– Szóstego września jechałem ze znajomymi na maraton MTB w Jeziorkach. Mieliśmy górskie rowery z szerokimi oponami. Byliśmy odpowiednio ubrani na wyścig, mieliśmy kaski. Jechaliśmy trzymając bezpieczny dystans, jak zawsze. W pewnym momencie na pierwszym długim zjeździe wpadłem w głęboką koleinę, wygięło mi kierownicę i wypadłem na prawą stronę lądując na trawie przy krzakach. Upadłem z całym impetem na prawy bark, czego konsekwencją było uszkodzenie obojczyka, rozerwanie więzozrostu obojczykowo - barkowego 4 stopnia i złamane 6 żeber – mówi Michał Kanci z Leszna.
Zobacz też: Leszno: WZDW zapowiada łatanie ścieżki do Osiecznej. Samorządowcy chcą generalnego remontu[ZDJĘCIA]
Informacje o upadkach rowerzystów na trasie do Osiecznej docierały do naszej redakcji już od dawna. Pisaliśmy o nich, ale wypadek Michała Kanci jest chyba najpoważniejszym, do którego tam dotychczas doszło. O tego typu zdarzeniach nie wiedzieli podobno urzędnicy, którzy nadzorowali budowę ścieżki rowerowej.
– Nie otrzymywaliśmy sygnałów mówiących o tym, by dochodziło tam do jakichkolwiek drastycznych wypadków, ani telefonów od niezadowolonych mieszkańców. Wręcz przeciwnie, bo pojawiały się informacje, że ścieżka jest bardzo potrzebna. W mojej opinii funkcjonuje dobrze. Zaprojektowana nawierzchnia współgra z otoczeniem, bo trasa w dużej części przebiega przez las – mówi Maciej Jaroni z WZDW w Poznaniu.
Nieco innego zdania są rowerzyści, którzy co prawda nie podważają zasadności budowy ścieżki z Leszna do Osiecznej, ale przyznają, że jest budowlanym bublem. Dziwi ich to tym bardziej, że kosztowała ponad 2,1 miliona złotych. Składało się na nią kilka samorządów. WZDW pokrył 55 procent kosztów budowy, a resztę wyłożyło miasto Leszno (675 tysięcy złotych), powiat leszczyński (150 tysięcy złotych) oraz gmina Osieczna (także 150 tysięcy złotych). Do tego zarząd dróg finansował jeszcze wykup gruntów, przez które przebiega ścieżka. Nawierzchnie wykonano tam z tzw. mieszanki optymalnej, która jest połączeniem gliny i żwiru. Dużą wadą takiego rozwiązania okazało się to, że po opadach deszczu tworzą się w niej wyrwy i koleiny. Mieszanka zamiast się utwardzić, jest tam po prostu luźna.
– Zdecydowałem się wystąpić na drogę sądową przeciwko instytucji, która jest odpowiedzialna za to, że dochodzi do takich wypadków. W listopadzie mam kolejny zabieg operacyjny, a potem znów przejdę rehabilitację. Dla mnie to skandal, że miejsce jakim jest ścieżka rowerowa mająca służyć relaksowi, czy sportowej aktywności, jest finalnie miejscem zagrażającym życiu – dodaje Michał Kanci.
Dołącz do nas na Facebooku
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?