Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legia - Lech: Na papierze 2:2 w ligowym klasyku

Hubert Zdankiewicz, Maciej Lehmann
Kto będzie strzelał bramki dla Legii, skoro Takesure Chinyama znów jest kontuzjowany i najprawdopodobniej nie zagra z Lechem Poznań? Jak poradzi sobie defensywa gości bez Manuela Arboledy (też leczy uraz)? Czy ...

Kto będzie strzelał bramki dla Legii, skoro Takesure Chinyama znów jest kontuzjowany i najprawdopodobniej nie zagra z Lechem Poznań? Jak poradzi sobie defensywa gości bez Manuela Arboledy (też leczy uraz)?

Czy trener Jacek Zieliński posadzi na ławce Hernana Rengifo, by zrobić miejsce dla dodatkowego pomocnika? Przed piątkowym hitem naszej ekstraklasy pytań jest wiele, a kibice liczą już godziny do pierwszego gwizdka. Choć tym razem nie można jeszcze mówić, że jest to mecz o mistrzostwo Polski, tak jak poprzednie starcie obu zespołów przy Łazienkowskiej - wiosną.

Wtedy skończyło się remisem 1:1. Jak będzie tym razem? Trudno powiedzieć, biorąc pod uwagę, że i w Warszawie, i w Poznaniu trochę się od tego czasu zmieniło. W Legii nie ma już sprzedanego do AEK Ateny Rogera Guerreiro. Lech stracił Rafała Murawskiego (Rubin Kazań), pozbył się również trenera Franciszka Smudy. Spróbujmy jednak porównać obie drużyny.

Bramkarze

Tu przewagę ma Legia, bo Jan Mucha jest lepszy od Grzegorza Kasprzika. Słowak to dziś bezsprzecznie najlepszy specjalista w swoim fachu w naszej ekstraklasie. Za najlepszą rekomendację wystarczy tu fakt, że grając w Warszawie został również numerem jeden w reprezentacji swojego kraju. A ta z Muchą w bramce jest już niemal pewna wyjazdu na przyszłoroczny mundial do RPA.

Jego vis a vis nie spełnia za to na razie pokładanych w nim nadziei. Nie chodzi nawet o dziesięć straconych w tym sezonie przez Lecha goli (Mucha na razie wpuścił jednego), bo trudno za wszystko winić golkipera. Nie da się jednak ukryć, że Kasprzik gra w kratkę. Niektórzy są nawet zdania, że na treningach prezentuje się gorzej od Krzysztofa Kotorowskiego.

- W Piaście Gliwice był przez cały czas w ogniu walki, bo strzelali do niego jak do kaczki. W Lechu jest inaczej, czasem ma zaledwie kilka interwencji w całym meczu, to dla niego nowa sytuacja - tłumaczy go Zieliński. Trener Lecha zapytany, czy zastanawiał się nad zmianą w bramce, szybko uciął wszelkie spekulacje.
- Kasprzik jest naszym nr 1 - powiedział. Tu jednak punkt dla warszawskiej Legii.

Obrona

Tu plany Lecha komplikuje kontuzja Arboledy, bo to nie tylko najlepszy defensor Lecha, ale też jeden z przywódców zespołu.
- To tak, jakby w Legii zabrakło Dicksona Choto - mówi były piłkarz, później trener stołecznej drużyny, Stefan Białas.
W Poznaniu nie brak opinii, że brak Kolumbijczyka to jeszcze większa strata, bo jest szybszy i zwrotniejszy od Choto, bardziej też od niego przydatny w ofensywie. W Warszawie mówi się z kolei, że stoper z Zimbabwe poradziłby sobie w obecnej formie nawet w angielskiej Premier League. Skupmy się jednak na faktach, a te są takie, że Choto w piątek zagra. To oznacza z kolei, że w tej formacji Legia ma przewagę nad Lechem, nawet jeśli Bartosz Bosacki nie jest gorszy od Inakiego Astiza, a Marcin Kikut (Grzegorz Wojtkowiak jest już zdrowy, ale raczej rozpocznie mecz na ławce rezerwowych) od Jakuba Rzeźniczaka. Nawet jeśli Seweryn Gancarczyk przewyższa Tomasza Kiełbowicza w destrukcji (w ofensywie lepiej radzi sobie legionista). Serb Ivan Djurdjević to jednak nie Arboleda. Punkt dla Legii za to, że straciła tylko jedną bramkę, a Lech aż 10. Mamy 2:0

Druga linia

Brak wspomnianego na wstępie Murawskiego to dla Lecha większa strata niż dla Legii odejście Rogera.
- Dopiero teraz widać, jak ważną był postacią w Lechu - przyznaje Paweł Wojtala, były piłkarz Lecha (131 meczów, 8 bramek), mający za sobą również epizod w Legii (16 meczów), którego zdaniem gospodarze będą mieć w piątek przewagę w środku pola. Mamy nadzieję, że tylko liczebną. Czy Maciej Iwański, Piotr Giza i Ariel Borysiuk stanowią większe zagrożenie niż Tomasz Bandrowski i Semir Stilić? Bandrowski dopiero wraca do formy po kontuzji (nie grał w dwóch ostatnich meczach ligowych), Bośniak natomiast jeśli zagra znów dobrze, jest w stanie zaliczyć nie tylko asystę, ale także sam strzelić gola .
- Lech ma za to zdecydowaną przewagę na skrzydłach. Sławomir Peszko jest w życiowej formie, świetnie spisuje się również Jakub Wilk, obaj mają dziś więcej do zaoferowani drużynie niż Miroslav Radović i Maciej Rybus - dodaje Wojtala i trudno się z nim nie zgodzić. Zwłaszcza w przypadku Peszki, którego brak w kadrze na mecze eliminacji mistrzostw świata z Irlandią Płn. i Słowenią był jednym z największych błędów Leo Beenhakkera. W tym wypadku punkt dla Lecha, czyli 2:1 dla Legii.

Atak

Tu Lech miałby przewagę, nawet gdyby zdrowy był Chinyama. - Jeśli nie jest to zasłona dymna trenera Jana Urbana, to mamy duży problem, bo "Tejksiu" jest dla Legii tym, czym Ireneusz Jeleń dla Auxerre - mówi Białas, którego zdaniem nie można jednak przekreślać szans Marcina Mięciela (to raczej on, a nie Adrian Paluchowski, wyjdzie w podstawowym składzie). Zgadza się z nim Wojtala.

- To doświadczony piłkarz i na pewno nie zapomniał, jak się strzela bramki. Musi się tylko przełamać, a trudno o lepszą okazję niż taki mecz - uważa.
Mimo wszystko lepsze wrażenie robi tu para napastników Lecha: Hernan Rengifo i Robert Lewandowski. Nawet jeśli pierwszy gra ostatnio, jakby się czegoś bał lub oszczędzał nogi, a drugi seryjnie marnuje sytuacje bramkowe (mimo to na razie strzelił w lidze cztery bramki).

Pytanie tylko czy w piątek zobaczymy ich obu na boisku? Biorąc pod uwagę formę Rengifo nie jest wykluczone, że trener Zieliński posadzi Peruwiańczyka na ławce, by zrobić miejsce dla jeszcze jednego pomocnika (zapewne będzie to Serb Dimitrije Injac). To może mieć sens, biorąc po uwagę, że system 4-4-2 nie wyszedł Lechowi na dobre w meczach Ligi Europejskiej z FC Brugge, które również grało pięcioma pomocnikami - tak jak Legia. Choć nie do końca zgadza się z tą teorią Białas.

- Brak Rengifo były korzystny dla zespołu Urbana, niezależnie od tego, w jakiej jest formie. To bardzo ważny piłkarz dla Lecha, spokojny, dobrze się ustawia. Świetnie też współpracuje z Lewandowskim - mówi.

Wniosek: punkt dla Lecha, który w tej papierowej rywalizacji wyrównuje na 2:2. Jak będzie na boisku?
- Dla obu zespołów to prestiżowe spotkanie. Dla trzeciego kandydata do tytułu - Wisły, najlepszy byłby remis. Sądzę jednak, że Lecha stać na to, żeby wygrać to spotkanie i potrzymać passę zwycięstw, co pozwoliłoby zbliżyć się do lidera - dodaje Paweł Wojtala.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Legia - Lech: Na papierze 2:2 w ligowym klasyku - Wielkopolskie Nasze Miasto

Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto