Chcę, żeby ludzie wiedzieli, co ich czeka – mówi śremianin. – Żeby zwracali uwagę, co im się pisze w świadectwach pracy. Jak się ma kilkanaście lat do emerytury, to się na to nie zwraca uwagi – podkreśla schorowany były odlewnik, spawacz, który od paru lat jest na rencie, a od wiosny tego roku toczy boje o przejście ma emeryturę.
Przepracował kilkadziesiąt lat jako spawacz w firmach we Wrocławiu, Krakowie, w nieistniejącym Kombinacie Budownictwa Ogólnego i w śremskiej odlewni.
– Przyszedłem do Śremu, bo miałem tu dziewczynę. Ona mi powiedziała: „wiesz co w Śremie budują taki duży zakład, a ty jesteś fachowiec...” Gdzieś tam wyczytała, że mieszkania dają. Przyjechałem z Krakowa, niby na urlop – opowiada, jak zaczął pracę w OŻ. – Przejechałem się autobusikiem. Przy odlewni był przystanek na żądanie. Autobsik stanął, poszedłem do dyrektora. Pokazuję, mam takie papiery, a dyrektor: „Tak. Od ręki pana przyjmujemy”. Byłem trzecim pracownikiem, kurde, w Odlewni Żeliwa w Śremie – wspomina. Z zakładem związał się na 10 lat, później pracował w różnych miejscach. Dziś jest schorowanym 62-letnim rencistą.
Zdrowie tracił na budowach wielkich pieców w krakowskich przedsiębiorstwach, w śremskiej odlewni i przy robotach wykonywanych przez wrocławską „Jedynkę”. Ten okres swojej pracy wspomina najmilej. Firma wysyłała go na intratne zagraniczne kontrakty. Z tego były prawdziwe pieniądze.
WIĘCEJ W PAPIEROWYM WYDANIU TYGODNIKA ŚREMSKIEGO
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?