Tuż po zamknięciu sklepu wyłączyli zasilanie. Wtedy 24-letni Mariusz K, który wcześniej ukrył się między paletami zaatakował zastępcę kierownika, który go zobaczył na monitorze w biurze.
- Gdy zgasło światło, myślałem, że to chwilowa awaria - zeznał świadek. - Widząc sylwetkę napastnika, też niczego nie podejrzewałem. Sądziłem, że jakaś starsza osoba mogła się potknąć, wpaść między palety i teraz szuka wyjścia. Wtedy zamaskowany mężczyzna krzyknął do mnie: - Stój! Na kolana!. Celował do mnie, widziałem lufę...
Czytaj także: Mur oporowy na Warcie. Deweloper niewinny
Świadek zaprowadził napastnika do biura i wydał pieniądze - kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ten kazał jemu i dwóm płaczącym ze strachu kasjerkom położyć się na podłodze. Zagroził, że zabije, jeżeli zawiadomią policję. Adwokat reprezentujący poszkodowaną sieć handlową, zapytał świadka, dlaczego wykonywał polecenia napastnika i nie próbował z nim walczyć.
- Regulamin naszej firmy mówi, co należy robić w sytuacji napadu i narażenia życia pracowników - odpowiedział. - Trzeba zrobić wszystko, żeby chronić pracowników, bo życie jest najważniejsze.
W tym czasie na ławie oskarżonych siedział samotnie tylko Mariusz K. Jego młodsi wspólnicy 19-letni Krzysztof P. i 17-letni Mateusz P., którzy wyłączyli zasilanie i stali "na czujce", postanowili dobrowolnie poddać się karze dwóch lat w zawieszeniu na pięć. W tej sytuacji sąd wyłączył ich ze sprawy i będzie orzekał jedynie o winie i karze dla inicjatora i wykonawcy napadu, Mariusza K.
Najważniejsze informacje z Poznania - zamów nasz newsletter
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?