Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bakero: Nie będę mówił o tajemnicach szatni

Radosław Patroniak
Jose Mari Bakero, trener Lecha Poznań.
Jose Mari Bakero, trener Lecha Poznań.
Jose Mari Bakero, trener Lecha Poznań o przygotowaniach do nowego sezonu...

Jak pan ocenia przygotowania drużyny do nadchodzących rozgrywek?
Jose Bakero: - Jestem zadowolony z ich przebiegu. Uważam, że dobrze przepracowaliśmy ostatnie tygodnie. Jedyny problem to kontuzje, które nie pozwoliły nam przećwiczyć wszystkich wariantów gry. Nie jest jednak tak, że mam mnóstwo dylematów personalnych, wręcz przeciwnie - mam wizję personalną drużyny i obraz aktualnych możliwości piłkarzy. Te ostatnie najlepiej jednak weryfikują mecze ligowe, a nie sparingowe. Dlatego poważniejsze wnioski będę mógł wyciągnąć dopiero po pierwszych spotkaniach o punkty. Nie do końca podobały mi się wyniki, bardziej podobał mi się natomiast rytm gry i poruszania się zawodników.

Zobacz skład Lecha na sezon 2011/2012

Czy poprzedni sezon to było dla pana jedno wielkie pasmo rozczarowań?
Jose Bakero: - Nie było wszystko tak rozczarowujące jak mogłoby się wydawać. Ciśnienie na obronę tytułu było tak duże, że zapomniano o pozytywnych rzeczach. Takich jak fakt, że biorąc pod uwagę wyniki od początku roku byliśmy trzecią drużyną ligi. W trakcie sezonu zmienialiśmy trenera i sposób treningu. To były też trudne rozgrywki dla piłkarzy, którzy początkowo przysnęli. Jak się obudzili, to zaczęliśmy jako zespół grać lepiej. Szkoda tylko, że nie udało się awansować do europejskich pucharów, bo wtedy ocena drużyny przez kibiców byłaby zupełnie inna.

Czy w nowym gronie współpracowników Jose Mari Bakero czuje się pewniej?
Jose Bakero: - W klubie trzeba prowadzić szkolenie, ale też trzeba umieć analizować określone zjawiska. Po to mnie sprowadzono do Lecha, żebym wprowadzał zmiany. Wiadomo, że to budzi opór i niechęć, ale to jedyna droga rozwoju. Jak do tego dochodzą słabe wyniki, to łatwo znaleźć winnego. Zazwyczaj jest nim trener. Mogę posypać głowę popiołem, ale i tak nie zrezygnuję z niezależności i własnego stylu pracy. Nie dlatego, że uważam się za geniusza, tylko dlatego, że zmiany są czasami konieczne.

Co konkretnie dały panu zmiany personalne w sztabie szkoleniowym i w strukturze klubu?
Jose Bakero: - Przede wszystkim odzyskałem z nowymi ludźmi chęć do pracy. Muszę wykorzystać to, że jest entuzjazm i chęć tworzenia czegoś pozytywnego. Jak jest zapał, to praca staje się bardziej przyjemna i owocna. Wierzę, że może to przynieść oczekiwane efekty.

Dużo kontrowersji towarzyszyło rozstaniu się z kapitanem Lecha, Bartoszem Bosackim?
Jose Bakero: - Nie żegnałem się z Bosackim po sezonie, bo nie wiedziałem, czy będę nadal pracował w klubie. On wykonał dobrą pracę, ale klub znalazł się w fazie zmian strukturalnych. Nie jest to młody zawodnik, więc powinien się liczyć z wygaśnięciem kontraktu. Swego czasu przeżyłem coś takiego w Barcelonie. Jak przyszedł Bobby Robson, to zagrałem trzy mecze, mimo że wcześniej regularnie występowałem w podstawowej jedenastce. Byłem wtedy też kapitanem "Barcy", miałem na koncie Puchar Europy i cztery tytuły mistrza Hiszpanii. Po rundzie spędzonej na ławce rezerwowych musiałem jednak pakować manatki. Profesjonalny sport bywa niesprawiedliwy i trzeba się z tym pogodzić.

Jakie ma pan oczekiwania wobec bułgarskiego pomocnika, Aleksandara Tonewa?
Jose Bakero: - Już w pierwszym sparingu nasz nowy nabytek zdał sobie sprawę, że futbol to trudna gra. Bardzo na niego liczę, bo ma duży potencjał szybkościowy i techniczny. Jedynym jego mankamentem jest młody wiek.

Czy w cementowaniu Kolejorza będzie nadal uczestniczył Semir Stilić?
Jose Bakero: - Z tego, co wiem, to nie otrzymał on propozycji gry w innym klubie. W dalszym ciągu więc na niego liczę. Historie, że go za karę sadzałem na ławce, są nieprawdziwe, o czym najlepiej przekonuje statystyka minut spędzonych przez niego na boisku. Nie mogę jednak obiecać, że teraz będzie wychodził w pierwszym składzie, nawet jak będzie w świetnej formie. Wszystko będzie zależeć od taktyki.

Na czym polega pana problem z dotarciem do piłkarzy?
Jose Bakero: - Nie muszę znać języka polskiego, żeby dotrzeć do zawodnika. Są tacy piłkarze, którzy ci odpowiadają, a nie powinni wychodzić na boisko. Czasami jest też tak, że piłkarz robi fatalne wrażenie, a wiesz, że musi grać, bo bez niego drużyna traci wiele na wartości. Takie są wymogi profesjonalnej piłki. Moje argumenty i wybory zawsze są podporządkowane interesowi klubu, ale nie zawsze mogę o tym mówić dziennikarzom, zwłaszcza na konferencjach prasowych, bo szkodziłbym w ten sposób sobie i zawodnikom. Dlatego czasami ukrywam pewne fakty przed opinią publiczną.

A co pana najbardziej irytuje w polskiej piłce?
Jose Bakero: - Najsłabszą stroną polskiej piłki jest analiza spotkań. Za bardzo ograniczacie się do patrzenia na mecz w kolorach białym i czarnym. Jako trener mogę być zadowolony ze zwycięstwa, ale mogę być też sfrustrowany stylem gry. Po finale Pucharu Polski powiedziałem, że zrobiliśmy bardzo dużo, żeby wygrać, znacznie więcej niż rywal. Nie wygraliśmy, a mimo to jestem zadowolony z przebiegu tego spotkania. Tylko jak to wytłumaczyć kibicom, skoro oni byli rozgoryczeni przegraną z Legią. Dla nich liczył się efekt końcowy, a nie fakt, że nie zasłużyliśmy na porażkę w karnych.

A co z odżywianiem piłkarzy. Pod tym względem rzeczywiście zaszła rewolucja?
Jose Bakero: - Przede wszystkim trzeba wytłumaczyć zawodnikom, dlaczego ich organizm pewne rzeczy toleruje, a innych nie. Zasadnicza zmiana to taka, że jak mamy zaplanowane dwa treningi, to jemy obiad na stadionie. To dobre rozwiązanie. Najważniejsza nie jest jednak sama dieta, tylko świadomość piłkarza, że poprzez właściwe prowadzenie i odżywianie może osiągnąć lepszą formę. Do tej pory niektórzy gracze lekceważyli te kwestie.

Czy nie zabraknie panu konsekwencji we wprowadzaniu do drużyny młodzieży?
Jose Bakero: - Młodych piłkarzy wprowadza się wtedy, kiedy na to zasługują i kiedy nie ma zbyt dużej presji. W poprzednim sezonie nie było sprzyjających okoliczności. Próbowałem zadbać nie tylko o zespół, ale również o przyszłość tych młodych zawodników i nie narzucałem im zbyt wielu zadań. Teraz będzie inaczej i spodziewam się, że młodzi wykorzystają swoją szansę. W drużynie zachowamy równowagę między dojrzałymi graczami a tymi młodymi. Marcin Kamiński i Mateusz Możdżeń już teraz mogą grać w pierwszym składzie. Następny w kolejce jest Wojciech Golla, ale musi jeszcze nabrać doświadczenia. Pozostali będą trenować i grać w spotkaniach towarzyskich. Wprowadzanie młodzieży musimy łączyć z odpowiednimi wynikami. Jeśli będziemy robić to inteligentnie, czarny scenariusz nam nie grozi. Nie zrobiliśmy tak wielkiej rewolucji w składzie, by obawiać się drastycznego obniżenia poziomu gry. Gdybyśmy kurczowo trzymali się pewnego schematu personalnego, nie wyszłoby to drużynie na dobre. Poza tym we współczesnym futbolu rotacja to normalna rzecz, tak samo jak szeroka kadra. Jeśli zespół chce walczyć na kilku frontach, musi być odporny na zmiany w wyjściowej jedenastce. My w tym sezonie będziemy mieli o jeden front mniej. Rywale będą mieli za to o jeden front więcej i sam jestem ciekaw jak sobie z tym poradzą.

Jaki jest pan wobec zawodników i czy lubi się pan za nich tłumaczyć?
Jose Bakero: - W kontaktach z piłkarzami jestem twardy, ale na zewnątrz muszę być z nimi. Dlatego nie mogę mówić o tajemnicach szatni na konferencjach prasowych. Muszę chronić zawodników przed krytyką i nieuzasadnionymi pretensjami. Inna sprawa, że dostrzegam konieczność poprawy komunikacji zespołu z mediami. Stąd pomysł, by od nowego sezonu po każdym meczu w spotkaniach z dziennikarzami uczestniczył też jeden z zawodników, najlepiej ten, który był bohaterem lub antybohaterem. W ten sposób dostarczymy kibicom informacje z pierwszej ręki, a jednocześnie unikniemy spekulacji. Zastanawiam się także nad zorganizowaniem kilku otwartych treningów, podczas których dziennikarze będą mogli zapoznać się z naszymi metodami treningowymi. Chcę, by moja filozofia pracy i gry była bardziej czytelna i zrozumiała.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto