MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

FORMUŁA 1: Kimi Raikkonen najszybszym kierowcą świata

Zbigniew Kuczyński, Sztokholm, Helsinki
Kimi Raikkonen świętuje w Brazylii zwycięstwo w wyścigu i całym tegorocznym cyklu Grand Prix Formuły 1 - fot.GERO BRELOER/epa/forum, Dariusz Górski/Przegląd Sportowy
Kimi Raikkonen świętuje w Brazylii zwycięstwo w wyścigu i całym tegorocznym cyklu Grand Prix Formuły 1 - fot.GERO BRELOER/epa/forum, Dariusz Górski/Przegląd Sportowy
Kimi Raikkonen, zwany Iceman (człowiek lodu) z racji swojej kamiennej, niewyrażającej żadnych uczuć twarzy, po zwycięstwie w Sao Paulo po raz pierwszy w tym sezonie się uśmiechnął.

Kimi Raikkonen, zwany Iceman (człowiek lodu) z racji swojej kamiennej, niewyrażającej żadnych uczuć twarzy, po zwycięstwie w Sao Paulo po raz pierwszy w tym sezonie się uśmiechnął. Z lodowatą obojętnością przypomniał dziennikarzom swój wywiad z zimy. Powiedział wtedy skandynawskim gazetom, że… zostanie mistrzem świata.

– Ja mało mówię, ale myślę dużo i na zimno. Taki miałem plan i go wykonałem – powiedział po zakończeniu Grand Prix Brazylii.
Jest najlepiej zarabiającym kierowcą w stawce. Prestiżowy magazyn „F1 Racing” szacuje jego podstawowe zarobki na 51 mln dol. rocznie.
Kiedy przeszedł do stajni Ferrari, powiedział bez ogródek: – Cieszę się, że w tym se-zonie zasiądę za kierownicą ferrari, bo te czerwone samochody zawsze były moim marzeniem. Teraz mclareny będę oglądał tylko w lusterku wstecznym – mówił Raikkonen w słynnym wywiadzie dla „Aftonbladet” i nikt poza Finami mu nie wierzył.
„Ten kierowca wie, co mówi, zresztą Finowie mówią mało, ale konkretnie” – pisała gazeta, która już w niedzielę wieczorem na swoich stronach internetowych chwaliła się, że dobrze wytypowała.
– Raikkonen wiezie tytuł mistrza świata do domu! – krzyczeli fińscy kibice na placu Głównym w Helsinkach, oglądając wyścig w Brazylii. Chwiali się z szampanami w dłoniach w… porywach wiatru. Od czasu do czasu popularne fińskie przekleństwo ,,perkele” unosiło się nad tłumem fanów Raikkonena, kiedy fiński kierowca F1 miał jakieś problemy na torze. Wszystko jednak skończyło się świetnie, bo Hamilton miał kraksę, co wykorzystał Kimi.
Dla Finów Raikkonen jest gwiazdorem nie tylko toru, ponieważ (mimo że na stałe mieszka w Szwajcarii) gości w praktycznie każdym numerze tabloidów i magazynów plotkarskich, które niekoniecznie interesują się kulisami wyścigów Formuły 1.
Do historii przeszły jego wakacje przed dwoma laty, kiedy w przerwie sezonu poprosił szefów zespołu o urlop, który miał zamiar spędzić na łonie fińskiej natury. Ochoczo się zgodzili. – Jedź Kimi, odpoczniesz – radzili mu.
Wakacje opisał największy fiński magazyn „Seiskia”. Już na lotnisku w Helsinkach czekali na Kimiego koledzy. Później przez trzy tygodnie Fin nie trzeźwiał i podróżował helikopterem po całej Finlandii. Impreza skończyła się, kiedy przyjechała stęskniona żona i zastała rozbawionego Kimiego w małżeńskim łóżku z kilkoma kobietami. Raikkonen pojechał po tych ciężkich wakacjach do Stambułu w czarnych okularach i, jak gdyby nigdy nic, po prostu wygrał wyścig!
Mieszkańcy Finlandii od lat szczycą się swoimi kierowcami. Są bardzo dumni z innych jeźdźców F1, takich jak Heikki Kovalainen i Nico Rosberg, który zajął trzecie miejsce w Sao Paulo. W sumie trzech kierowców z tego kraju było w pierwszej dziesiątce sezonu 2007. Co prawda Nico Rosberg jest traktowany jak Niemiec (urodził się w 1982 r. w Wiesbaden), ale syn słynnego przed laty Keke Rosberga (mistrz świata z 1982 r.) twardo mówi: „Jestem Finem i nie zrzeknę się obywatelstwa mojego kraju. Poza tym nie mieszkam w Niemczech, tylko w Monako”.
Mało jest krajów, gdzie Formuła l budzi większe emocje niż piłka nożna. Tak jest jednak w Finlandii, która ma już trzeciego mistrza świata i kilku mistrzów rajdowych. Jak to się dzieje, że ten pięciomilionowy kraj nie produkuje w ogóle samochodów i nie posiada historii motoryzacji, lecz co roku dostarcza najlepszych kierowców świata? – Fin myśli inaczej – wyjaśnia dziennikowi „Polska” Tapio Vestinen z telewizji YLE. – Kiedy dobry kierowca wjeżdża z wielką szybkością w ostry zakręt nad przepaścią, automatycznie naciska na hamulec. A Fin robi to trochę później. Jest to po prostu inna wyobraźnia, trochę szaleństwa.

Głos Wielkopolskidostępny także w wersji elektronicznej - [

ZAMÓW TERAZ SMS-em!

](http://www.prasa24.pl)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto