Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chłopskie drogi

[email protected]
Policjant celuje z karabinu na gumowe pociski do jednego z protestujących rolników. Fot. P. Kwieciński
Policjant celuje z karabinu na gumowe pociski do jednego z protestujących rolników. Fot. P. Kwieciński
W 29 miejscach Wielkopolski urządzili wczoraj blokady protestujący rolnicy. W kilku przypadkach protesty rozbiła policja. Dziś chłopi mają wrócić na drogi. Dwa rzędy ludzi naprzeciw. Rośnie adrenalina.

W 29 miejscach Wielkopolski urządzili wczoraj blokady protestujący rolnicy.
W kilku przypadkach protesty rozbiła policja. Dziś chłopi mają wrócić na drogi.

Dwa rzędy ludzi naprzeciw. Rośnie adrenalina. W końcu w ruch idą tarcze i pałki. Nacierający kordon policjantów zaczyna się chwiać nadwerężony przez napierających rolników. Powietrze rozdziera struga wody z armatki. Czapki spadają z głów jedna po drugiej. Na chełmie policjanta łamie się parasol. – Zobaczymy jutro sk...! – przeklinają rolnicy, gdy uzbrojeni w pałki i długą broń policjanci spychają ich z drogi.
Tak wyglądała bitwa w Nowym Mieście nad Wartą, jedna z kilku jakie wczoraj protestujący w Wielkopolsce rolnicy stoczyli z policją.

Wczoraj w 28 blokadach na terenie Wielkopolski kilka tysięcy rolników protestowało przeciwko zbyt niskim cenom skupu żywca i mleka, „oszukańczemu” wynikowi negocjacji w Brukseli i za przyjęciem ustawy o biopaliwach. Rolnicy boją się, bo wzorem poprzednich lat, zimą bieda zajrzała im w oczy.

Wszystko przez mięso

Z jednej strony ogorzałe twarze, głęboko wciśnięte na uszy czapki, czasem jakiś transparent w zziębniętej ręce. Po drugiej stronie, w ciepłych samochodach zrezygnowani z reguły – czasem tylko protestujący przeciw „samowolce” – kierowcy. I policjanci, którzy z kamienną twarzą odpowiadają na wezwania rolników: Mamy rozkaz...
W niemal 30 miejscach Wielkopolski grupki rolników stanęły na drogach. Chłopi protestowali przeciw sytuacji jaka ich spotkała. – Jeszcze niedawno żywiec skupowano po 4 złote za kilogram. Teraz płacą 2,70! Przecież my koszty mamy większe! – wściekali się rolnicy. – Nam tanieje, a w sklepach nic? Jak to możliwe?

- Rząd premiera Millera rzucił nas na kolana. Nie może być takiej sytuacji, że rolnik za kilogram żywca w skupie otrzymuje 2,60 złotych, a kilogram schabu w sklepie kosztuje 13-14 złotych – przekonywała Joanna Matłoka z Psienie Ostrów. W innych miejscach rolnicy porównywali swoją obecną sytuację do tej sprzed kilku lat. – Kiedyś burmistrz za pensję mógł kupić 5 świniaków. Dzisiaj – co najmniej 20. Kiedyś za litr mleka można było kupić litr benzyny – dzisiaj 30 litrów mleka na jeden litr paliwa nie starczy – licytowali. Wszędzie można było znaleźć takich, którzy posiadając całkiem pokaźne gospodarstwa, alarmowali – nie mamy z czego utrzymać rodzin.
W ostatnich miesiącach ceny skupu żywca wieprzowego spadły niemal o połowę – poniżej 3,50 złotych za kilogram, według wielkopolskich rolników – granicy opłacalności. Chłopi twierdzą, że winna jest interwencyjna sprzedaż i skup wieprzowiny prowadzone przez Agencję Rynku Rolnego. Ta ostatnia zaprzecza, twierdząc, że cała sprzedaż idzie na eksport.

Do całej sytuacji dołożyła się jeszcze afera z niezrozumieniem postanowień rozmów o wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej, przez co rolnicy po wejściu do Unii mogą dostać mniej niż im wcześniej obiecywano. Boją się, że przy tak prowadzonej polityce – nie będą w stanie utrzymać swoich rodzin. A ponieważ wszystko to spadło na rolników zimą, kiedy mają najmniej pracy – zaczął się protest. Na razie tylko w Wielkopolsce, bo paradoksalnie – stojące na wysokim poziomie tutejsze rolnictwo najwięcej traci, gdy pada rynek. To stąd pochodzi 26 procent krajowej produkcji trzody chlewnej. Rolnicy tłumaczą: im kto więcej produkuje, tym większa dziura powstaje mu w kieszeni.

– Jak może być tak, że firmy amerykańskie dyktują nam ceny żywca? Zgodził się na to gubernator Kwaśniewski – proszę tak napisać, bo to gubernator – nie prezydent. Prezydent Rzeczpospolitej ma obowiązek dbać o dobro Polski – mówił Tadeusz Dębicki, lider wielkopolskiej Samoobrony, na blokadzie w Koszutach koło Środy Wielkopolskiej, gdzie protestujący co kilka minut blokowali drogę chodząc po przejściu dla pieszych.

To nie Samoobrona

Przedstawiciele Samoobrony pojawiali się na większości blokad, choć rolnicy deklarowali: To nie jest protest Samoobrony, to protest polskiego rolnictwa... Mimo to poseł Alfred Budner, lider konińskiej Samoobrony, namawiał rolników, aby protest zakończyli dopiero, gdy wezwie do tego w I programie telewizji Andrzej Lepper. O tym jak przebiegać ma akcja według Leppera wspominał również Zbigniew Nowak, przewodniczący Samoobrony Powiatu Obornickiego i radny Sejmiku Województwa Wielkopolskiego: Wszystko ma odbywać się spokojnie, żadnego rzucania kamieniami, blokujemy trasę przez pięć minut i schodzimy, i tak aż do skutku. W blokadzie biorą udział rolnicy sprawdzeni w 1999 roku. Samoobrona chce objąć władzę spokojnie, demokratycznie, przy urnach, a nie przez rozlew krwi. Dzisiejszy protest nie ma charakteru politycznego, lecz tylko i wyłącznie ekonomiczny.

Chłopskim targiem

– 30 na 10! – wykrzykiwał stojący w tłumie mężczyzna. – Nie! 10 na 10 – tłumaczył policjant. Tak w Nowym Mieście wyglądały targi policji z protestującymi rolnikami.
Policja w Nowym Mieście doliczała się około 800 rolników,
którzy tuż po godzinie 9. zaczęli zbierać się przy drodze łączącej Poznań z Kaliszem. Na miejsce już wcześniej przyjechali funkcjonariusze z KPP w Środzie Wielkopolskiej.
Podinspektor Karol Boruta chciał przekonać chłopów do zejścia z drogi. Najpierw stanęło na opcji „10 na 10”. Rolnicy mieli przez 10 minut przepuszczać stojące w kilometrowym korku samochody, przez następne 10 minut – blokować przejazd. Policjanci po 20 minutach znów rozpoczęli negocjacje.

– Mam rozkaz odblokować drogę – tłumaczył Boruta. – I co, zaatakujecie nas? Przecież wojewoda obiecywał, że nie będzie rozwiązań siłowych. Panie, z czego my mamy żyć? Przecież wy też protestowaliście! Powinniście tu stać razem z nami – wykrzykiwali stojący wokół mężczyźni. Podobne targi, jak się później okazało, odbywały się niemal przy każdej z blokad.

Bitwa nad Wartą

W Nowym Mieście rolnicy zgodzili się blokować tylko jedną stronę jezdni. Wiadomość o tym dotarła w ciągu kilkunastu minut do Koszut. – Nasi w Nowym Mieście wymiękli i przepuszczają samochody. Musimy szybko zmienić taktykę i przestać przepuszczać samochody co 15 minut, bo nic z tego nie wyjdzie – krzyknął jeden z rolników. Większość jednak nie posłuchała jego rady.

Tymczasem chwilę później do protestujących w Nowym Mieście dotarła informacja zwrotna z Koszut – nie ulegajcie poleceniom policji. Protestujący ponownie zatarasowali więc całą drogę. Nie przestraszyło ich nawet 15 policyjnych radiowozów, które przyjechały z Poznania.
Funkcjonariusze wezwali rolników do odblokowania jednego z pasów ruchu. – Mimo 15-minutowego ultimatum, jakie im daliśmy, nie zeszli z drogi. Użyliśmy wtedy pałek i armaty wodnej. Doszło do szarpaniny, w wyniku której jeden z policjantów doznał niewielkich obrażeń ciała. - powiadział Jarosław Szemerluk, pracownik biura prasowego KWP.
Po bitwie rolnicy znów zajęli dwa, z trzech pasów jezdni utrudniając ruch.

Do użycia siły doszło też w Załęczu. Około 60 protestujących rolników nie chciało podjąć żadnych rozmów z policją. Ostatecznie przy użyciu pałek i tarczy funkcjonariusze zepchnęli protestujących na pobocze drogi. Jeden z manifestantów trafił do szpitala. – Żądamy od starosty ukarania osoby, która wydała rozkaz bicia rolników i wjechania w tłum strajkujących samochodem. Starosta obiecał nam, że blokada będzie legalna. Nie dotrzymał słowa – mówili rozgoryczeni. – Blokada drogi była nielegalna. Nasze perswazje nie trafiały do rolników – wyjaśnił komendant powiatowy policji w Rawiczu, podinsp. Waldemar Horodko.

Wielu rolników miało pretensje do wojewody wielkopolskiego, który w ubiegłym tygodniu na spotkaniu w Środzie Wielkopolskiej miał zadeklarować, że policja nie będzie stosowała rozwiązań siłowych. Inaczej widziała to Grażyna Cudak z gabinetu wojewody: Wojewoda wyraził jedynie przekonanie, że nie będzie przepychanek, że protest odbędzie się w sposób pokojowy... Z tego co wiemy, w Nowym Mieście to rolnicy wyciągnęli „drzewce” na policję... Drzewce poszły w ruch, ale pod Gostyniem, gdzie policji nie udały się dwie próby zepchnięcia z drogi grupy około 300 rolników. Chłopi użyli w walce kijów od flag.

Leszek WALIGÓRA

współpraca: ROG, Piotr Kwieciński, POM, KORBI, A-GA, ELI, JAT, JAZ, WOLF, MJ, WAK, ŻYR, STK, KS

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto