Nie powiem jej jak się urodziła – deklaruje mama zdrowej 56-centymetrowej śremianki. Stoimy nad jej łóżeczkiem, a matka, która wciąż otrząsa się z dramatycznych wspomnień porodu, mówi: – Rodzina przychodzi, patrzy na nią i płacze nad łóżeczkiem. O włos od tragedii była, kiedy trafiła do śremskiej lecznicy. – Byłam skierowana do szpitala na obserwację, bo byłam po terminie - wyjaśnia pani Marta.
– Wiadomo lada chwila mogę rodzić – mówi. – W poniedziałek trafiłaś do szpitala, w środę urodziłaś – uzupełnia jej mąż. – W środę w nocy zaczęło się dziać. Zaczęłam chodzić do ubikacji o 3.30 odeszły mi wody – relacjonuje matka. – Poszłam to zgłosić. Położna dała mi wkładkę i kazała obserwować co się dzieje – wspomina kobieta. – Miałam bóle – dopowiada. To jej kolejne dziecko.
WIĘCEJ W PAPIEROWYM WYDANIU TYGODNIKA ŚREMSKIEGO
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?