Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna - Lech pokonał Lechię Gdańsk 2:0. Filmy

Maciej Lehmann, Grzegorz Szkiłądź
Wiosną  Lech pokonał Lechię 2:1  po golach Bartosza Bosackiego i Sławomira Peszki. Tym razem wygrał 2:0
Wiosną Lech pokonał Lechię 2:1 po golach Bartosza Bosackiego i Sławomira Peszki. Tym razem wygrał 2:0 Marek Zakrzewski
Jose Maria Bakero wreszcie zanotował premierowe zwycięstwo z Lechem na ligowych boiskach. Kolejorz po bardzo dobrym meczu pokonał na Bułgarskiej Lechię Gdańsk 2:0. Lechici zaczęli strzelać dopiero po przerwie. Do siatki rywala trafili Sławomir Peszko i Artjoms Rudnevs.

Pomeczowa statystyka była bezlitosna dla gdańszczan. Lechici strzelali na bramkę Lechii aż 23 razy (5 razy celnie) przy 12 uderzeniach gości (2 celne).

Gdyby Kolejorz grał częściej w lidze tak jak w sobotę przeciwko Lechii Gdańsk, byłby w czołówce tabeli, a nie plątał się w jej ogonie wśród ekip, które pod względem piłkarskiego potencjału są gorsze o klasę. Mistrzowie Polski brutalnie sprowadzili na ziemię mających pucharowe aspiracje gdańszczan i pokazali im rzeczywiste miejsce w szyku. Wynik 2:0 nie odzwierciedla przewagi Lecha, który dominował od pierwszej do ostatniej minuty.

Zobacz pomeczową konferencję

- Gramy o wiele lepszy i skuteczniejszy futbol niż Lech. To poznaniacy muszą się nas obawiać, a nie my ich - mówił przed meczem Paweł Buzała i podobnie myślało pewnie wielu piłkarzy gości. To, co jednak kilka razy wystarczyło Lechii na pokonanie drużyn znacznie lepiej spisujących się niż Kolejorz na krajowym podwórku, tym razem nie wystarczyło, bo mistrzowie Polski zbyt wysoko zawiesili im poprzeczkę. Kluczem do sukcesu była dobra gra poznaniaków w defensywie i w środku pola. Lechia przez długie fragmenty nie miała nic do powiedzenia. Ale czy może to kogoś dziwić, gdy Peszko, Wilk, Stilić i ich koledzy pokazują, na co ich stać?

Zobacz galerię zdjęć z meczu z Lechią

Lech w sobotę zbliżył się do poziomu prezentowanego w europejskich pucharach. Grał mądrze, cierpliwie konstruował swoje akcje, starał się stwarzać sobie przewagę w bocznych sektorach boiska. Mało było tak denerwujących kibiców długich, górnych podań z pominięciem drugiej linii. Bardzo aktywny był Semir Stilić, który biegał od skrzydła do skrzydła, brał ciężar gry na swoje barki i regularnie dokładnymi podaniami obsługiwał Sławomira Peszkę oraz Jakuba Wilka.

Trzeba od razy zaznaczyć, że tym razem Bakero nie eksperymentował ze składem. Wilk i Henriquez zagrali na swoich ulubionych pozycjach. Szanse gry od pierwszej minuty otrzymał Mateusz Możdżeń. Jeden z bohaterów meczu z Wisłą przez 45 minut dał z siebie wszystko w obronie. Gdy na zmęczonych rywali wszedł ofensywnie usposobiony Siergiej Kriwiec, przewaga gospodarzy była ogromna. Reprezentant Białorusi był tym graczem, który zrobił różnicę. Efektem były dwa gole zdobyte w pierwszym kwadransie po przerwie, które rozstrzygnęły losy pojedynku.

Zanim do tego doszło, lechici nie wykorzystali kilku bardzo dobrych sytuacji. W 6. min. okazję miał Artjoms Rudnevs, ale po jego strzale głową piłka przeleciała obok słupka.

Kibice w obiektywie Głos.Tv

- Wiedzieliśmy, że prędzej czy później stworzymy sytuacje bramkowe - tłumaczył Marcin Kikut. - Trener ostrzegał nas, byśmy nie popełnili takiego błędu jak w pierwszej połowie meczu z Polonią. Wtedy za szybko chcieliśmy odrobić starty, graliśmy zbyt nerwowo i w efekcie niewiele nam wychodziło - mówił prawy obrońca Lecha.

Choć do przerwy swojej przewagi Lech nie potrafił udokumentować golem, wiele jego akcji kibice nagradzali brawami. Bliscy zdobycia gola byli Bosacki, Wilk i Peszko, ale brakowało odrobiny zdecydowania, by uderzać z pierwszej piłki.

Oceniamy lechitów w meczu z Lechią Gdańsk

Po zmianie stron Kolejorz do swojej dobrej gry dodał też skuteczność i Lechia nie miał nic do powiedzenia. W 52. minucie Rudnews wygrał pojedynek główkowy w środkowej strefie, piłkę przejął Wilk i po kilkunastometrowym rajdzie świetnie zagrał do wychodzącego na czystą pozycję Peszki. Skrzydłowy Kolejorza strzelił precyzyjnie w róg. Małkowski mógł tylko wzrokiem doprowadzić wpadająca do siatki piłkę.

- Moja forma rośnie. Cieszę się, że strzeliłem bramkę, ale to efekt bardzo dobrej dyspozycji całego zespołu - mówił strzelec pierwszego gola.
Sześć minut później było 2:0. Siergiej Kriwiec dośrodkował z rzutu rożnego wprost na głowę Rudnevsa, który strzałem w krótki róg pokonał Małkowskiego.

Od tego momentu Lechia praktycznie już nie istniała. Kolejorz pozwolił gościom spokojnie rozgrywać piłkę do środkowej linii, ale na swojej połowie grał już pressingiem. Ta broń okazała się zabójcza dla gości. Lech odzyskał mnóstwo piłek i wyprowadzał groźne kontry. Poznaniacy okazji na podwyższenie wyniku mieli mnóstwo, ale nie potrafili postawić kropki nad i. Kapitalnym strzałem z dystansu popisał się Siergiej Kriwiec. Piłka odbiła się od poprzeczki, następnie od ziemi, ale do siatki nie wpadła.

Znakomitą szansę miał też przywitany gwizdami Tshibamba. Trochę zrobiło nam się go żal, gdy w 81. minucie znalazł się sam na sam z Małkowskim i nie trafił w bramkę. Czarnoskóry napastnik bardzo się starał przełamać, wychodził na pozycje, dużo biegał, ale znów gola nie zdobył.

- W końcu zdobyliśmy upragnione trzy punkty. Nie ma co ukrywać, że dziś byliśmy lepsi, a zaangażowanie było widać na boisku. Zawsze chcielibyśmy tak grać, ale niestety, ostatnio różnie z tym bywa. Nie patrzmy już na tabelę, tylko zdobywajmy punkty. Wierzę, że na początku przyszłego roku wszyscy zobaczymy, że nie jest tak źle - powiedział.

Lech Poznań - Lechia Gdańsk 2:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Sławomir Peszko (52), 2:0 Artjoms Rudnevs (58).
Lech: Kotorowski - Kikut, Arboleda, Bosacki, Henriquez - Injac, Możdżeń (46. Kriwiec) - Peszko, Stilić, Wilk (77. Djurdjević) - Rudnevs (69. Tshibamba).
Lechia: Małkowski - Deleu (73. Dawidowski), Bąk, Wołąkiewicz, Kozans - Surma, Nowak - Buval, Traore (73. Sazankov), Zieńczuk (62. Pietrykowski) - Buzała.
Żółte kartki: Kriwiec - Zieńczuk, Nowak, Dawidowski.
Sędzia: Masaaki Toma (Japonia).
Widzów: 20 547.

LECH POZNAŃ - LECHIA GDAŃSK: TAK RELACJONOWALIŚMY NA ŻYWO. KLIKNIJ!

PRZED MECZEM: Piłkarze Lecha nie mają zbyt wiele czasu na rozpamiętywanie środowego remisu 2:2 z Polonią Warszawa. Dziś zmierzą się przy Bułgarskiej z piątą w tabeli Lechią Gdańsk. Choć postawa mistrzów Polski i zajmowane przez nich miejsce w strefie spadkowej to ogromna sensacja i przede wszystkim wielkie rozczarowanie dla kibiców, nowy trener Kolejorza Jose Bakero jest pewny swego.

- To my jesteśmy gospodarzem tego spotkania. Gdy taka drużyna jak Lech gra u siebie, to niezależnie od rywala musi być faworytem. To my musimy narzucić własny styl gry. Z całym szacunkiem do Lechii, ale to zespół z Gdańska musi się dostosować do naszej gry - twierdzi Bask.

Kibice natomiast zastanawiają się, co wymyśli szkoleniowiec, by zaskoczyć gości. Jego ostatnie decyzje personalne wywołały ogromne zdziwienie i o mało nie skończyły się katastrofą.

Czy przekonał się już pan, że Jakub Wilk jest lewym, a nie prawym pomocnikiem? - zapytaliśmy wczoraj Bakero, który w Chorzowie wystawił lewonożnego wychowanka Lecha na prawej stronie i w efekcie nie było z niego pożytku. Gdy w drugiej połowie meczu z Polonią Kuba zagrał na swojej nominalnej pozycji, był jednym z najlepszych graczy na boisku, a swoją dobrą grę udokumentował fantastycznym golem.

- Znam dobrze swój zespół - obruszył się Bakero. - Mogę się pomylić, jeśli chodzi o dobór taktyki, ale nie jeśli chodzi o jakość poszczególnych graczy - dodał trener. Chwilę wcześniej przyznał jednak, że dopiero poznaje klub i Poznań. - Jestem tutaj od tygodnia i oczywiście muszę się wciągnąć w ekipę, klub i miasto. Pierwsze 10 minut meczu to jest taki moment, kiedy musimy się rozkręcać i prowadzić grę. Tymczasem na początku meczu z Polonią straciliśmy bramkę z karnego i zrobiło się nerwowo. Robiliśmy wszystko to, czego nie powinniśmy robić. Graliśmy długą piłką i za szybko chcieliśmy strzelić gola. W drugiej połowie zagraliśmy lepiej, spokojniej, tak jak sobie zakładaliśmy i tą drogą musimy nadal się kierować - analizował postawę swojego zespołu w środowym meczu Bakero.

Największym problemem Baska są kontuzje kluczowych graczy. Manuel Arboleda z powodu urazu mięśnia dwugłowego, którego nabawił się w meczu z Manchesterem City, nie grał przeciwko Ruchowi i Polonii. Dziś jego występ też stoi pod znakiem zapytania. - Manuel dopiero wczoraj wznowił normalne treningi. Zobaczymy, jak się będzie czuł. Doskonale zdaję sobie sprawę, jak ważnym jest dla nas zawodnikiem, ale na pewno nie będę ryzykował jego zdrowia - stwierdził Bakero. Przeciwko Lechii na pewno nie zagrają Tomasz Bandrowski i Jacek Kiełb, którego po raz kolejny dopadło przeziębienie.
- Wiadomo, jaka jest nasza sytuacja kadrowa. Mogę jednak zapewnić, że na mecz z Lechią przygotuję możliwie najmocniejszy skład pod pod względem fizycznym jak i psychicznym. Mogę powiedzieć, że w sobotę na pewno zagra Kotorowski i dziesięciu piłkarzy z pola - podsumował Bakero.

Lechia liczy na to, że poznaniacy będą czuli jeszcze w nogach środowy pojedynek. - Zagramy ofensywnie, ale rozsądnie. Gospodarzom nie można pozwolić rozwinąć skrzydeł - zdradził trener gdańszczan Tomasz Kafarski. Dzisiejszy mecz sędziuje Japończyk Masaaki Toma, który poprowadzi też towarzyski mecz Polski z WKS.

PRAWDOPODOBNE SKŁADY
Lech: Kotorowski - Kikut, Bosacki, Djurdjević, Henriquez - Injac, Kriwiec - Peszko, Stilić, Wilk - Rudnevs.
Lechia: Małkowski - Deleu, Bąk, Kożans, Wołąkiewicz - Kaczmarek, P. Nowak, Surma, Abdou Traore, Popielarz - Buzała

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Piłka nożna - Lech pokonał Lechię Gdańsk 2:0. Filmy

Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto