Jedna z jadących z nim dziewczyn była w ciąży, poroniła na skutek odniesionych obrażeń. Wczoraj za spowodowanie tego wypadku 22-letni kierowca został skazany na rok i trzy miesiące więzienia.
Wypadek miał miejsce w połowie lipca 2010 roku na krajowej piątce pomiędzy Lipnem i Radomickiem. Było wpół do pierwszej w nocy, padał ulewny deszcz. Na fotelu obok kierującego Tomasza Z. drzemał Jonasz, a na tylnej kanapie spały dwie koleżanki 19-letnia Gizela i 17-letnia Samanta. Wcześniej bawili się w jednej z leszczyńskich dyskotek. Jechali w kierunku Poznania, by kontynuować imprezę w innym klubie pod Kościanem. Tylko kierowca miał zapięte pasy.
– Od przejazdu w Lesznie jechałem za tirami. Boję się jeździć za dużymi samochodami i postanowiłem je wyprzedzić. Miałem na liczniku może 120–130 kilometrów, a z naprzeciwka już jechały auta. Nie wiedziałem, co robić, więc wyprzedzałem dalej. Potem zjechałem na prawy pas, wpadłem w poślizg i uderzyłem w barierkę. Zobaczyłem w tylnej szybie światła i wjechało w nas auto. Więcej nie pamiętam, bo straciłem wtedy przytomność – opisuje wypadek Tomasz Z.
Przyznaje też, że zignorował stojące przy drodze znaki ostrzegające o niebezpiecznym zakręcie, ograniczeniu prędkości oraz rozdzielającą jezdnie podwójną linię ciągłą. Wyprzedzał kolumnę samochodów w strugach ulewnego deszczu, co zakończyło się niemal tragicznie.
– Kiedy dobiegłem na miejsce, zobaczyłem jedną dziewczynę leżącą na asfalcie, druga była przewieszona w pół przez tylne drzwi. Były nieprzytomne, tylko dwóch mężczyzn z przodu dawało oznaki życia – wspomina jeden ze świadków Jarosław G.
Kierowcy wyciągnęli pasażerów z auta i udzielili im pierwszej pomocy. Najbardziej ucierpiała Gizela, która miała połamaną miednicę, kość krzyżową, kulszową, obie kości łonowe, żebra i łopatkę. Jednak największa tragedia spotkała ją po przewiezieniu do leszczyńskiego szpitala.
– Poszkodowana była w czwartym miesiącu ciąży i poroniła już w trakcie hospitalizacji. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że bezpośrednią tego przyczyną były obrażenia, które odniosła na skutek wypadku spowodowanego przez oskarżonego – mówi prokurator Przemysław Wierzchowiak z Prokuratury Rejonowej w Lesznie.
Z wieloma złamaniami trafiła do szpitala również Samanta. Jonasz miał złamane kilka kręgów szyjnych. Bez najmniejszego zadrapania z kraksy wyszedł młody kierowca. Sąd potraktował go bardzo łagodnie z uwagi na to, że prawo jazdy miał zaledwie od sześciu miesięcy, nie był wcześniej karany za przestępstwa drogowe i nadal utrzymuje stosunki z poszkodowanymi. Skazał go na rok i trzy miesiące więzienia w zawieszeniu na cztery lata, orzekł dwuletni zakaz prowadzenia pojazdów, dozór kuratora i grzywnę w wysokości dwóch tysięcy złotych. Nie oznacza to jednak, że sprawa na tym etapie się zakończy. Rodzina poszkodowanej Gizeli zamierza pozwać w procesie cywilnym Wojewódzki Szpital Zespolony w Lesznie.
– To chyba cud, że córka doszła do siebie, bo lekarze nie dawali jej najmniejszych szans na przeżycie. Ma problemy ze zdrowiem i będzie jeszcze miała operację w klinice ortopedii w Otwocku, ale najważniejsze, że jest z nami. Mamy jednak duże zastrzeżenia co do leczenia córki. Naszym zdaniem nie jest w pełni sprawna przez to, że lekarze zbyt długo zwlekali z operacjami – mówi matka Gizeli.
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?