Podejrzenia, że dziadek zamiast rozpieszczać wnuczki, dobiera się do nich, pojawiły się dwa lata temu. Najstarsza z nich zwierzyła się mamie, że dziadek dotykał ją tam, gdzie nie powinien. Chodzieska prokuratura musiała jednak umorzyć śledztwo z braku dowodów.
Mieszkający 30 kilometrów od Piły rodzice dziewczynek na wszelki wypadek zerwali jednak kontakty z mieszkającym w mieście dziadkiem. Z czasem jednak znów zaczęli go odwiedzać. Gdy mieli do załatwienia w mieście jakąś sprawę albo większe zakupy, zostawiali dziewczynki u dziadka, nie dłużej jednak niż na pół godziny.
Ostatni raz dziewczynki zostały pod opieką dziadka pod koniec maja; ostatni raz, gdyż jeszcze przed wyjazdem matka dziewczynek zauważyła u najmłodszej podejrzane obrażenia w okolicach intymnych. Ojciec 4-latki pojechał z nią do szpitala. Tam potwierdzono ich najgorsze przypuszczenia. Prokuraturę zawiadomili równocześnie ze szpitalem.
W trakcie śledztwa wyszło na jaw, że dziewczynki od roku były ofiarą pedofila. 62-latek twierdzi, że jest niewinny i i to on jest ofiarą oszczerstw synowej. Tyle że kobieta nie miała motywacji, żeby go oskarżać, a zeznania dziewczynek uznano za wiarygodne.
- Jednak to dopiero opinia biegłego seksuologa przypieczętowała dowody, które zebraliśmy w tej sprawie - mówi Maria Wierzejewska-Raczyńska, prokurator rejonowy w Pile. - Ten przepis, który podejrzanych w sprawach o przestępstwa seksualne każe nam poddać ich badaniu przez biegłego seksuologa, sprawdził się w praktyce. Wyszły bowiem na jaw zaburzenia seksualne oskarżonego.
Proces za zamkniętymi drzwiami będzie się toczył w Sądzie Rejonowym w Pile. 62-latkowi grozi do 12 lat więzienia.
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?