Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historia pleszewian: wnuczka opisała wojenne losy babci

Irena Kuczyńska
Wnuczka opisała wojenne losy swojej babci Heleny Łyskawki z Pacanowic. Rodzina Łyskawków została w 1940 roku wysiedlona do Generalnej Guberni, ich córki pojechała do pracy u niemieckich bauerów pod Hamburg

Historia Pleszewa i pleszewian
Siedemdziesiąt sześć lat temu 12 sierpnia 1940 roku o świcie do wielu domów gospodarzy, przedsiębiorców w podpleszewskich wioskach zapukali hitlerowcy. Tego dnia wysiedlono do Generalnej Guberni kilkanaście rodzin rolników, przedsiębiorców, właścicieli ziemskich. Gospodarstwa były potrzebne dla ludności niemieckiej mieszkającej do tej pory w Europie wschodniej.
Niemcy działali z zaskoczenia. Na spakowanie dawali rodzinie kilkanaście minut. Można było zabrać po 200 zł oraz bagaż ok. 25 - 30 kg na osobę.
,,W całej wsi słuchać było płacz i lament’’ - napisała po latach Zofia Jankowska zd. Łys-kawka zPacanowic. Wysiedlenie dotknęło nie tylko jej rodziny ale też rodziny Ignacego Garsztki, Andrzeja Jankowskiego, Stanisława Lipczaka, Wincentego Cierniaka, Józefa Walen-dowskiego, Franciszka Drygasa, Władysława Łyskawki, Marcina Ratajczyka, Franciszka Sołtysia-ka, Wojciecha Helona, Jana Krawca, Stefana Pawełkiewicza.
Rodzinę Andrzeja Łyskawki odwoził ojciec 76 -. letni Walenty Łyskawka, któremu pozwolono zostać. W Lenartowicach już czekali Niemcy gotowi do zajęcia opuszczonych przez Polaków domów.
Tymczasem wysiedlonych zawieziono autobusami do Łodzi, gdzie oddzielono młodzież od rodziców. Łyskawowie z czwórką młodszych dzieci zostali wysiedleni do Bukowina w Lubelskim, gdzie zamieszkali u rodziny z siedmiorgiem dzieci a ,,Marianna gotowała zupę z lebiody’’, żeby przeżyć . Dwuletni Tadzio przestał chodzić z braku witamin’’.
Takie wieści otrzymywały dwie córki Łyskawków: Zofia i Helena, które z Łodzi zostały wywiezione do pracy w Garstedt w Dolnej Saksonii. Siostry pracowały w gospodarstwach rolnych u Niemców.

Ich losy opisała wnuczka Heleny - Aneta Franc w wydanej niedawno książeczce ,,Czas młodości, czasem wojny’’. O wojennych przeżyciach opowiedziała jej cioteczna babka - Zofia. Jej babcia zmarła wcześniej.
Wojenne losy sióstr Łys-kawkównych połączyły się z losami szamotulanki Marii Wende. Helena trafiła do gospodarstwa młodego małżeństwa Alfreda i Elisabeth Kayser. Pracowała w domu i w gospodarstwie. Zofia z Marią Wende pracowały w gospodarstwie Ottona i Kathe-riny Meyerów. Oprócz nich w gospodarstwie pracowało trzech niemieckich parobków oraz Francuzi Luis i Gustaw.

Aneta Franc podkreśla, że jej babcie nie były traktowane przez swoich gospodarzy źle. – Niemka po przyjeździe ugościła mnie i pokazywała gospodarstwo - ale nic nie rozumiałam – wspominała po latach Zofia. Ucieszyła się, kiedy ,,po południu przyszła do niej Helenka. ,,Płakałyśmy ze szczęścia’’ - napisała we wspomnieniach.
Ale łatwo nie było. Praca od świtu do nocy. ,,Niemcy byli wymagający ale nie katowali nas, nie poniżali, z czasem zżyłyśmy się z nimi , jak z rodziną’’ - pisała Helenka. Widać Kayserowie nie stosowali się do zaleceń z roku 1940, w której napisano: ,,Niemcze, nigdy Polak nie będzie twym kolegą. Stoi poniżej każdego rodaka - Niemca na twym podwórzu.’’. Zalecano, aby z Polakami się nie spoufalać, nie spożywać razem posiłków. Robotnicy przymusowi z Polski nosili na ubraniach literę ,,P’’, mieli zakaz opuszczania miejsca pobytu oraz poruszania się środkami komunikacji’’.

Córki Łyskawków potrafiły pracować w gospodarstwie, dlatego łatwiej im było niż Marii Wende, która pochodziła z miasta i pracy na roli nie znała. Jedzenia było pod dostatkiem, na obiad zupa mleczna z ziemniakami z kapustą i kawałkiem mięsa. Na kolację smażone ziemniaki z kwaśnym mlekiem.
Gospodarze pamiętali o urodzinach swoich robotnic, dawali prezenty a Kayserowie zapraszali do wspólnego stołu. Dziewczyny dostawały za swoją pracę drobne wynagrodzenie. Wspomagały rodziców, którzy biedowali pod Lublinem. – Otto Meyer pomógł wysłać pieniądze rodzinie Łyskaw-ków przekazem pocztowym – pisze Aneta Franc w swojej książce. Skrzynką kontaktową rodziny był wuj Józef z Grodziska, dokąd pisali listy jedni i drudzy.

Z biegiem lat dziewczyny zżyły się ze swoimi chlebodawcami. Straciły nadzieję na odmianę losu. Tymczasem w 1944 kiedy rozpoczęły się naloty na Hamburg mieszkańcy miasta uciekali na prowincję, m.in. do Garstedt.
W 1945 Niemcy uciekali przed Rosjanami, wracali z frontu żołnierze , szukali jedzenia. Przyszła wiadomość o tym, że na froncie zginął syn Meyerów Otto, który dobrze traktował Polaków.

19 kwietnia 1945 roku Polki w Garstedt zostały oswobodzone. Dziewczyny trafiły do obozu przejściowego w Artlen-burgu. Rozstanie z Meyerami było pełne wzruszeń. Zofia, tak jak służąca wychodząca za mąż, otrzymała od nich łóżko z pościelą, zastawę stołową, jedzenie na drogę. Potem jeszcze kolejny obóz w Bergsen Belsen i wojenne miłości, jedne szczęśliwe inne nie. W maju 1946 roku siostry wróciły do domu, gdzie już czekała cała rodzina. Przez okno dojrzała je mama. – Boże, to nasze dziewczyny wróciły– zawołała. W latach 80. Zofia i Helena napisały do Garstedt. Otrzymały potwierdzenie o swojej pracy ,,u bauerów’.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto