Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

EDUKACJA - Ani student, ani pracownik

Maria Nowak, współpraca ES
W Poznaniu są tysiące doktorantów, z czego prawie połowa studiuje na UAM. Młodzi badacze spotkali się i rozmawiali na temat zmian, które ich zdaniem są niezbędne - Fot. Andrzej Szozda
W Poznaniu są tysiące doktorantów, z czego prawie połowa studiuje na UAM. Młodzi badacze spotkali się i rozmawiali na temat zmian, które ich zdaniem są niezbędne - Fot. Andrzej Szozda
Najzdolniejsi studenci powinni napisać doktorat. Okazuje się jednak, że polskie uczelnie mają minimalne możliwości zachęcania ich do studiów doktoranckich. Obecne przepisy dyskryminują aspirujących do tego tytułu.

Najzdolniejsi studenci powinni napisać doktorat. Okazuje się jednak, że polskie uczelnie mają minimalne możliwości zachęcania ich do studiów doktoranckich. Obecne przepisy dyskryminują aspirujących do tego tytułu. Ukończenie studiów i obrona, nawet z najlepszymi recenzjami, nie gwarantują etatu na uczelni młodym naukowcom, którzy często zniechęceni długim oczekiwaniem decydują się na pracę niezwiązaną z kierunkiem wykształcenia lub wyjeżdżają z kraju. Młodzi badacze domagają się przyznania im statutu pracownika-asystenta, wszystkim lub choćby najlepszym, którzy wiążą swe życie z pracą naukową.

Doktorant to ani student, ani pracownik. Ponieważ się uczy, pozostaje na rodzinnym ubezpieczeniu zdrowotnym u rodziców do 26. roku życia. Jednocześnie, mimo że uczęszcza na zajęcia na uczelni, nie przysługują mu zniżki w komunikacji miejskiej. Pozycja doktoranta pełna jest takich paradoksów. Młodzi ludzie podkreślają jednak, że tak naprawdę wiele zależy od promotora i środowiska, w którym badacz się znalazł.

Bez zniżki, bez pieniędzy

– Najgorzej się czuję, kiedy rejestratorka w przychodni lekarskiej głośno się pyta, spojrzawszy na książeczkę zdrowia: a pani to jest bezrobotna, że na ubezpieczeniu rodziców? – zwierza się Anna Smoczkiewicz-Wojciechowska, doktorantka Politechniki Poznańskiej. – Tak samo głupio mi było w banku, gdy chciałam wziąć kredyt. Pan się tylko zaśmiał i powiedział, że dla niego nie istnieję jako kredytobiorca, bo nie pracuję.
Doktoranci, nie godząc się z takim statusem, walczą o uczciwe ich traktowanie. Rok temu wyliczyli najważniejsze punkty zapalne. Zwykły student ma prawo do rocznej przerwy w studiach z ważnych powodów.
– Dlaczego nie przysługuje taka przerwa doktorantowi? – pytają. – Przecież to jest okres, kiedy zakłada się rodzinę, przychodzi na świat dziecko, czasem starsi rodzice wymagają opieki.
Dlaczego doktorantowi nie przysługuje zniżka w przejazdach komunikacją miejską i PKP? – to kolejne pytanie bez odpowiedzi. Uniwersytecki samorząd doktorantów buntował w tej kwestii także doktorantów innych uczelni.
– Robimy, co się da, ale zniżki ciągle nie ma – podkreśla dobitnie Adam Radziński, doktorant na geografii. – Jeśli weźmiemy pod uwagę, że okres studiów doktoranckich to dla bardzo wielu młodych ludzi także czas zakładania rodziny, czas dużych wydatków a małych zarobków, zniżka ta jest im bardziej potrzebna niż studentom czy profesorom.

W bibliotece też kłopoty

Gdy status doktoranta jest niejasny, spotykają go i takie niespodzianki na uczelni: profesor przydziela mu dodatkowe godziny zajęć ze studentami, prosząc o zastępstwo, o poprowadzenie ćwiczeń. Oczywiście, te dodatkowe godziny nie są wynagradzane. W bibliotece wydziałowej, otwartej dla studentów i pracowników, doktorant słyszy często, że nie będąc ani jednym, ani drugim, nie może z niej korzystać. W bibliotece głównej młody badacz traktowany jest z kolei jak student: książkę może wypożyczyć, ale tylko na miesiąc bez możliwości przedłużenia. Albo: wyróżniający się doktorant zdobywa stypendium zagraniczne. Spotyka go za to kara: odbiera się mu stypendium krajowe.

Kiedyś było lepiej

Doktor Joanna Smól z Zakładu Retoryki, Pragmalingwistyki i Dziennikarstwa Wydziału Filologii Polskiej UAM cztery lata temu ukończyła studia doktoranckie. Czas swoich studiów (w przeciwieństwie do obecnych doktorantów) wspomina bardzo dobrze.
– Otrzymywałam wtedy stypendium doktoranckie, miałam legitymację. Nie miałam też kłopotów z przedstawianiem wyników moich badań na forum międzyuczelnianym, bo uczelnia finansowała mój udział w konferencjach naukowych. Choć stypendium nie było zbyt wysokie, to promotor mojej pracy doktorskiej, często włączała mnie w prace nad tworzeniem różnych słowników, książek, co oprócz zdobywania naukowych doświadczeń – dawało mi możliwości uzyskania pewnych dochodów. Ponadto pracowałam wówczas na studiach zaocznych, które również są dodatkowo płatne – opowiada dr Joanna Smól. – Wiem, że dzisiejszym doktorantom jest trudniej, bo gorsza jest na ogół sytuacja finansowa uczelni. Na pewno niezbędne są też nowe uregulowania prawne dotyczące statusu doktoranta. Jestem też przekonana, że bardzo dużo zależy też od opiekuna naukowego i środowiska, w jakim dany doktorant się znalazł.

Są zmiany, ale to za mało

Wszystkie postulaty i bolączki z poznańskiego środowiska młodych badaczy trafiły do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Powstało nowe rozporządzenie w sprawie studiów doktoranckich, któremu poświęcone było niedawne spotkanie na UAM. Co się udało uregulować? Urlop macierzyński (przysługuje) i pomoc socjalną (300 złotych, z możliwością podniesienia do 900 złotych w wyjątkowych wypadkach) oraz jasne uregulowanie zasad przyjmowania na studia doktoranckie. Wciąż jednak nie ma tej najważniejszej decyzji związanej ze zmianą statusu.
– Powinniśmy mieć status pracownika-asystenta – uważa Adam Radziński, doktorant UAM. – Byłoby więcej odpowiedzialności, ale też jasno określona sytuacja. Ja na przykład otrzymałem od uczelni legitymację do zniżki na kolei. Mogę jej używać tylko do celów służbowych. Czy kiedy wracam z wakacji na studia, to jest to cel służbowy? Za dużo tych niejasności – zastanawia się młody badacz.

1000 złotych dla badacza

W Poznaniu jest 3,3 tysiąca doktorantów, z czego prawie połowa na UAM. Część otrzymuje stypendium doktoranckie w wysokości 1000 zł, a część studiuje bez tego stypendium (na przykład na Wydziale Historii UAM 78 doktorantów otrzymuje stypendium, a 78 nie). W ciągu 4 lat muszą napisać doktorat. Jeśli tego nie zrobią, muszą zwrócić stypendium. Jeden z doktorantów w tej sytuacji pozwał uczelnię i udowodnił przed sądem, że stypendium w tej wysokości odpracował, prowadząc zajęcia ze studentami. Choć na dodatkowe zatrudnienie doktoranta zgodę musi wyrazić promotor, wielu młodych dorabia na prawo i lewo, szczególnie gdy założą rodzinę. To sprawia często, że ich kariera naukowa na tym cierpi. Bardzo zdolni studenci z kolei, zamiast zasilać naukę, ze względu na możliwość lepszych niż 1000 zł zarobków, wybierają pracę poza uczelnią.

U sąsiadów

W Niemczech stypendium doktoranckie pozwala na przyzwoite życie. Doktorant, tak jak pracownik, ma na uczelni własny pokój. Ma także swoich studentów, którzy pod jego kierunkiem piszą prace, a tzw. studenci pomocniczy, którym uczelnia płaci 500 euro, pomagają mu w badaniach. Nie musi uczestniczyć w żadnych wykładach oprócz seminarium promotora. Tak jak zwykły student, ma bezpłatne przejazdy komunikacją miejską i w promieniu 100 km od uczelni także koleją.

prof. SŁawomira Wronkowska-Jaśkiewicz
prorektor UAM odpowiedzialna za studia doktoranckie

Ogólnie problem studiów doktoranckich ciągle nie jest rozwiązany. Debata nad nimi nadal trwa i zapowiadane są zmiany. Mówi się na przykład o dwóch ścieżkach tych studiów: jednej dla tych, którzy rokują nadzieję na pracę naukową i drugiej dla tych, którzy chcą przez doktorat tylko podwyższyć swoje kwalifikacje, ale nie pracować na uczelni. W czerwcu planujemy konferencję rektorów poświęconą temu tematowi, a Rada Główna Szkolnictwa Wyższego zaprosiła w lutym przedstawicieli doktorantów na dyskusję do Warszawy.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto