MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Biało-czerwoni wrócili do gry w wielkim stylu

Robert Małolepszy
Po poniedziałkowej porażce z Hiszpanią wydawało się, że siatkarze do Polski będą wracać wcześniej. Mało kto wierzył w to, że można pokonać Włochów. Nasz zespół wyszedł na rozgrzewkę z grobowymi minami.

Po poniedziałkowej porażce z Hiszpanią wydawało się, że siatkarze do Polski będą wracać wcześniej. Mało kto wierzył w to, że można pokonać Włochów. Nasz zespół wyszedł na rozgrzewkę z grobowymi minami. Widać było, że siedzi w nich jeszcze porażka po pięciosetowym, straszliwym boju pełnym wzlotów i upadków.

– Nie spałem do czwartej rano. Gapiłem się w sufit i rozpamiętywałem ten straszny mecz – powiedział później Daniel Pliński.
Włosi wyglądali za to na pewnych siebie. Holendrów w poniedziałek zmiażdżyli, zwłaszcza w ostatnim trzecim secie, który wygrali 25:10. Trudno było być optymistą, zwłaszcza że z Italią wygraliśmy ostatni raz sześć lat temu podczas mistrzostw świata.
– Po spotkaniu z Hiszpanią wszyscy nas pakowali, a my rzeczy w pokojach mamy wciąż porozrzucane – żartował po zakończeniu wczorajszego spotkania drugi trener naszej kadry Alojzy Świderek.
Raul Lozno tylko się uśmiechał. To był jeden z największych jego triumfów w karierze. Dawno tak nie żonglował składem. Nie pomylił się jednak, a przecież po porażce z Hiszpanią można było mieć różne opinie na jego temat.
Gdy ważyły się losy spotkania z mistrzami Europy za przeżywającego trudne chwile Dawida Murka wpuścił na boisko absolutnego debiutanta Marcina Wikę. Na ławce zostawił zaś Sebastiana Świderskiego. Jedyna myśl jaka nasuwała się wtedy, to że „Świder” jest kolejnym z wicemistrzów świata, który przegrał z kontuzją. No bo jak wytłumaczyć to, że jeden z najbardziej doświadczonych zawodników kadry zostaje poza boiskiem.
Tymczasem na mecz z Włochami Świderski wyszedł w pierwszej szóstce. Zastąpił Krzysztofa Gierczyńskiego. Widać było jednak, że cierpi. W pierwszym secie miał 25 proc. skuteczności w ataku i 33 proc. dobrego przyjęcia. Mimo to Lozano trzymał go na parkiecie. Zdjął dopiero w połowie drugiej partii. Gierczyński wszedł, zrobił co do niego należało, zepsuł wprawdzie swój pierwszy atak, ale później był bezbłędny i … znów usiadł na ławce. Niemal cały trzeci set grał Świderski.
To nie było jedyne pokerowe zagranie Lozano. W drugiej partii, gdy przegrywaliśmy już 14:17 nagle zdjął z boiska Gruszkę i Zagumnego. Na ich miejsce weszli Żygadło i Kurek. – Chodziło o to by Piotrek i Paweł odpoczęli na chwilę. Popatrzyli na całość z boku. Pomogło. Do końca już się nie mylili – wyjaśnia Świderek. Gruszka skończył ten mecz z 14 punktami na koncie i 65 proc. skutecznością. To statystyki na światowym poziomie.

Więcej w dzisiejszym wydaniu Polska Głos Wielkopolski, lub [

www.prasa24.pl

](http://www.prasa24.pl)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto