Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy bez lekarzy

Piotr MICHALAK
Mieszkańcy powiatu szamotulskiego zostali bez lekarzy rodzinnych. Teraz pomocy mogą szukać w szpitalu, lecz ten nie sprosta zadaniu, jeśli będzie zbyt wielu chorych.

Mieszkańcy powiatu szamotulskiego zostali bez lekarzy rodzinnych. Teraz pomocy mogą szukać w szpitalu, lecz ten nie sprosta zadaniu, jeśli będzie zbyt wielu chorych. Miniony piątek był zapowiedzią tego, co może się wydarzyć w tym tygodniu. Zagubieni pacjenci, tłok przed izbą przyjęć, co chwilę telefony do pogotowia z prośbą o wizytę domową. Sprawdził się czarny scenariusz, który przewidzieliśmy miesiąc temu. Pisaliśmy wtedy, że pacjenci mogą zostać bez lekarzy rodzinnych. Od nowego roku jest to faktem.Pomimo wielu negocjacji, lekarze rodzinni z powiatu szamotulskiego nie zawarli kontraktów z NFZ.

Teraz pomocy mogą szukać w szpitalu, lecz ten nie sprosta zadaniu, jeśli będzie zbyt wielu chorych. Miniony piątek był zapowiedzią tego, co może się wydarzyć w tym tygodniu. Zagubieni pacjenci, tłok przed izbą przyjęć, co chwilę telefony do pogotowia z prośbą o wizytę domową.
Sprawdził się czarny scenariusz, który przewidzieliśmy miesiąc temu. Pisaliśmy wtedy, że pacjenci mogą zostać bez lekarzy rodzinnych. Od nowego roku jest to faktem. Przypomnijmy dlaczego tak się stało. Pomimo wielu negocjacji, lekarze rodzinni z powiatu szamotulskiego nie zawarli kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia.

- Warunki zaproponowane przez Fundusz były nie do przyjęcia - oceniał miesiąc temu lekarz Roman Bejnar, kierownik przychodni w Pamiątkowie w gminie Szamotuły. Od wtedy, pomimo negocjacji z Funduszem, nic się nie zmieniło.
Te złe warunki to według lekarzy rodzinnych m.in. mniej pieniędzy od Funduszu za pacjenta oraz dodatkowe obciążenia finansowe przez obowiązek organizacji transportu sanitarnego oraz całodobowej, doraźnej opieki ambulatoryjnej. - W takich warunkach stracilibyśmy płynność finansową i wpłynęłoby to na prawidłową opiekę nad pacjentem - twierdzi Roman Bejnar.

Kto uratuje sytuację?

Według Ryszarda Stangierskiego, dyrektora Wielkopolskiego Oddziału NFZ trudną sytuację miała uratować opieka alternatywna. Tą alternatywą miały być od nowego roku szpitale. Starosta szamotulski otrzymał informację z NFZ z prośbą o wypełnienie przez szpital tej misji. Radni powiatowi w poniedziałek 29 grudnia zmienili statut szpitala, który umożliwia prowadzenie podstawowej opieki lekarskiej. Zmiana ta zakłada, że szpital ,,może, lecz nie musi” zapewnić tę opiekę. Dyrektor szpitala Michał Kudłaszyk mówi otwarcie, że szpital nie sprosta temu zadaniu i może działać tylko doraźnie. Ma bowiem za mało lekarzy i miejsca. Gdyby bowiem przyszło tylu pacjentów ilu co dziennie do 40 lekarzy rodzinnych w powiecie, byłoby ich w sumie około 1400.

- Szpital nie przejmuje kompetencji lekarzy rodzinnych, ale będzie przyjmował najpilniejsze przypadki - mówi starosta Paweł Kowzan.

