Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Okupacyjne i powojenne wspomnienia pana Józefa Młynarka z Granowa

Arkadiusz Marek
arch. rodzinne
Pana Józefa Młynarka spotkałem w sumie dość przypadkowo. Szukałem innej rodziny o tym samym nazwisku i przez to trafiłem do Granowa

Już podczas pierwszej rozmowy, kiedy to mój rozmówca opowiadał mi o swoich niezwykłych przeżyciach, zaproponowałem mu napisanie artykułu na ten temat. Wzbraniał się dwa tygodnie, mówiąc pół żartem, pół serio: „A o czym tu pisać?”. W końcu jednak udało mi się go namówić…

Ojciec - powstaniec…
Pan Józef Młynarek urodził się we wsi Kąkolewo, koło Granowa 13 stycznia 1925 roku. Jego ojciec, Antoni Młynarek wraz z granowskimi ochotnikami walczył w Powstaniu Wielkopolskim. Wiedza na temat szlaku bojowego ojca, jak sam pan Józef mówi, jest jednak niewielka. „Ojciec chciał mi opowiadać o Powstaniu, ale ja nie chciałem Go słuchać. Byłem młody i miałem wtedy inne sprawy na głowie. Dziś żałuję, bo bym pewnie niejedną historię Panu opowiedział. Pamiętam, że ochotnicy z Granowa i okolic mieli mszę św. w kościele w Granowie, na której ksiądz dał patriotyczne kazanie. Po tym kazaniu pojechali do Grodziska Wielkopolskiego, gdzie dołączyli do tworzących się tam oddziałów powstańczych”.

Jak dowiadujemy się z książki „Grodziski Słownik Biograficzny Powstańców Wielkopolskich z 1918 - 1919 roku” patriotyczne kazanie wygłosił ksiądz Aleksy Spychalski. Z kolei dowódcą granowskich ochotników został sierż. Józef Chojnacki z Kąkolewa, który po rozbrojeniu żandarmów i opanowaniu stacji kolejowej, 5 stycznia 1919 r wraz z 70-cioma ochotnikami wyruszył w kierunku Grodziska. W książce znajdziemy też informacje na temat ojca mojego rozmówcy: „Młynarek Antoni, rolnik, ur. 1892 w Kąkolewie, szeregowiec, Wolsztyn, LU (Lista Józefa Urbana, sporządzona w l. 1959 - 63)”.

Wielu innych ochotników również pochodziło z Kąkolewa, koło Granowa. Jak mówi pan Józef w okresie przedwojennym jego rodzinna miejscowość była w całości polska. Znajdował się też tam majątek, zarządzany przez niejakiego Kusia, który zaginął bez wieści w czasie wojny obronnej we wrześniu 1939 roku. Spokojne życie mieszkańców przerwał wybuch II wojny…

Okupacja niemiecka…

„Wejścia do wsi żołnierzy niemieckich jakoś sobie nie przypominam. Być może we wrześniu 1939 roku wojska niemieckie ominęły Kąkolewo.” - opowiada pan Józef. Okupacja za to mocno zapisała się w pamięci mojego rozmówcy. W grudniu 1939 roku z terenów gminy Granowo rozpoczęły się pierwsze wysiedlenia, które przybrały na sile w 1941 roku, kiedy to III Rzesza szykowała się do ataku na Związek Radziecki. W miejsce wysiedlonych w tereny Generalnego Gubernatorstwa - Polaków, zwożono ze wschodu Niemców. Jedną z ofiar tej polityki padła wówczas późniejsza małżonka pana Józefa - pani Pelagia.

Rodzinę Młynarków co prawda wywózka ominęła, jednak i oni zostali wyrzuceni ze swego gospodarstwa. „W 1941 roku moja rodzina została przesiedlona do innego gospodarstwa. (…) Dostaliśmy od kogoś informację, że tej nocy Niemcy będą nas wysiedlać. Ja z siostrą uciekliśmy do miejscowości Dalekie, gdzie około dwóch tygodni przebywaliśmy u gospodarza - Bartkowiaka. Rodziców zaś przeniesiono do gospodarstwa po Polakach wywiezionych do GG”. Pozbawieni własności Młynarkowie zostali zmuszeni do podjęcia pracy w roli parobka u niemieckiego gospodarza. Pan Józef wraz z siostrą trafili do niejakiego Kinnasa, członka SA, posiadającego dwa gospodarstwa, o łącznej powierzchni około 25 ha oraz zwierzęta hodowlane. Jak sam mówi „nie było łatwo. Pracowaliśmy tam z początku tylko z siostrą we dwóch. Potem zatrudniono jeszcze mojego ojca.” Rodzina Kinnasów pochodziła z terenów wschodnich i została przez władze niemieckie sprowadzona przed atakiem na ZSRR. Kiedyś nawet gospodarz niemiecki chciał zastrzelić pana Józefa, ale temu udało się uciec. Zmieniająca się sytuacja na froncie sprawiła, że wkrótce niemieckiego pana domu zabrano do wojska.

„Żal mi było tych dzieci…”

Kiedy 17 stycznia 1945 roku Armia Czerwona przekroczyła linię Wisły, ze wschodnich terenów Wielkopolski rozpoczęła się ucieczka niemieckiej ludności. Informacja o sytuacji na froncie do terenów gminy Granowo dotarła około 21 stycznia 1945 roku. Miejscowi Niemcy od razu rozpoczęli ewakuację, zabierając ze sobą rodziny, dobytek i polskich pracowników. Wśród Polaków, którzy mieli jechać ze swymi niemieckimi „pracodawcami” był również pan Józef. W jego pamięci zapadł trzaskający mróz, sięgający 20 st. poniżej zera, w którym to wywoził rodzinę Kinnas, składającą się z trojga małych dzieci i matki: „Jednym wozem, załadowanym zbożem dla koni, pierzynami i dobytkiem uciekaliśmy do Gollwitz, wsi za Berlinem. Ja ubrany byłem w kożuch, natomiast Niemka z dziećmi leżeli na wozie, w pierzynach.” Na moje pytanie dlaczego ich nie zostawił i jak wielu innych polskich parobków nie uciekł, odpowiedział: „Po prostu żal mi było tych dzieci.” Podróż w tych trudnych warunkach trwała 24 dni. Pan Józef z pewną dozą podziwu oglądał organizowanie się niemieckiej ludności: „Kinnasowie na każdym postoju mieli zapewniony kwaterunek i wyżywienie u swoich rodaków. Wokoło wojna, front zbliżający się z każdym dniem, a Niemcy nadal potrafili się doskonale organizować i nawzajem sobie pomagać. Ja niestety byłem zmuszony spać w tym mrozie na wozie” - dodaje.

Około 14 lutego 1945 roku dotarli do miejscowości Gollwitz, za Berlinem. Wtedy to pani Kinnas przekazała mojemu rozmówcy tragiczne wieści: „dobrze, że nie uciekłeś, bo zostałbyś zastrzelony jak twój brat - Kazimierz i Jurek Szała”. Po przyjeździe pracował na majątku w Gollwitz. Jak wspomina: „W początkowym okresie spaliśmy w domu, normalnie z Niemcami. Dopiero później przydzielono polskim pracownikom osobne lokum. Kiedyś przyszedł taki jeden miejscowy i mówi do Kinnasowej, czy nie boi spać się z Polakiem, bo przecież Polacy obcinają ludziom języki. Takie rzeczy im wmawiano. Choć czasami sobie myślę, że niektórym przydałoby się obciąć język, żeby takich głupot nie rozpowiadali” - dodaje ze śmiechem. W Wielkanoc 1945 roku udał się do okolicznych wsi, w poszukiwaniu pracy. U jednego z gospodarzy zatrzymał się wó

od 7 lat
Wideo

Kalendarz siewu kwiatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na grodzisk.naszemiasto.pl Nasze Miasto