Rzut wolny - Kamasutra pod choinką

Na skrzynkę mailową dostałem kuszącą ofertę. Pewien wydawca proponuje mi kupno w promocji zestawu książek pod choinkę. Do poczytania, na prezenty. Ponieważ ofertę składa milionom, więc nad każdą książką musiał się zastanowić dziesięć razy.

Żadnych eksperymentów – tylko to, co przeciętny Polak naprawdę chciałby poczytać w święta. Więc całkiem śmiało można z tego zestawu ułożyć pejzaż duchowy rodaków na Boże Narodzenie 2005.
Przodem idzie strawa duchowa - „Złamany kod Leonarda da Vinci“. Żadna książka w naszym katolickim kraju nie powoduje takich wypieków u czytelników, jak ta która podważa podstawy wiary. Zwłaszcza w Boże Narodzenie.
Dalej postępuje „Kamasutra dzisiaj“ - użyteczna instrukcja na długie świąteczne wieczory. To „egzotyczny koktajl starożytnej i współczesnej mądrości“. Tak to się elegancko w święta nazywa. W ofercie mogłaby wprawdzie figurować „Kamasutra pod choinkę“ czy „Kamasutra z kolędami“, ale w przyszłym roku, kto wie…?
No i – kto wie? – może publiczność zechce figle uwiecznić… Omal nie napisałem: na kliszy. I palnąłbym, bo klisza to już przeszłość, o czym w detalu informuje kolejna książeczka: poradnik „Fotografia cyfrowa“. Bo aparaty utrwalające w tej technologii będą zapewne hitem wśród prezentów. I otworzą nową erę w dokumentowaniu życia rodzinnego. Kilkaset zdjęć świetnej jakości podczas jednej wigilii czy wycieczki na narty. A potem to wszystko w komputerze, gdzie nie płowieje, nie żółknie, nie gniecie się.
Po odchorowaniu wigilijnego obżarstwa i wschodniej sztuce miłości i – wschodnia sztuka przeżycia. Monografia „Gułag“ Anny Appelbaum. W Polsce tli się ciągle pamięć „wigilii na Syberii“, więc pod choinką poczytać można o „bardzo istotnym elemencie stalinowskiej rzeczywistości“.
Bo takie jest nasze narodowe samopoczucie: nawet jeżeli trochę pofiglujemy, to i tak skończymy na Syberii.