MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Milion na ratunek - rozmowa z Tadeuszem Wienckiem

Jacek Portala
Zawsze kochał pan sport żużlowy? – Ponad czterdzieści lat. W ówczesnej Sparcie Wrocław zapisałem się nawet do szkółki, ale moja przygoda z motocyklem zakończyła się szybko.

Zawsze kochał pan sport żużlowy?

– Ponad czterdzieści lat. W ówczesnej Sparcie Wrocław zapisałem się nawet do szkółki, ale moja przygoda z motocyklem zakończyła się szybko. Kiedy rozpocząłem naukę w Technikum Radia i Telewizji w Dzierżoniowie, oddalonym o 65 kilometrów od Wrocławia, wybrałem edukację i porzuciłem marzenia o sportowej karierze.
Zainteresowanie ściganiem na cztery okrążenia w lewo pozostało jednak na zawsze. Po zakończeniu zawodowej służby wojskowej rozpocząłem działalność gospodarczą i postanowiłem zainwestować w sport żużlowy. Zostałem jednym ze sponsorów Zielonogórskiego Klubu Żużlowego.

Dlaczego postanowił pan wspierać finansowo Daniela Pytla?

– Jest on wychowankiem szkółki w Wawrowie. Nie miał dostatecznych środków, aby kontynuować karierę sportową na odpowiednim poziomie. Po kilku treningach postanowiłem zostać jego sponsorem. W Zielonej Górze od wielu lat dobrze zorganizowana jest praca z najmłodszymi adeptami speedway’a. Po degradacji teamu spod znaku Myszki Miki do pierwszej ligi, zarząd klubu podjął decyzję o skompletowaniu kadry klubowej, która gwarantowałaby natychmiastowy powrót drużyny do ekstraligi. Pytel nie miał szans, aby startować regularnie w drużynie. Rozpoczęliśmy więc poszukiwania nowego klubu. Powstała sekcja w Poznaniu i tutaj miał niepowtarzalną szansę podnoszenia umiejętności, zdobycia doświadczenia podczas regularnych startów w meczach ligowych, a nie tylko w zawodach młodzieżowych.

Ostatecznie podjął pan decyzję o sponsorowaniu Skorpionów. Dlaczego?

– Uznałem, że w Poznaniu panuje dobry klimat dla rozwoju sportu żużlowego, choć przez 15 lat nie było ligowej drużyny w stolicy Wielkopolski. Nawet ubiegłoroczne mecze o mistrzostwo drugiej ligi cieszyły się dość sporym zainteresowaniem. Na pierwszym meczu ze Speedway Miskolc zasiadło na trybunach golęcińskiego stadionu 12 tysięcy fanów. Jesienią zaś cieszyliśmy się z awansu do pierwszej ligi po zwycięskich barażach z KSM Krosno. To był naprawdę wielki sukces.

Obok radości i dumy z awansu, nowe wyzwanie oznacza także większe inwestycje. Wiadomo, że w I lidze rywale prezentują wysokie umiejętności i dysponują szybkimi motocyklami. Finansowa kondycja klubu z Poznania jest dramatyczna. Jakie jest zadłużenie?

– Niestety, sytuacja finansowa jest wręcz katastrofalna. Nasze zadłużenie wynosi obecnie 650 tysięcy złotych, w tym wobec zawodników z tytułu warunków kontraktowych i premii za zdobyte punkty aż 312 tysięcy złotych. Musieliśmy zainwestować środki w renowację toru, aby stał się bardziej bezpieczny. Nie pozyskaliśmy nowych sponsorów. Może część winy spada na barki zarządu, którego jestem członkiem. Należało energiczniej szukać potencjalnych darczyńców już w połowie minionego sezonu, kiedy na horyzoncie pojawiła się realna szansa awansu. Władze Poznania ufundowały dmuchaną bandę, ale zakwalifikowały sport żużlowy do indywidualnych, a nie zespołowych dyscyplin. A przypomnę, że GTŻ Grudziądz z miejskiej kasy otrzymał 500 tysięcy złotych, a Start Gniezno 300 tysięcy złotych. My nie otrzymaliśmy od władz miasta złotówki na działalność klubu, a przypomnę, że wszystkie sekcje w Polsce otrzymują finansowe wsparcie od rajców miejskich. Dlatego nasi najwierniejsi kibice napisali list do prezydenta Ryszarda Grobelnego, z apelem o finansową pomoc. Nie jest prawdą, że nie czynimy teraz nic w sferze poszukiwania sponsorów. Prowadzimy rozmowy z kilkoma firmami. Milion złotych byłby dla nas ratunkiem i pozwoliłby spokojnie utrzymać się drużynie trenera Mirosława Kowalika w lidze.

Jakie są, pańskim zdaniem, przyczyny braku zainteresowania losami klubu potencjalnych sponsorów?

– W Poznaniu trudno pozyskać sponsorów. Firmy przede wszystkim inwestują w swoją przyszłość. Lech Poznań jest klubem kultowym, ale przecież jest jeszcze kilka innych pięknych dyscyplin. Najpilniejszym problemem jest jednak przejęcie przez władze administracyjne Poznania od Ministerstwa Spraw Wewnętrznych stadionu Olimpii. Właśnie niejasna sytuacja z obiektem zniechęciła Andrzeja Grajewskiego do zainwestowania w Skorpiony.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto