Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kultura: W przerwie między koncertami z Krzysztofem Gronikowskim

jan
Kultura: W przerwie między koncertami z Krzysztofem Gronikowskim
Kultura: W przerwie między koncertami z Krzysztofem Gronikowskim jan jałoszyński
Założyciel Agencji JazzGra oraz członek Jazz Club Amok to prawdziwy i bardzo aktywny miłośnik tego gatunku. Postanowiliśmy porozmawiać o kulturze, muzyce i pasji...

Kultura: W przerwie między koncertami z Krzysztofem Gronikowskim

Bardzo często zadaję pytanie, które najbardziej boli mnie w naszym mieście: Czy w Gnieźnie faktycznie nic się nie dzieje?
To pytanie słyszałem już setki razy i zawsze jestem równie zdziwiony. Wystarczy przejrzeć lokalne portale, gazety i inne media, tam znajdują się działy poświęcone nadchodzącym wydarzeniom i te działy nie są puste. Kolejnym argumentem jest istnienie teatru, a przecież tej instytucji nie ma w każdym mieście. Jeśli w Gnieźnie nic się nie dzieje to po co nam teatr? Myślę, że to pytanie i błędne odpowiedzi biorą się stąd, że zadawane są one przez ludzi niekompetentnych i kierowane do osób, które nigdy nie interesowały się kulturą. Pamiętam takie zdarzenie, że podczas spotkania komisji pewien młody człowiek wstał i powiedział, że w Gnieźnie nic się nie dzieje, a we Wrześni w tym czasie jest koncert Dżemu. Faktycznie w tym czasie nic się nie działo, ale miało to swój powód. Nie ma sensu robić równie dużego koncertu w tym samym czasie skoro do Wrześni możemy dojechać w kilkanaście minut. Natomiast parę tygodni później rozpoczęła się seria świetnych koncertów i każda sobota w tym miesiącu była wypełniona świetną muzyką. Mówię tutaj m.in. o znakomitym koncercie TSA na Rynku.

Wspomniał Pan o Teatrze. Niedawno zakończył bardzo intensywny sezon. Bez względu na to jak wartościujemy to, co się dzieje u Fredry, musimy być świadomi, że jest to swego rodzaju przełom.
To zjawisko jest tylko kolejnym dowodem, że w Gnieźnie jednak coś się dzieje. Osobiście do Teatru zarówno za poprzedniej jak i obecnej dyrekcji chodzę chętnie, a dla osób, które nie mogą odnaleźć się w nowym porządku co jakiś czas mamy spektakle impresaryjne tak więc zawsze można znaleźć coś dla siebie.

Jak wyglądały Pana początki?
Pierwsze koncerty tzw. pomnikowe zaczęliśmy robić w 2002 roku; wcześniej, przed założeniem agencji, także organizowałem trochę podobne wydarzenia. Pod szyldem Jazz Club Amok robiliśmy koncerty przy okazji balów jazzowych i podobne spotkania trwają do tej pory. Co pewien czas udawało nam się zapraszać gwiazdy z pierwszych stron gazet, m.in. dwukrotnie zagrała Nocna Zmiana Bluesa. Na ich koncertach bawiło się ponad dwieście osób. Po pewnym czasie żona namówiła mnie, żeby zacząć robić same koncerty, to nie było łatwe bo wtedy nie otrzymywaliśmy żadnej dodatkowej pomocy finansowej (cenni sponsorzy plus środki własne).

Zdecydowana większość artystów organizowane przez Pana koncerty wspomina bardzo dobrze. Biorąc pod uwagę Pana doświadczenie chciałem zapytać o rzecz, która nurtuje zarówno uczestników jak i organizatorów tego typu wydarzeń: Co sprawia, że koncert przestaje być kolejną chałturą, a staje się niezwykłym spotkaniem, które pamiętamy na długo?
Najważniejszy jest wzajemny szacunek, na którym powinna opierać się nasza relacja. Koncert zawsze może być odrobinę lepszy albo słabszy, ktoś może nie mieć swojego dnia, ale w muzyce jazzowej nie występuje takie zjawisko jak chałtura. Zawsze staramy się sprowadzać osoby z najwyższej półki, a żeby utrzymać się na szczycie w świecie muzyki jazzowej, trzeba coś potrafić i nie można pozwalać sobie na takie zdarzenia. Trzeba także przyznać, że nasza publiczność to nie są osoby przypadkowe, o czym świadczy zaangażowanie odbiorców i na przykład oklaski po solowych improwizacjach lub nawet po usłyszeniu tytułu utworu.

Agencja JazzGra to jednak nie tylko muzyka jazzowa. W zeszłym roku zachwycił mnie koncert Raya Wilsona, który należy do innego nurtu.
To był świadomy wybór. Uważam, że nie można się ograniczać. Wszyscy lubimy muzykę rockową, a Genesis i sam Ray Wilson to nie jest pierwsza lepsza muzyka rockowa. Poza tym ten koncert funkcjonował jako wydarzenie towarzyszące Polskiej Akademii Gitary.

Chyba jednym z najciekawszych momentów pracy w Agencji jest kontakt z artystami?
To prawda, jest to coś niezwykłego. Nie każdy ma szczęście lub okazję bywać wśród takich osób. To są rozmowy, dowcipy, ciekawe historie o graniu w najróżniejszych miejscach na całym świecie. Warto też wspomnieć, że takie demonstrowanie swojej „wielkości” oraz podbijanie swojego ego poprzez dziwne zachowania i zachcianki są raczej domeną sezonowych gwiazd. Najwięksi artyści i ludzie niezwykli, których mieliśmy zaszczyt gościć, okazują się po prostu normalnymi, sympatycznymi osobami.

Rozumiem, ale czy muzykom jazzowym nie zdarzają się różne dziwactwa?
Prawdziwi artyści zawsze chcą dać z siebie wszystko. Przygotowanie to m.in. długie próby na których wszystkie ustawienia dopracowuje się do perfekcji. Taką próbą poprzedzony był także koncert Tomasza Stańko. To właśnie z nim przed występem spacerowałem w centrum Gniezna i to właśnie wtedy spotkaliśmy młodego fotografa, który zapytał, czy może do nas dołączyć. Mistrz się zgodził więc ja nie protestowałem. Po chwili młody mężczyzna zapytał Tomasza Stańko co sądzi o hip-hopie. Mnie zamurowało, a Mistrz poprawił tylko okulary i odpowiedział: „Młody człowieku, gdybym urodził się dwadzieścia lat później, to z pewnością grałbym hip-hop”. To mnie urzekło, ponieważ w prosty sposób powiedział, że każde pokolenie ma swoją muzykę i nie można tego krytykować. Po dłuższej chwili, gdy spacerowaliśmy znowu we dwójkę, Mistrz powiedział, że kupiłby pół kilograma dobrych jabłek. Wtedy uświadomiłem sobie, że kupno ciekawego prezentu nie stanowi problemu, ale niełatwym jest kupienie dobrego gatunku jabłek. Przeszliśmy kilka sklepów i dopiero w tzw. warzywniaku przy kościele garnizonowym znaleźliśmy odpowiednie jabłka. I tym oto sposobem mam na koncie „postawienie” Tomaszowi Stańko pół kilograma jabłek.

Na koniec chciałem zapytać o najbliższy koncert. Pojawiły się pierwsze wieści, że gościć będziemy Leszka Cichońskiego.
Wszystko dzieje się 6 września (sobota) w auli Szkoły Pomnik. Organizatorem tego koncertu jest Agencja JazzGra oraz Jazz Club Amok, a samo wydarzenie towarzyszy Akademii Gitary. Leszek Cichoński to wielka postać, dlatego bardzo cieszę się, że udało się sprowadzić go do naszego miasta. Grał z wieloma zagranicznymi jak i Polskimi wybitnymi artystami. Jedno z najbardziej znanych działań tego artysty to bicie gitarowego rekordu Guinnessa. To jednak tylko dodatek do kariery człowieka, który przez wielu klasyfikowany w pierwszej piątce gitar naszego kraju.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto