Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PIŁKA NOŻNA - Lechici już zapomnili o remisie w Wodzisławiu. Na Legię będzie mocny skład

Maciej Lehmann
Sławomir Peszko to motor napędowy Lecha w tym sezonie
Sławomir Peszko to motor napędowy Lecha w tym sezonie Grzegorz Dembiński
– To był niepotrzebny remis, ale czasu nie cofniemy – mówi o ostatnim meczu z Odrą Wodzisław pomocnik Lecha Sławomir Peszko. Dla lechitów to już jednak historia. Teraz patrzą w przód, a to oznacza, że cała energia poświęcona jest przygotowaniom do sobotniego pojedynku z warszawską Legią.

Jak remis w Wodzisławiu wpłynął na psychikę naszych piłkarzy, czy pojawiły się chwile zwątpienia? – Wracaliśmy z Wodzisławia w kiepskich humorach. Droga była długa, więc było też sporo czasu do przemyślenia nad niewykorzystanymi sytuacjami i naszą grą. Żałujemy, że nie wykorzystaliśmy szansy i jednocześnie czujemy lekki niedosyt, bo znając na dodatek wyniki z piątku i soboty, nie powinniśmy tam stracić punktów – mówi Sławomir Peszko.

Pomocnik Lecha pocieszał się tym, że Lecha dobrze zagrał w obronie. – Można być zadowolonym z tego zera z tyłu, ale nie da się ukryć, że w takim meczu trzeba też coś strzelić – twierdzi „Peszkin”. – Bramka wisiała w powietrzu, ale niestety wpadła...

Lech miał najlepsze sytuacje właśnie po zagraniach Peszki. Przy strzale z dystansu w pierwszej połowie zabrakło kilku centymetrów, by piłka zamiast trafić w poprzeczkę, wpadła do siatki. Druga okazja była w drugiej odsłonie. Piłkę sprzed nosa sprzątnął lechicie Aleksander Kwiek.

– Zdecydowałem się na strzał, bo wiedziałem, że bramkarza Odry może oślepić słońce. Widziałem już piłkę w bramce, bo wydawało mi się, że trafiam idealnie pod poprzeczkę. Niestety, zabrakło mi szczęścia i na dodatek nic nie mogłem zrobić, bo nie było szans na dobitkę. Szkoda, bo gdyby padł gol, Odra musiałaby się odkryć i prawdopodobnie wygralibyśmy ten mecz. Był taki plan, że gdy sytuacja się dobrze ułoży, to wejdzie Krzysiu Chrapek, idealny zawodnik na kontrę i wykorzysta swoją szybkość – mówił najlepszy piłkarz Kolejorza w niedzielnym meczu. Ale im dłużej trwało spotkanie, tym gospodarze bardziej zacieśniali swoje szyki obronne i trudniej było przebić się przez mur defensywny.

– Teraz łatwo powiedzieć, że można było zaryzykować odkryć się, agresywnie ruszyć do przodu i ich przycisnąć. Czekaliśmy, co zrobi Odra, chcieliśmy im odebrać piłkę w środku pola i wyprowadzić szybką akcję – zdradza reprezentant Polski. Czy po tym remisie sytuacja Lecha się trochę skomplikowała? Wisła znów odskoczyła i są to już cztery punkty.

– Wisła jeszcze nie odjechała. Warto podkreślić, że na początku rozgrywek krakowianie mieli nad nami osiem punktów przewagi. Pozostały bezpośrednie mecze między nami. Lech gra z Legią i Wisłą, dojdzie także do pojedynku w Warszawie między Legią i Wisłą. Dopiero teraz liga robi się naprawdę ciekawa – ocenił pomocnik Lecha.

Na szczęście nikt w Lechu nie zakłada, że może powrócić koszmar ubiegłego sezonu. Wtedy też szło na początku znakomicie, potem jednak coś się zacięło i przytrafiła się ta fatalna seria remisów ze słabeuszami. Lech znów nie przegrywa, ale liderem pozostaje Wisła.

– Z każdą kolejką presja będzie rosła, to nieuniknione. Teraz nie ma już sensu oglądać się za siebie, trzeba z optymizmem patrzeć do przodu. Dwa najbliższe mecze z Legią Warszawa i Arką Gdynia gramy u siebie na Bułgarskiej, wierzę, że oba mecze wygramy. Na pojedynek z Legią wracają Robert Lewandowski, Grzegorz Wojtkowiak i Dima Injać, więc będziemy mieli naprawdę dobry skład – uważa Peszko.

Zdaniem pomocnika Lecha sobotni pojedynek nie zadecyduje jeszcze, że przegrany odpadnie z bezpośredniego wyścigu po mistrzostwo. – Pozostanie jeszcze sześć kolejek, więc może jeszcze dojść do kilku przetasowań. Ale wynik będzie miał znaczenie prestiżowe, ale przede wszystkim psychologiczne. Drużynie, która wygra, bardzo wzrośnie morale. Wierzę, że będzie to Lech – mówi gwiazda poznańskiego zespołu.

W sobotnim meczu Peszkę obserwować będą menedżerowie z całej Europy. Lechita jest bowiem łakomym kąskiem transferowym. Właściciel klubu Jacek Rutkowski zdradził, że w umowie piłkarza jest zapis, który pozwala mu odejść z poznańskiego klubu, jeśli kontrahent zapłaci ustaloną sumę odstępnego. A jest ona, jak stwierdził Rutkowski, znacznie poniżej wartości rynkowej 25-letniego zawodnika.

– Trwają negocjacje mojego menedżera z dyrektorem sportowym, złożyliśmy swoje propozycje, teraz czekamy na ruch klubu. Mogę tylko potwierdzić to, co mówiłem wcześniej, że jak mam odejść do średniej drużyny greckiej czy holenderskiej, a takie propozycje już miałem, to wolę zostać w Lechu. Gdyby jednak trafiła się dobra oferta z silnego klubu Bundesligi, to na pewno będę się zastanawiał, czy z niej nie skorzystać. Teraz mam swoje pięć minut, jestem w dobrej dyspozycji i kto wie, czy po raz drugi przytrafiłaby mi się taka szansa. Czekam więc spokojnie na to, co się wydarzy. Na razie najważniejszy jest dla mnie mecz z Legią – kończy pomocnik Lecha.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto