Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wywiad - Tede: Historia osądzi i mnie, i Peję

Jacek Sobczyński
Tede: Moi słuchacze wiedzą, że bycie moim fanem oznacza posiadanie własnego zdania.
Tede: Moi słuchacze wiedzą, że bycie moim fanem oznacza posiadanie własnego zdania. Archiwum Tede
Po kłótni z Peją to on jest najbardziej nielubianym raperem w Poznaniu. - Nie żałuję. Z całego grona polskich raperów tylko ja miałem odwagę zabrać głos w tej sprawie - mówi Tede w rozmowie z Jackiem Sobczyńskim.

Trudno jest mieć własne zdanie w polskim hip-hopie?
Nie, ale należy się liczyć z konsekwencjami jego wypowiadania. Jak się ma inne zdanie niż główny nurt myślący, czyli tak naprawdę niemyślący, to trzeba liczyć się z niezrozumieniem, ale po to się ma swoje zdanie i po to się je wypowiada, żeby móc coś zmienić.

Jako pierwszy w polskim rapie (w piosence "Inne getto") piętnowałeś filozofów z osiedlowej ławki, którzy tak naprawdę nie mają żadnych pomysłów na to, jak z niej zejść. Dlaczego?
Stawiam na konsekwencję w swoich działaniach. Możesz zarzucić mi wiele, ale na pewno nie brak konsekwencji. Dużo polskich raperów mówi o przesłaniu, przekazie. Ja to sprawdziłem, przesłuchałem wiele płyt i ich przekaz polega na tym, że go mają. Plus - czasami - powiedzą coś oczywistego typu "bądź lojalny wobec kumpli", "szanuj rodziców", "nie okradaj kolegów". Przecież to są rzeczy totalnie oczywiste. Nie chcę, żeby ktoś mi je tłumaczył, bo sam o tym dobrze wiem. Moim przesłaniem jest moja postawa, namawiam, żeby słuchacze tak jak ja mieli własne zdanie.

Sądzisz, że te truizmy wynikają właśnie z braku własnego zdania czy braku argumentów?
Z reguły działa właśnie brak argumentów. Jak wsłuchasz się w kawałki raperów "z przesłaniem" to naprawdę odkryjesz, że tam nic takiego nie ma. Trudno byłoby im powiedzieć coś, co nie byłoby popularne w ich kręgach, choć jeśli pogadasz z nimi o tym bez dyktafonu, okaże się, że być może mają i jakieś swoje zdanie, ale boją się je wypowiedzieć, bo narażą się fanom, kolegom. Moi słuchacze wiedzą, że bycie moim fanem oznacza posiadanie własnego zdania.

W kwestii fanów - chętniej słuchają Cię sympatycy Tedego jako zjawiska, czy "zwykli" fani polskiego hip-hopu?
Są fani i zjawiska, i hip-hopu. I, co ciekawe, ci starsi są ze mną od wielu lat. Są już dorośli, myślący, mają jakieś oczekiwania wobec mnie i mojej muzyki.

Sądzisz, że słuchający Twoich pierwszych płyt młodsi słuchacze zrozumieją wszystkie niuanse? Na przykład na początku pierwszej płyty Twojego zespołu Warszafski Deszcz Numer Raz dzwoni do Ciebie z budki. A kto teraz używa budek telefonicznych?
Prawda? Jak to możliwe, że nie ma komórek? Kiedy zaczynaliśmy, nie było internetu. Nie mówię, że wtedy było lepiej, internet jest zajebistą rzeczą i nie wyobrażam sobie bez niego życia. Ale kultura hiphopowa tworzyła się wtedy na imprezach i koncertach. Nie było sytuacji, w której ktoś obrażałby innego rapera - pierwszy gość, który zacząłby pluć na innych, oberwałby przy pierwszym słowie. Wszyscy trzymali się ze wszystkimi. A dzisiaj ja nie życzę sobie, żeby patronat nad moją płytą miał hiphopowy portal, na którego forum jestem regularnie obrażany.

