Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niespodzianki Michaela Jacksona

Marek ZARADNIAK
Za trzy miesiące Roger Waters wystawi w Poznaniu światową premierę swojej opery ,,Ca Ira“. Za organizacją tego wydarzenia stoi poznaniak Marek Szpendowski, szef Viva Art Music.

Za trzy miesiące Roger Waters wystawi w Poznaniu światową premierę swojej opery ,,Ca Ira“. Za organizacją tego wydarzenia stoi poznaniak Marek Szpendowski, szef Viva Art Music.

Nie od razu i nie każdemu menedżerowi proponuje się wyprodukowanie takiego dzieła jak ,,Ca Ira“. Nie każdy od razu współpracuje z legendami światowej rozrywki.
Marek Szpendowski współpracuje z Rogerem Watersem od dawna. Poznali się w 1991 roku, gdy w Sevilli przygotowywał ,,Legendy gitary“. Potem Szpendowski produkował solowe koncerty Rogera Watersa. Ale przede wszystkim poznał dobrze jego agenta Andrewa Zwecka. – Nasza współpraca z Andrew Zweckiem zaczęła się od Poznania i teraz do Poznania wraca – zauważa z dumą Marek Szpendowski.
To Zweck właśnie dał Szpendowskiemu do przesłuchania materiały Rogera Watersa, pytając czy ten byłby zainteresowany zrobieniem światowej prapremiery.
Szpendowski na rynku międzynarodowym działa od 1987 roku. Najpierw była to związana z ruchem chrześcijańskim firma ,,Da Vine Music“. W ,,Arenie“ organizował wtedy koncerty, w których uczestniczył: London Community Choir. A ten chór zaśpiewa też w premierze Ca Ira. – Historia zatoczyła koło. Po 19 latach znowu się spotykam z tym zespołem. Sporo osób pamięta jeszcze wizytę w Poznaniu – mówi Marek Szpendowski.

To normalna rzecz

Kontakty z gwiazdami polegają na spełnianiu ich życzeń. To, co jedni uznają za kaprysy, Szpendowski uważa za rzecz naturalną. Te specjalne życzenia są spisane w tak zwanych ,,riderach technicznych“ . – A więc nie są kaprysem, ale życzeniem, o którym byłem wcześ- niej poinformowany – mówi Marek Szpendowski. – Jeżeli lubię zieloną herbatę, a miałbym jechać na trasę, która potrwa półtora roku i za każdym razem dostawać herbatę, której nie lubię, wolałbym poinformować lokalnych organizatorów, aby przygotowali mi herbatę zieloną – tłumaczy gwiazdy Marek Szpendowski.
Tom Waits życzył sobie gorzką czekoladę z rodzynkami. Wtedy była ona w Polsce trudno dostępna, ale ekipa Szpendowskiego znalazła ją.

Chciała latać

Żadnych fanaberii nie miała Basia Trzetrzelewska. – Ma polskie korzenie, ale i zachodni sznyt. Nabrała pokory – zauważa Szpendowski. Jej menedżer wymyślił, że Basia będzie latać po Polsce samolotem. Jeden koncert był w Gdańsku, a następny w Szczecinie. Marek Szpendowski sugerował, że lot jest bez sensu, bo w Polsce wszystkie samoloty latają przez Warszawę. Szpendowski dojechał samochodem z Gdańska na szczecińskie lotnisko w Goleniowie. Basia poleciała do Warszawy i stamtąd do Szczecina. Była zdziwiona, kiedy zobaczyła oczekującego na nią Marka Szpendowskiego.

Skarpetki i niespodzianki

Swoje kaprysy ma Elton John. Do dziś, choć od koncertu w Poznaniu minęło 11 lat, tajemnicą pozostaje dlaczego potrzebne były mu dwa kosze skarpetek. – Gdyby to były kosze czystych skarpetek, było by to zrozumiałe, ale jeden kosz był ze skarpetkami czystymi, drugi z brudnymi – mówi Marek Szpendowski. – Może coś w tym było – dodaje.
Michael Jackson chciał robić zakupy w warszawskich sklepach, a zakupy z królem popu w roku 1996, wymagały obecności dwóch plutonów policji. – Na zmianę gnały do kolejnych sklepów, gdy mówiłem, że za chwilę będzie tam Michael Jackson. W sklepach byli poprzebierani za sprzedawców dziennikarze – opowiada Szpendowski. – Ekscentryzm Michaela Jacksona to przemyślane działania. Na lotnisku Bemowo, gdzie odbywał się koncert, Jackson zażyczył sobie do garderoby dużej ilości jajek-niespodzianek. Przez kilka godzin, które spędził w samotności siedział i otwierał te jajeczka. Otwierał i składał niespodzianki. To było jego zajęcie – mówi Szpendowski.

Spacery Placido

Żadnych kaprysów nie miał światowej sławy tenor Placido Domingo. – To facet , który chce, aby wszystko było na scenie profesjonalnie przygotowane. To jedyna gwiazda, która chciała przespacerować się po rynku – zauważa Marek Szpendowski. Podobny w zachowaniu był Peter Gabriel. Unikał spacerów, ale chętnie zaglądał do restauracji. – W ,,Bażanciarni“ na poznańskim Starym Rynku spędziliśmy kilka godzin, rozwiązując krzyżówki i rebusy.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto