego gospodarstwa rolnego. Temat rolnictwa był dla mnie zawsze bardzo bliski, chociażby ze względu na wykształcenie. Po tych wszystkich doświadczeniach jestem tutaj. Przeszedłem drogę od etatu, poprzez prywatne inicjatywy, aż do stanowiska urzędniczego. Myślę, że to dobra szkoła życia.

S.I.: Ta różnorodność, takie doświadczenie w różnych branżach pomagają dziś w pracy!
M.W.: -Stanowisko, na którym obecnie jestem - wymaga od burmistrza i ode mnie bardzo dużej elastyczności i wiedzy w wielu dziedzinach. Dla postronnych osób często zadziwiające jest zajęcie się np. o 8:00 oświatą, o 9:15 Zakładem Gospodarki Komunalnej, o godzinie 10:30 prywatnymi problemami zwykłego mieszkańca, a od 13:00 czuwaniem nad organizacją imprezy patriotycznej dla społeczności Witkowa.

Jednak mnie ten styl pracy bardzo odpowiada, nigdy nie narzekałem na brak energii i chęci do działania, a o monotonii nie ma po prostu mowy.

S.I.: Prywatnie pan Marek Wiatrowski jest?

M.W.: -19 lat jestem w związku małżeńskim z Sylwią. Mamy dwójkę dzieci. Nasza córka Aleksandra ma 18 lat i jest tegoroczną maturzystką, a syn Krzyś jest 6 latkiem w przedszkolu. Rodzina zawsze była i jest dla mnie najważniejszą sferą życia. Moja rodzina bardzo wspiera mnie w obecnej pracy.

S.I.: Jaka jest Pańska największa pasja i czy znajduje Pan na nią czas?

M.W.: - Moją największą pasją „od zawsze” są motocykle. Od najmłodszych lat byłem zakochany w Motorynkach, Simsonach, MZ-ach i Jawach. Po transformacji ustrojowej lat 90-tych pojawiła się u nas „Japonia” i to wtedy miłość do Hondy, Yamahy czy Kawasaki rozkwitła. A tak poważnie - moi najbliżsi wiedzą, że co jakiś czas muszę nakręcić trochę kilometrów, spotkać się z przyjaciółmi „od dwóch kółek” bo inaczej po prostu nie umiem odreagować.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto