Nowe serce otrzymał 42-letni mężczyzna, dla którego telefon ze szpitala z informacją o przeszczepie był całkowitą niespodzianką. Lekarze byli gotowi do transplantacji od maja zeszłego roku. Na ich znak czekało kilkoro pacjentów wpisanych na listę. Kolejność i stan zdrowia oczekujących zawsze jest brana pod uwagę, ale ostatecznie o tym, kto otrzyma organ, decydują medyczne parametry. Tak było i tym razem.
Wiadomość o sercu do przeszczepu nadeszła z wielkopolskiego ośrodka, w którym nie udało się uratować ofiary wypadku komunikacyjnego. Błyskawiczne porównanie wszystkich danych z danymi potencjalnych biorców i już było wiadomo, kogo powiadomi się o operacji. Tylko u jednej osoby zgadzała się grupa krwi brana pod uwagę w pierwszej kolejności i dlatego ona została wyznaczona do pierwszego przeszczepu. Od soboty w piersi 42-letniego mężczyzny bije nowe serce. A dokładnie od soboty, godz. 18.50, gdy poznański zespół kierowany przez prof. Marka Jemielitego mógł wreszcie zdjąć maski i otrzeć pot z czoła.
Od przeszczepu organizm pacjenta pracuje normalnie, nie pojawiły się żadne oznaki, które mogłyby budzić niepokój kardiochirurgów. To pierwsza dobra wiadomość, ale lekarze są ostrożni i nie chcą na razie nic więcej mówić. Przy tak trudnej operacji nie można przewidzieć wszystkiego. Na pełny sukces składa się nie tylko przygotowanie, ale i ogólne zdrowie pacjenta, jego psychika, wreszcie i sam organ, który musi dotrzeć do szpitala w idealnym stanie.
Zaledwie kilka tygodni temu przypominaliśmy o Klinice Kardiochirurgii UM w Poznaniu i uzyskaniu przez nią ostatecznej, formalnej zgody na przeszczepy serca.
Od tego tygodnia poznańska Klinika Kardiochirurgii UM obsługująca zachodnio-północną część kraju, stała się oficjalnym, piątym - po Zabrzu, Krakowie, Aninie pod Warszawą i Gdańsku - ośrodkiem transplantacji serca. Kilkudziesięcioosobowy zespół poznańskich specjalistów, wśród których są kardiochirurdzy, anestezjolodzy, także psycholog i rehabilitant, jest gotowy przystąpić do kolejnego przeszczepu.
Transplantacja wymaga szczególnych procedur, które potrzebowały czasu, spokoju i, jak się dopiero teraz okazało, także szczęśliwego zbiegu okoliczności. Najpierw jednak "zagrały" wszystkie czynniki łącznie z listą biorców, transportem organów, zasadami koordynacji, które zostały dokładnie opracowane i wielokrotnie przećwiczone.
Dzisiaj na liście czekających na serce jest siedem osób. Poznański ośrodek zakłada dojście w ciągu najbliższych lat do 30-40 zabiegów rocznie. To jest zadanie trudne, dlatego ważna będzie praca tzw. koordynatorów w szpitalach, do których trafiają potencjalni dawcy.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?