Teraz w Austrii ma być inaczej, bo nasza drużyna zagra w silnym składzie, a do tego prezentuje bardzo dobrą formę. Będzie można się o tym przekonać już dziś, bowiem w pierwszym meczu turnieju Polacy zmierzą się w Innsbrucku z Niemcami. Początek transmisji w Polsacie o godzinie 18.25.
Niemal do ostatnich dni decydowały się losy Mariusza Jurasika i Marcina Lijewskiego. Obaj jednak są w kadrze i na pewno będą ważnymi ogniwami biało-czerwonych. - To tylko cieszy. Zwłaszcza że obaj normalnie trenują - mówi Artur Siódmiak, obrotowy reprezentacji Polski. - Mariusz zrezygnował z gry w kadrze, ale na szczęście zmienił zdanie i będzie z nami. Z kolei "Lijek" jest po zabiegu wycięcia migdałków. Może forma jeszcze nie jest ta, ale z pewnością nam pomoże.
W drużynie niemieckiej największym osłabienie ma być brak Pascala Hensa, Holgera Glandorfa i Sebastiana Preisa. Zwłaszcza brak tych dwóch pierwszych graczy to duże osłabienie dla drugiej linii naszych dzisiejszych rywali. - Brak Hensa to na pewno jest osłabienie dla drugiej linii naszych rywali. Natomiast nie wierzę w to, że nie zagra Glandorf. Jestem przekonany, że postawią go na nogi i wyjdzie na parkiet w spotkaniu z nami - zapowiada Siódmiak.
Pełny wiary przed meczem z Niemcami jest Jerzy Noszczak, szef wyszkolenia w Związku Piłki Ręcznej w Polsce. - Dobrze, że nie pyta mnie pan o wynik. Bo jasnowidzem nie jestem i nie wiem jaki padnie. Na pewno wierzę w nasz zespół. Zresztą uważam, że to Polska jest faworytem tego meczu. Nasi zawodnicy zagrają bez kompleksów i absolutnie nie muszą się bać rywali. Kiedyś tak było, że przed meczem z Francją, Niemcami czy Hiszpanią mówiło się, że tych zespołów nie da się ograć. To jednak już nie te czasy. Polacy radzą sobie znakomicie w silnych klubach europejskich i ze swoim doświadczeniem na pewno nie muszą czuć żadnego respektu przed Niemcami - twierdzi Noszczak.
Szef wyszkolenia w związku pokusił się o analizę silnych punktów biało-czerwonych, które mogą zadecydować o sukcesie naszych szczypiornistów w dzisiejszym spotkaniu. - Na pewno siła uderzenia z drugiej linii jest u nas zdecydowanie na wyższym poziomie. Mamy Bieleckiego, braci Lijewskich, a w alternatywie jest też Jurasik. Każdy z tych zawodników dysponuje atomowym rzutem z drugiej linii. Niemcy na pewno będą podwyższać w obronie, ale to da nam kolejny atut, czyli możliwość gry z kołowym. Pod względem takiej właśnie kombinacyjnej gry jesteśmy jedni z najlepszych na świecie, a Niemcy prezentują prostą piłkę ręczną. Tym jednym elementem możemy śmiało ich zaskoczyć na wiele sposobów - ocenia Noszczak.
Swoje wartości mają także Niemcy, na które nasi zawodnicy muszą uważać w inauguracyjnym meczu. - Jestem przekonany, że Niemcy będą grać wysoką obroną. Musimy być na to przygotowani i mieć rozwiązania, które pomogą ją przełamać. Wydaje się też, że atutem Niemców będą skrzydła, które na naszym tle wyglądają u nich lepiej. Zwłaszcza na lewym skrzydle mamy jakiś problem. Mimo wszystko mamy więcej atutów i to pozwala realnie myśleć o zwycięstwie - przyznaje szef wyszkolenia w ZPRP.
Na mistrzostwach świata w ubiegłym roku Polacy wyraźnie przegrali z Niemcami 23:30. Jednak wtedy biało-czerwoni sięgnęli po brązowy medal, a naszych dzisiejszych rywali zabrakło na podium. - To już historia. Trzeba o tym zapomnieć i nie warto wracać. Jeszcze wcześniej na mistrzostwach świata z kolei ograliśmy Niemców - uważa Noszczak. - Każdy turniej, każdy mecz jest zupełnie inny. I tak też będzie w Innsbrucku. Mamy naprawdę mocy zespół, a nasi zawodnicy grają przecież w Bundeslidze, rywalizują z Niemcami na co dzień, a nie raz wygrywają z nimi walkę o miejsce w składzie. Uważam, że nasi szczypiorniści są sprytniejsi i to zadecyduje o dzisiejszym zwycięstwie.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?