Spotkanie na szczycie LSK dostarczyło spodziewanych emocji. Mistrzynie Polski okazały się wczoraj lepsze od lidera, ale musiały walczyć nie tylko z rywalkami, ale i z własnymi słabościami.
Gospodynie rozpoczęły bez Anny Barańskiej w szóstce. Skrzydłowa Winiar odczuwała bowiem jeszcze skutki kontuzji barku (nabawiła się jej podczas niedzielnego pojedynku z Farmutilem). Do stanu 22:22 w pierwszym secie wskazanie zwycięzcy było dobrym zadaniem tylko dla wróżbity. Obie ekipy szły "łeb w łeb" i nie pozwalały sobie na seryjne błędy. W końcówce na pokerową zagrywkę zdecydował się trener Igor Prielożny, wpuszczając na zagrywkę Barańską. Efekt był piorunujący, choć liderka Winiar nie serwowała, tak jak zwykle, z wyskoku. W drugiej partii mecz był wciąż wyrównany, mimo iż w pewnym momencie kaliszankom udało się odskoczyć na cztery "oczka" (12:8). Przewaga została jednak natychmiast roztrwoniona. Przy remisie 22:22 kapitalną serię miała Katarzyna Gajgał (dwa ataki z obejścia i wygrywająca zagrywka) i praktycznie sama doprowadziła do przejścia. Powtórkę scenariusza zdarzeń kibice przerabiali w trzecim secie, ale różnica polegała na tym, że tym razem moment przełomowy nastąpił już przy stanie 17:17. Od tego momentu miejscowe całkowicie zatraciły skuteczność, zwłaszcza Anna Woźniakowska i Eleonora Dziękiewicz. Przy zagrywce Mileny Sadurek Aluprof zdobył osiem punktów z rzędu i przybliżył się do końcowej wygranej.
Więcej w dzisiejszym wydaniu Polska Głos Wielkopolski, lub [
www.prasa24.pl](http://www.prasa24.pl)
Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?