Nie przez artykuły, tylko fanów?
Ale jacy to są fani? To są fani ubliżania dla zabawy, bez żadnego szacunku, banda idiotów, których mam głęboko w dupie. To jest największa żenada w polskim hip-hopie. Zobacz sobie, jaki na tych forach jest poziom rozmów, to jest kompletne dno. Wejdziesz w temat o mnie i zaraz przy pierwszym poście masz ubaw z tego wieprza Tedego. "Haha, pies Cię je… Twoja matka to kur…" i tak dalej.

Dalej dostajesz SMS-y typu "Pede" po nocy?
Cały czas. Na Facebooku zresztą też. Ale wchodzisz potem w temat o innym raperze i jest to samo: kilkaset osób wymienia się między sobą inwektywami. I to jest właśnie polska kultura hip-hop. To nie jest dla mnie ani kultura, ani hip-hop. Nie mam nic przeciwko forom jako medium, ale jeśli to nie będzie moderowane, to ja pier… taki interes. Jak ja mam mieć ich logo na płycie, jeśli to jest miejsce, na którym jestem obrażany co minutę. Ci ludzie nawet nie zadają sobie trudu posłuchania płyty. Oni piszą "ch…, nawet nie sprawdzałem". Stary, ja Cię proszę, to jest jakieś totalne dno.

A nie masz wrażenia, że nie wszyscy Cię rozumieją, bo w gruncie rzeczy jesteś raperem dla klasy średniej, że ucelowałeś w niszę, o której bez skutku starają się opowiedzieć polscy filmowcy i pisarze?
Tak pewnie jest. Chociaż właściwie to nie jest nisza, bo takich ludzi jest mnóstwo. Nigdy nie robiłem wielkiej filozofii z siedzenia na ławce pod blokiem, chociaż spędziłem na niej wiele lat. A są goście, którzy uważają, że jeśli już ktoś jest na wyższym poziomie społecznym, to nie może mieć nic wspólnego z hip-hopem. Niektórym naprawdę trudno uwierzyć, że są ludzie, którzy chodzą do szkoły, do pracy, którzy chcieliby coś w życiu osiągnąć. Nie tylko ukraść, ale wypracować, stworzyć, wybudować. Ja do nich przemawiam w jakiś sposób i nie jako mentor, tylko kolega, który się z nimi identyfikuje. Oni nie dają się sterroryzować bandzie patafianów, którzy uważają, że życie zaczyna i kończy się pod blokiem. Dam Ci przykład: kiedy chodziłem na studia, to często przez ulicę Chmielną w Warszawie. Tam na ławkach siedziała masa kolegów, którzy też rapowali. A może niektórzy jeszcze dalej rapują? I ja sobie idę z plecaczkiem, a oni już z daleka "E, szkoleś, szkoleś!". A teraz sam wiesz, co mogę im pokazać.

I na okładce płyty "Glam Rap" masz plecak...
No pewnie, wiesz, nie byłem jakimś brylantowym uczniem, bo chodziłem na wagary i jarałem jointy, ale szczerze? Żałuję, że wagarowałem, bo pewnie bez tego więcej bym wiedział i byłbym jeszcze lepszym raperem.

Mam wrażenie, że Twoje rymy są dla wielu uniwersalne, bo wciąż jedną nogą jesteś na przysłowiowej ławce, ale drugą już w "dorosłym" życiu.
U mnie pod blokiem nie ma ławki, ale mogę siedzieć na przykład na balkonie (śmiech). Powiem Ci, że cały czas jestem na tej ławce, dziś na przykład po raz pierwszy od dwóch tygodni jechałem własnym samochodem, bo na co dzień często podróżuję metrem. Wiesz, nie ulegam temu czarowi show-businessu, wożeniu się limuzynami, włażeniu wszędzie bez kolejki, bo jestem pan Tede. Stary, ja cały czas jestem normalnym, regularnym gościem.

A chodzisz jeszcze po ulicach z walkmanem?
Walkmana ciągle mam, ale na co dzień chodzę z mp3ką. Kiedyś pewnie będzie plugin na mp3kach "walkman" z efektem lekko szumiącej taśmy i opcją przewijania (śmiech).

Czujesz, że Twój konflikt z Peją znów wywołał spory na linii Poznań - Warszawa?
Wiesz, wykonawcy warszawscy grają w Poznaniu, a poznańscy w Warszawie, więc ten podział jest pewnie sztuczny. A niektórym i tak tego nie wmówisz. Nie mówię tu akurat o Rychu, ale o innych panach, którym pewnych rzeczy po prostu nie przetłumaczysz. Znajdź mi kogoś, kto powie, że moje słowa w stronę Peji były nieuzasadnione. Albo że to, co stało się w Zielonej Górze było fajne. No, nie było fajne! Nawet sam Peja przyznał, że to nie było fajne.

Masz na myśli słuchaczy czy hiphopowców?
Hiphopowców. Żaden Ci nie powie, że to było fajne, ale wszyscy wiedzą, że to się odbiło na wszystkich. A Peja raz twierdzi, że to było ch…, potem, że tego wcale nie było. W pewnym momencie poczułem, że trzeba przestać. Do dzisiaj nie przesłuchałem jego "Czarnego września". Pomijając konsekwencje, Peja w jednym z wywiadów powiedział, że jeśli skaże go sąd, to zrywa z hip-hopem. I co, zerwał? To jest niekonsekwencja i oszukiwanie ludzi. Nie chodzi o mnie, ale stary, dla mnie ten gościu ściemnił swoich fanów. A jeśli masz fanów, którzy dają się tak oszukiwać, to ja przepraszam. Nie szanuję takich ludzi. Dla mnie liczy się konsekwencja.

Czy ta kłótnia się do czegoś przydała?
Wiele osób zaczęło mówić o Ryśku. Sam spór też zweryfikował poglądy wielu ludzi. Na przykład taki Borixon, który nagle stał się przyjacielem Ryśka i myślał, że na tej przyjaźni popłynie. Albo Liroy. Płytę miał wydać, miała być wielka trasa Liroya i Wzgórza Ya-Pa 3, i co? Dwa koncerty zagrali.

Peja zarzucał Ci, że bezczelnie wciskasz się z premierą swojej płyty w termin, w którym on miał wydać swoją.
Ale ja nawet nie wiedziałem, że on w tym terminie wydaje album. Słuchaj, ja jego płyt zacząłem słuchać dopiero po akcji w Zielonej Górze. Kupiłem i przesłuchałem wszystkie. I powinienem dostać chyba za to Nagrodę Nobla, bo to jest naprawdę ciężkie wyzwanie. Historia nas zweryfikuje. Ja uważam, że było warto, bo okazało się, że z tego całego grona raperów tylko ja miałem odwagę zabrać głos w tej sprawie. Inni mówili na bokach: "Wiesz, ja też tak myślę, ale tak nie można mówić". A właśnie, że można.

Dziesięć lat temu grałeś w reklamie MTV, w której jeździłeś metrem i mówiłeś, że dobra płyta jest jak filmy Barei - przy każdym przesłuchaniu zaskakuje Cię czymś nowym. Czym zaskoczy Twój nowy album "Notes 3D"?
Pamiętasz tę reklamę? Stary, nowa płyta jest jak cała filmografia Barei. Wspinam się na kolejny etap wielopoziomowego nagrywania. Uważny słuchacz znajdzie tu przynajmniej trzy dna.

Nie ma na niej imprezowych kawałków. Chciałeś sprawdzić się "w nowych warunkach"?
Nie, nie miałem takiej potrzeby. Nagrałem w życiu mnóstwo kawałków imprezowych i nie miałem ochoty zrobić tego znowu. Ale ci, którzy narzekali na to, że gram za dużo bounce'u, będą musieli znaleźć sobie jakiś inny powód do narzekań.

Narzuciłeś sobie ostre tempo - po dwupłytowym "Glam Rap / Fuck Tede" to Twoja druga tegoroczna premiera...
A co ma raper innego do roboty, niż nagrywać?

od 12 lat

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto