Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Azja to przede wszystkim ludzie - radośni i dobrzy. Właśnie za to Ania Plucińska z Pleszewa pokochała ten kontynent

Sandra Perlińska
Jest uzalezniona od... podróżowania. Pleszewianka Ania Plucińska opowiada o przygodach jakie spotkały ją podczas wyprawy do Azji

Azja to przede wszystkim ludzie - radośni, dobrzy i chętni, by pomagać... Ania Plucińska z Pleszewa podkreśla, że przede wszystkim za to pokochała ten kontynent.

Ania podróżowała od dawna, ale głównie po Europie. Marzyła, by zwiedzać inne kontynenty, ale uważała, ze to nieosiągalny cel. Jednak dzięki największej na świecie organizacji wolontariuszy, AIESEC, przekonała się, że podróż do Azji jest możliwa.

Spędziła między innymi 2 miesiące jako wolontariusz w Jakarcie - stolicy Indonezji. Tam, jako wolontariusz uczyła dzieci w biedniejszych szkołach podstawowych. - Żyjąc 2 miesiące w jednym miejscu, z tymi samymi ludźmi, również lokalnymi, udało mi się poznać na tyle tamtejszą kulturę, by się nią oczarować - zaznacza pleszewianka. Dodaje, że to właśnie lokalna radość z życia, pomoc wśród ludzi, ciągłe słońce dające wiele energii po prostu ją zachwyciło ! - Poczułam się jakbym w końcu znalazła swoje miejsce na ziemi, to właśnie AZJA! - podkreśla Ania Plucińska.

W zeszłym roku Ania znów ruszyła poza Europę. Dostała kontrakt na 6 miesięcy jako animator sportowy w hotelach na wyspach kanaryjskich. - Wyjechałam do miejsca, które od lat kojarzyło mi się z niedostępnym dla mnie rajem - mówi. Tłumaczy, że pierwszy raz udało jej się połączyć pasję z pracą, sportem, fitnessem, a wieczorami z tanecznym show, występami teatralnymi na scenie, a w chwilach wolnych podróżowaniem po wyspach. Jednak po upłynięciu kontraktu było jej nadal mało.

Zaoszczędziła i znalazła tani lot do Singapuru. Ania z Poznania wylatywała z budżetem na 1-2 miesiące, a wystarczyło jej go na 5 miesięcy, wliczając wiele wspaniałych rzeczy: liczne nurkowania, m.in. z żółwiami, sardynkami, płaszczkami, rekinami wielorybimi, kupno motoru w Wietnamie, opieka nad słoniami w Tajlandii, trekkingi w dżunglach, np. z orangutanami, z wieloma rodzajami małp i innych zwierząt, skok na bungee, 18 lotów podczas całej podróży, liczne promy, wejścia na wulkany i wiele innych.

Dziś jej głównym celem jest ukończenie studiów inżynierskich. Ania jednak nie planuje pracować w zawodzie. - Podróżowanie pokazało mi ile jest możliwości - tłumaczy. Pleszewianka zaznacza, że podczas ostatniego roku zaoferowano jej pracę w londyńskim teatrze, inżynierskiej firmie w Belgii, w barze na plaży w Indonezji, czy pracę w hotelu w Malezji. Wyjaśnia, że podczas podróży poznaje się naprawdę wiele ciekawych osób, które mają swoje działalności i nie jest ciężko o znalezienie pracy, więc teraz wie, że gdziekolwiek nie będzie, czy jakkolwiek jej życie się potoczy, na pewno da sobie radę. - Oczywiście myślę o własnej działalności, może biuro podróży, może własny hostel, czy restauracja, gdzieś na tropikalnej wyspie. Są to jednak dalekosiężne plany, czy marzenia - podkreśla.

Ania dodaje, że już uzależniona od podróżowania, więc kiedy nie podróżuje, to planuje podróż.- Bardzo chciałabym odwiedzić w te wakacje Indie i Nepal - mówi.

Do największych przygód jakie ją spotkały w Azji, Ania zalicza:
2-dniowy trekking w dżungli z orangutanami (występują tylko na dwóch wyspach na całym świecie !). Ania dodaje, że największym z przeżyć był moment, w którym orangutan złapał ją za rękę i zaczął porównywać ze swoją. Podczas pobytu w Azji, Ania opiekowała się także słoniami w Tajlandii, czy nurkowała z rekinami wielorybimi na Filipinach. - Rekiny miały po 7-8 metrów, a były na wyciągnięcie ręki - wspomina i zaznacza, że to nurkowanie dało jej sporo adrenaliny. Ania skoczyła również na bunggee w filipińskiej dżungli z 70 metrów oraz przejechała cały Wietnam na kupionym przez siebie manualnym motorze. - Wraz z przyjaciółką pokonałyśmy na nim 3000 km, dwie strefy klimatyczne - mówi i dodaje, że po drodze zaliczyły milion napraw u mechanika. Ania podkreśla, że właśnie podróż motorem przez Wietnam było dla niej największym wyzwaniem całej wyprawy. Ania wraz z przyjaciółmi wybrała się na bezludną wyspę. Mieli tam spędzić 2 dni, jednak rybak przypłynął po nich... po 6 dniach! - Wzięliśmy trochę jedzenia ze sobą, ale oczywiście nie wystarczająco, więc musieliśmy sobie jakoś poradzić: łowiliśmy ryby, wyławialiśmy różnego rodzaju muszle, piliśmy i jedliśmy kokosy - wylicza. Ania zaznacza, że śpiąc pod palmą przez 6 dni na malutkiej wysepce, bez żadnej cywilizacji spełniła swoje kolejne marzenie. Pleszewianka wspinała się także na indonezyjski wulkan IJEN, znany ze spalającej się na nim siarki, co powoduje wydobywanie się przepięknego niebieskiego ognia. Wspomina, że Idzie się nocą, po to by móc obserwować to zjawisko.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto