Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

To byli chłopcy

Stanisław ZASADA
Komuniści rozkazali zakopać go twarzą do ziemi. Tak po zdławieniu powstania w Budapeszcie chowano na Węgrzech rzekomych zdrajców ojczyzny. Peter Mansfeld został „zdrajcą“ jako nastolatek.

Komuniści rozkazali zakopać go twarzą do ziemi. Tak po zdławieniu powstania w Budapeszcie chowano na Węgrzech rzekomych zdrajców ojczyzny.

Peter Mansfeld został „zdrajcą“ jako nastolatek. Przez kilkadziesiąt lat nie wolno było odwiedzać jego grobu. Dziś jest jednym z symboli węgierskiego powstania 1956 roku. Tak jak Romek Strzałkowski symbolem Poznańskiego Czerwca.

Pójdziemy za Polakami

23 października 1956 roku na ulice Budapesztu wyszli studenci. Palili czerwone flagi, obalili pomnik Stalina, skandując: „Rosjanie do domu“. Wśród demonstrantów popularne było jeszcze jedno hasło: „Wszyscy Węgrzy, chodźcie z nami, pójdziemy za Polakami“. – Natchnienie do walki czerpaliśmy z wydarzeń w Polsce, między innymi z Poznania, gdzie robotnicy wcześniej sprzeciwili się stalinowskiej władzy – wspomina Akos Engelmayer, uczestnik powstania węgierskiego sprzed 50 lat, a po upadku komunizmu pierwszy ambasador Węgier w Warszawie.
Demonstracje odniosły skutek: do dymisji podał się znienawidzony reżim Matyasa Rakosiego. Premierem rządu został Imre Nagy, także komunista, ale o liberalnych poglądach. Nowy szef rządu zniósł system jednopartyjny, ogłosił neutralność kraju, wystąpienie Węgier z Układu Warszawskiego i wezwał odziały radzieckie do opuszczenia węgierskiego terytorium. Festiwal wolności trwał 13 dni. – Wierzyliśmy, że pokonaliśmy Związek Radziecki – mówi Akos Engelmayer.
4 listopada na wezwanie proradzieckich komunistów, którym przewodził Janos Kadar, do Budapesztu wkroczyła Armia Czerwona i stłumiła węgierskie powstanie. Władze aresztowały tysiące osób. Jeden po drugim odbywały się pokazowe procesy. Wielu ludzi sądy skazały na karę śmierci.
Schwytany podstępnie Imre Nagy został powieszony 16 czerwca 1958 roku. Pochowano go na więziennym dziedzińcu. Władze wolały mieć pewność, że jego grób nie stanie się miejscem kultu.

Strzał w plecy

Gdy w Budapeszcie trwało powstanie, w Poznaniu Anna i Jan Strzałkowscy już czwarty miesiąc opłakiwali swojego syna.
28 czerwca rano trzynastoletni Romek, uczeń szkoły muzycznej i harcerz, wyszedł do sklepu. Kiedy zobaczył manifestujących robotników, dołączył z kolegami do pochodu. Demonstranci nieśli transparenty z napisami: „Chcemy jeść!“, „Chleba i wolności“, „Precz z krwiopijcami!“. Romek trzymał transparent z napisem: „Żądamy religii w szkole!“. Z gmachu Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego przy ulicy Kochanowskiego padły strzały. Chłopak widział, jak od kul upadły na bruk ranne tramwajarki. Podniósł z ziemi trzymany przez nie biało-czerwony sztandar i stał z nim dumnie naprzeciwko głównej bramy siedziby UB.
Świadkowie zeznali potem, że Romka zatrzymał jeden z ubeków. Prawdopodobnie, gdy prowadził go schodami z podniesionymi w górę rekami, oddał w jego plecy z bliskiej odległości śmiertelne strzały.
Rodzice Romka Strzałkowskiego nigdy nie dowiedzieli się, jak zginął ich syn. Na nekrologu zatarto wiek chłopca. Bo władza utrzymywała, że na ulicach Poznania nie zginęło żadne dziecko.

Trzynaście minut

Peter Mansfeld był zaledwie dwa lata starszy od Romka. Pochodził z prostej rodziny. W zawodówce uczył się na tokarza. Podczas rewolucji utrzymywał kontakt z powstańcami z placu Szena. Przynosił im jedzenie i broń.
Po upadku powstania 15-letni Peter nadal kosnpirował i wierzył, że uda im się uwolnić Węgry od sowieckiej okupacji. Wkrótce policja aresztowała szwagra Petera. Mansfeld wspólnie z kolegą postanowił go odbić. Zdobyli gdzieś broń i uprowadzili samochód. Na początku 1958 roku zostali aresztowani. – W czasie procesu Mansfeld wziął całą winę na siebie. Nie wyrażał skruchy. Mówił, że walczy o wolność – opowiada Akos Engelmayer.
Pierwszy wyrok brzmiał: dożywocie dla 17-letniego Petera i jego pełnoletniego kolegi. Sąd drugiej instancji skazał Mansfelda na karę śmierci. Wobec jego kolegi utrzymał dożywocie. Z wykonaniem wyroku czekano aż skazany ukończy 18 lat. Mówiono potem, że Peter dusił się na szubienicy trzynaście minut.

Czy pozwolili ci spać

Matka Petera Mansfelda, jadąc rano do pracy, codziennie mijała więzienie, gdzie przetrzymywano jej syna. Na widzeniu Peter powiedział jej, że jest niewyspany, bo przesłuchania odbywają się nocami. Za każdym razem, kiedy kobieta przejeżdżała obok więzienie, pytała w duchu: Czy pozwolili ci, synku, spać?
Petera Mansfelda pochowano w porośniętym zaroślami zakątku budapeszteńskiego cmentarza. Spoczął obok ponad 200 innych ofiar komunistycznego reżimu.
– W czasie narodowych rocznic i święta zmarłych jego grobu pilnowała konna policja, żeby ludzie nie poszli zapalić mu świeczki – opowiada Akos Engelmayer.

Za trudne, by wymówić

W 1991 roku przypadała 35. rocznica powstań w Poznaniu i Budapeszcie.
Ambasador Engelmayer czyni starania, by oba kraje uczciły pamięć swoich najmłodszych bohaterów. Proponuje, by w Poznaniu i Budapeszcie nadać ulicom imiona obu chłopców. I dokładnie w dzień wybuchu powstania w Budapeszcie w Poznaniu, obok istniejącej już ulicy Romka Strzałkowskiego, jednej z ulic nadano imię Petera Mansfelda.
Wbrew obietnicom ambasadora, władze Budapesztu nie zgodziły się, by którejś z ulic węgierskiej stolicy patronował Romek Strzałkowski.
– Prezydent miasta tłumaczył, że nazwa była dla Węgrów trudna do wymówienia – opowiada Akos Engelmayer.
Ambasador, chcąc dotrzymać słowa, postarał się, by pamięć Romka Strzałkowskiego uczciło inne węgierskie miasto. Imię bohaterskiego poznaniaka nosi plac w Miszkolcu. Na placu stoi też pomnik Romka.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto