- W sumie, od czasu kiedy dotarły pierwsze sygnały od mieszkańców o pojawiających się regularnie dzikach, odstrzelono ich w tamtym obwodzie łowieckim 30 - mówi Czesław Kwiatek, łowczy z poznańskiego Koła Łowieckiego "Ratusz".
O problemie dzikich zwierząt pisaliśmy na łamach "Głosu" już kilka miesięcy temu (patrz ramka). Mieszkańcy osiedla Kosmonautów informowali nas wówczas, że z powodu biegających w pobliżu bloków zwierząt, boją się chodzić na spacery.
Z czasem dziki zaczęły się pojawiać w całej okolicy i robiło się coraz bardziej niebezpiecznie. Dlatego część zwierząt wywieziono do lasu, a na osiedlach stosowano odstraszacze zapachowe. Wszystkie sposoby okazały się niewystarczające.
- Dokarmiając dziki, mieszkańcy przyzwyczaili je do obecności ludzi, a zwierzęta się rozpanoszyły - tłumaczy myśliwy, który z ramienia koła łowieckiego miał zająć się odstrzałem zwierząt na Naramowicach. - Zmiana tych przyzwyczajeń jest prawie niemożliwa. Bo nawet jak zwierzęta wywiezie się do lasu, to one wrócą. Dlatego dziki trzeba było odciągnąć od zabudowań i odstrzelić. Żeby to zrobić, usypywałem ścieżkę z kukurydzy, która prowadziła do miejsca, gdzie zrobiłem stałe nęcisko. Potem w jego okolicę chodziłem na polowania.
Już w październiku była zgoda na odstrzał połowy z około 20 zwierząt, które pojawiały się na ulicy Rubież. Konkretna decyzja o skupieniu się na okolicach Naramowic, zapadła jednak później, po tym, jak dziki pojawiły się także na osiedlu Władysława Łokietka.
- Kilkanaście dni temu odbyliśmy wspólne spotkanie z myśliwymi i Powiatowym Lekarzem Weterynarii i stwierdziliśmy, że to jedyne skuteczne rozwiązanie - mówi Hieronim Wawrzyniak z Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa Urzędu Miasta Poznania. - Mamy nadzieję, że dzięki temu sytuacja się poprawi, a zwierzyna już nie będzie tak niepokoić mieszkańców.
Tylko w zeszłym tygodniu ustrzelono na tym terenie pięć dzików. To nie koniec, bo choć od 15 stycznia zaczyna się okres ochronny, który obejmuje lochy, myśliwi wciąż mogą strzelać do odyńców i warchlaków. Według łowieckich limitów, w tym obwodzie myśliwi mogą jeszcze w sumie upolować 20 dzików.
Rodzina dzików na os. Kosmonautów
Do groźnej sytuacji doszło tam w czerwcu, gdy między blokami pojawiła się locha z młodymi.
Jak twierdzili mieszkańcy, rodzinę dzików widziano na osiedlu jeszcze kilkakrotnie. Wówczas podjęto decyzję o uśpieniu zwierząt i wywiezieniu ich do lasu. Podobną akcję należało powtórzyć w lipcu, bo okazało się, że locha z młodymi wróciła. Dziki zostały uśpione strzałami z karabinka i przewiezione do Zespołu Szkół Leśnych w Goraju. Tam w pobliżu szkoły, dziki żyją w zagrodzie edukacyj- no-przyrodniczej o wielkości 4 ha.
Jak podkreśla straż miejska, w sytuacji, gdy widzimy dzikie zwierzę, nie powinniśmy się do niego zbliżać, a na miejsce natychmiast wezwać strażników.
Święto sadów w Wierzchowicach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?