Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jarocin 2015: Pierwszy dzień festiwalu za nami. Jak było? [ZDJĘCIA]

SZKI, Paulina Rezmer
Jarocin Festiwal 2015: Czytaj więcej TUTAJ
Jarocin Festiwal 2015: Czytaj więcej TUTAJ Tomasz Kamiński
Wystartował Jarocin 2015! To największy rockowy festiwal w Wielkopolsce i najstarszy w kraju. Pierwszego dnia imprezy zagrali m.in. Curly Heads, Skubas, My Riot, Lao Che i The Kooks. Zobaczcie zdjęcia.

Piątkowe, koncertowe emocje zaczęły się od mocnego, rockowego uderzenia ze strony Curly Heads. Zespół ma w tym roku festiwalowe żniwa i słychać, że służą mu one znakomicie. Dawid Podsiadło i jego koledzy to ekipa stworzona do koncertowania na dużych scenach. Ze sceny Jarocina rozbrzmiewały utwory z ich debiutanckiej płyty "Ruby Dress Skinny Dog". Panowie ujęli też publiczność wykonaniem „Co mogę jeszcze” do tekstu Zbigniewa Herberta. Dawidowi Podsiadle nie można odmówić scenicznej osobowości. Z mikrofonem w ręku czuje się jak ryba w wodzie nonszalancko podtrzymując kontakt z publicznością, a na końcu życząc jej... dobrego życia i unikania przedwczesnej śmierci.

Koncert na jarocińskiej scenie to koronny dowód na to, że muzyka Curly Heads jest świetnym towarem eksportowym i trzeba im życzyć wypłynięcia na szersze wody. Zapracowali na to swoim profesjonalizmem i muzyczną świadomością.

Fanów nowych polskich brzmień ucieszyła obecność Skubasa, którego świetne teksty i proste kompozycje tworzyły świetną alternatywną mieszankę. Choć Skubas nie do końca wpisuje się w festiwalowy klimat, na jarocińskim polu skutecznie wprowadził atmosferę... pikniku. Publiczność chętnie rozsiadła się na kocach, by posłuchać utworów takich jak "Mieszka we mnie diabeł" (świetne, mocne wykonanie), znane ze szczytów radiowych list przebojów "Nie mam dla ciebie miłości", czy "Wyspa nonsensu".

ZOBACZ TAKŻE:

Pierwszego dnia festiwalu Jarocin 2015 publiczność zobaczyła także na scenie My Riot. Charyzmatyczny i do końca zbuntowany Glaca odpalił jarocińską petardę. Choć, jak przyznał sam lider, zespół potrzebował chwili, żeby się rozkręcić, energii dodała im gromadząca się pod sceną publiczność.

Ze sceny popłynął antysystemowy hit z dorobku Sweet Noise „Skur*iel”, który My Riot wykonało z Tomaszem „Magikiem” Osińskim. Gitarzysta Sweet Noise po dziesięciu latach powrócił do współpracy z Glacą, a na scenie Jarocina zagrał jeszcze „N.U.E.R.H.A.” i „Dzisiaj mnie kochasz, jutro nienawidzisz”. Ten ostatni ku największej chyba uciesze publiczności.

Nie zabrakło wzruszających dedykacji. Były „Łzy i potęga” dla Docenta (nieżyjący już perkusista Vadera) i „Bruk”. Odwołujące się do buntu show jest nieodłącznym elementem występów My Riot, Glaca nie mógł więc odpuścić sobie wychodzenia do publiczności, wchodzenia na sceniczną instalację i... wielokrotnego przebierania się.

Wieczór zamknął występ grupy The Kooks. Powiedzieć o nich, że są obiecującym, indie rockowym zespołem z Wielkiej Brytanii to nie powiedzieć nic. W Jarocinie można był usłyszeć m.in. utwory: "Ooh La", "She Moves In Her Own Way" oraz „Naïve”. Luke Pritchard, wokalista, pianista i gitarzysta formacji potrafi zrobić show używając do tego jedynie elektroakustycznej gitary i wykonując przyjemne, choć muzycznie mało odkrywcze, to jednak przemawiające do słuchacza ballady. Od zespołu ze sceny płynie niesamowita energia, z łatwością łączą brzmienia bluesa, funka, sięgają po dorobek swoich dużo starszych kolegów (brytyjski rock z lat 60-tych). Nazwa zespołu zainspirowana tytułem piosenki Davida Bowiego (Kooks, album Hunky Doory) również znajduje potwierdzenie w ich twórczości. Ta wybuchowa mieszanka tylko zaostrzyła apetyt uczestników festiwalu.

Kolejne koncertowe emocje w sobotę. Kto zagra?

Jarocin 2015. 3 dni, 5 scen, 40 wykonawców. Zobacz pełny program

Jarocin 2015 - Czytaj więcej o kultowym festiwalu

Na piątkę z bardzo dużym plusem już pierwszego dnia zasłużyli realizatorzy, których praca owocuje doskonałym (co rzadkie w polskich warunkach festiwalowych) brzmieniem i poziomem głośności. Perfekcyjna (jak dotąd) organizacja festiwalu jeśli chodzi o punktualność zespołów pojawiających się na scenie ma swoje plusy - trudno spóźnić się na koncert, wszystko działa tu jak w zegarku i zgodnie z planem. Ma też swoje minusy - mało miejsca na bisy i ducha rock and rolla. Takie jednak widać mamy czasy, że nawet Jarocin Festiwal 2015 pozbawia się spontaniczności.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto