Wybierz region

Wybierz miasto

    Zgłoś komentarz do moderacji

    Pośród wydarzeń muzycznych w roku ubiegłym, dla mnie największym był koncert The Orchestra, spadkobierców Electric Light Orchestra. Emocji, co niemiara – to pierwszy wieczór, kiedy oddałam swego maleńkiego Synka pod opiekę. Ach, jakże on poradzi sobie sam! Ale… to przecież ELO! Okazja, która może się nie powtórzyć. Tak, więc – syn do dziadków, a ja z mężem – do Areny! Było cudownie i aż żal, że tak krótko. Co rusz wszyscy zrywali się z miejsc podrygując przy utworach tak pełnych energii jak: Showdown czy Mr. Blue Sky… ELO to muzyka pokoleń, co było widać w Arenie. Może najmłodsi nudzili się trochę chwilami, ale nie ukrywajmy – od wrzasków ze sceny po obecność czterdziestoosobowej orkiestry wpisanej świetnie w ostre rock’n’rolle – to droga, którą trzeba przebyć wraz z wiekiem i osłuchaniem. To nic, że The Orchestra to już nie „stary” skład. W lutym, kiedy zmarł nagle Kelly Groucutt, wystraszałam się, że już nigdy nie zobaczę Ich na żywo. Oni jednak przyjechali i swemu zmarłemu Koledze dedykowali specjalnie pięknie odegrane Strange Magic… Na koniec zabrzmiało klasyczne już Don’t Bring Me Down. Myślę, że publiczność nie zawiodła, podobnie jak zespól, który niczym wino – brzmi w tym „innym” składzie, coraz to lepiej i lepiej. Wspaniały wieczór. Wstyd przyznać, ale zapomniałam nawet na chwilę, że gdzieś tam, u dziadków, śpi moje Maleństwo… Hold on tight to your dreams!

    KOD

    Polecamy!