Finał świąt jak z koszmaru
26 grudnia 2021 roku. Świąteczny czas dobiega końca. Wczesnym wieczorem pan Bolesław wspólnie z córką Donatą poszedł oprzątać zwierzęta. - Nagle zgasło światło. Wyszedłem z budynku gospodarczego sprawdzić, co się stało. Gdy spojrzałem w stronę domu, ogień wydobywał się już na zewnątrz - opowiada mężczyzna. Wszedł do budynku. W środku znajdowały się trzy osoby. - W jednym pokoju była moja żona, w drugim dwoje wnucząt: 4-letnia Gabrysia i rok starszy Tomek - podkreśla. Pani Maria wybiegła z pomieszczenia, w którym przebywała. Wspólnymi siłami zdołali wyprowadzić dzieci na zewnątrz. - Maluchy płakały. Pokój był już mocno zadymiony, miałem problem, żeby je dostrzec. Na szczęście udało się - mówi z ulgą pan Bolesław. - Gdyby coś im się stało... - przerywa w pół zdania.
Mężczyzna ponownie wszedł do domu. Chciał zakręcić butlę z gazem. Ta znajdowała się w pomieszczeniu kuchennym. To tutaj rozpoczął się pożar. Nie dał rady. Zawrócił. Upadł. Przewróciły się na niego palące się drzwi. Wydostać się ze śmiertelnej pułapki pomogła mu żona. Chwilę później rozpoczęła się akcja gaśnicza.
Rodzina na pomoc wezwała straż, przybiegli sąsiedzi. - Paliła się boazeria, wszystko działo się bardzo szybko. Dym i żar był niemożliwy. Zaczęliśmy nosić wodę, wzięliśmy z samochodu gaśnicę i próbowaliśmy sami gasić. Nie dużo, ale coś pomogło- kontynuuje pan Bolesław.
Dyżurny Stanowiska Kierowania Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Pleszewie zgłoszenie o pożarze otrzymał kwadrans przed godziną dziewiętnastą. Do działań natychmiast zadysponowane zostały zastępy gaśnicze z Jednostki Ratowniczo – Gaśniczej w Pleszewie oraz Ochotniczych Straży Pożarnych z Gołuchowa, Kuchar i Bogusławic. Próba gaszenia podjęta przez domownika, sprawiła, że pożar nie zdążył się jeszcze rozwinąć. Strażacy ostatecznie stłumili ogień, jednocześnie udzielili pierwszej pomocy zarówno panu Bolesławowi, jak i jego żonie, która podtruła się dymem. Oboje zostali przekazani pod opiekę zespołowi ratownictwa medycznego, który przewiózł ich do szpitalnego oddziału ratunkowego. Mężczyzna bohaterską postawę przypłacił poparzeniem twarzy i dłoni. - Najważniejsze, że dzieciom nic się nie stało - powtarza.
Strażacy zabezpieczeni sprzętem ochrony dróg oddechowych weszli do zniszczonych przez ogień pomieszczeń, z których usunięto nadpalone wyposażenie, w tym butlę z gazem propan – butan. Na zakończenie, w celu odnalezienia ewentualnych ukrytych ognisk pożaru, pomieszczenia dokładnie sprawdzono kamerą termowizyjną. Najprawdopodobniej przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej.
Pomagają ludzie dobrej woli
Pierwsze dni po pożarze były trudne. Meble nie nadawały się do użytku, dzieci straciły niemal wszystkie ubrania, znaczna część dobytku zmieniła się w stertę śmieci leżącą na podwórku. Rodzina trochę mieszkała u sąsiadów, trochę u rodziny. - Musieliśmy posprzątać, odmalować pokoje. Jak tylko pojawiła się możliwość to wróciliśmy. Tutaj przecież zostały zwierzęta, którymi się opiekujemy - opowiada pan Bolesław.
Z pomocą przyszli ludzie dobrej woli. Już w poniedziałek, dzień po pożarze, Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Gołuchowie uruchomił zbiórkę m.in. odzieży na rzecz poszkodowanej rodziny. Odzew był bardzo duży. Po 24 godzinach garderoba dzieci została uzupełniona. Na tym nie koniec. Remont domu charytatywnie prowadzi firma Krisbud ze Stawiszyna. Materiały budowlane również za darmo zapewnia Hurtownia Jolania z Kalisza.
Pomagają również przedsiębiorstwa z gminy Gołuchów i powiatu pleszewskiego. Od początku pogorzelców wspiera Grupa AWW z Turska.
- Znam tę rodzinę od wielu lat. Od tego feralnego dnia byliśmy tutaj kilkakrotnie. Przywieźliśmy ubrania, pościele, ręczniki i inne potrzebne rzeczy. To, co ich spotkało to wielki dramat. W takich momentach trzeba się wspierać i my tę pomoc w miarę możliwości będziemy kontynuować - mówi ze łzami w oczach Urszula Ławińska, wieloletnia pracownica Grupy AWW.
20 stycznia firma ufundowała i przekazała rodzinie lodówkę oraz zapas żywności. - Trudno wyrazić słowami naszą wdzięczność za okazane serce. Po prostu bardzo dziękujemy - mówi pan Bolesław. Rodzinę wsparła także m.in. restauracja Bistro Duet.
Osoby, które chciałyby pomóc pogorzelcom, mogą skontaktować się z naszą redakcją (tel. 62 74 25 825). Umożliwimy kontakt z rodziną z Bogusławic.
Polub nas na FB
POLECAMY RÓWNIEŻ
Polub nas na FB
POLECAMY RÓWNIEŻ
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?