Krystyna Trojakowska - Trojanek, kierownik przychodni lekarskiej ,,Medicus” w Szamotułach tłumaczy w rozmowie z nami 31 grudnia, że przyjmowanie przez lekarzy rodzinnych pacjentów bez kontraktu byłoby niezgodne z prawem. Lekarze nie mają bowiem umów z NFZ. - Poza tym narazilibyśmy pacjentów na koszty. Nie moglibyśmy wypisywać recept refundowanych, dawać przekazy na bezpłatną diagnostykę - mówi - Pacjentów chorych przewlekle zabezpieczyliśmy z lekami wydając im recepty pod koniec roku. Liczę, że Fundusz po tym co się stało wreszcie zareaguje i zaproponuje nam normalne warunki.

Doktor Trojakowska - Trojanek zapewniała nas, że nie odmówi pacjentom bezpłatnej pomocy, jeśli w przypadku nagłych zachorowań skontaktują się z nią. Jednak nie ze wszystkimi lekarzami rodzinnymi można się było w miniony piątek skontaktować. - Poszłam z chorą córką najpierw do przychodni, bo nie wierzyłam, że naprawdę będzie zamknięta. Później dzwoniłam do lekarza rodzinnego, lecz nie odbierał telefonu. Teraz czekamy tutaj. Czuje się w tej sytuacji bezradna - powiedziała nam kobieta czekająca w kolejce na przyjęcie przed izbą przyjęć w szpitalu.
To szpital bowiem próbuje ratować patową sytuację. - Jeszcze 30 grudnia według Funduszu za pacjenta mieliśmy otrzymywać 40 złotych, teraz już jest mowa o 15 złotych - irytuje się dyrektor szpitala.

Jednak bez względu na pieniądze w szpitalu panuje ,,stan
nadzwyczajny”. Odwołano urlopy wszystkim lekarzom i pielęgniarkom. W izbie przyjęć otwarto trzy gabinety (w tym jeden pediatryczny).

Stan nadzwyczajny

Jest dodatkowa karetka pogotowia. W piątek od rana było jeszcze spokojnie. Lecz z godziny na godzinę liczba osób szukających pomocy zwiększała się. Po południu przed izbą przyjęć była już kolejka. W dyżurce pogotowia co chwilę było wezwanie na wizytę domową. Telefony się urywały z zapytaniami, czy szpital przyjmuje zamiast lekarzy rodzinnych.

- To jest upokarzające. Jak można się czuć bezpiecznie w kraju, gdzie nie potrafi się zapewnić podstawowej opieki lekarskiej - oburzał się jeden z pacjentów - Dlaczego ludzie mają być poszkodowani w utarczkach między lekarzami, a Funduszem - złorzeczył ktoś inny.

A pracownicy szpitala stawali na głowie, aby wszystko przebiegało sprawnie. Pacjenci byli też przyjmowani w stacjach pogotowia ratunkowego w Pniewach i we Wronkach. - Już po pierwszych godzinach zaczęły się pojawiać pierwsze problemy. W terenie brakuje pielęgniarek środowiskowych, nie ma kto wypisywać zaświadczeń L-4, bo wypisanie każdego takiego zwolnienia zabiera 10 minut. A dla nas każda minuta jest cenna. Trzeba jeszcze wystawiać skierowania na badania do specjalistów i do szpitala. Jest wiele zgłoszeń wizyt domowych - wymienia doktor Andrzej Marciniak, kierownik szpitalnego oddziału ratownictwa - Kto ma teraz prowadzić transport sanitarny, który mieli wykonywać lekarze rodzinni. - Kto będzie woził osoby dializowane? - rzuca kolejne pytania dyrektor Kudłaszyk.

Dyrektor przewiduje, że prawdziwy problem rozpocznie się od dzisiaj. - Zawsze na początku tygodnia jest więcej pacjentów. Szczególnie po tym okresie urlopowym jaki był w minionym tygodniu - ocenia dyrektor.

Krystyna Trojakowska - Trojanek
kierownik przychodni ,,Medicus” w Szamotułach

- Jesteśmy w sytuacji bez wyjścia. Musieliśmy tak postąpić, bo na warunkach zaproponowanych przez fundusz nie da się funkcjonować. Poszkodowani byliby też pacjenci. W takiej sytuacji jak mieszkańcy powiatu, jest 10 milionów Polaków. Mam nadzieję, że w tym, miesiącu problem zostanie rozwiązany.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto