Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań: Obrona Kolejorza się sypie. Czy będzie transfer last minute?

Maciej Lehmann
Zakup dobrego obrońcy to już teraz potrzeba chwili
Zakup dobrego obrońcy to już teraz potrzeba chwili Grzegorz Dembinski
Klasowy obrońca jest Lechowi Poznań potrzebny natychmiast i wiadomo to już jest od dawna, zanim Kolejorz wylosował Genk. Tymczasem na ten niezbędny transfer zupełnie się nie zanosi. Brak reakcji zarządu na to, co dzieje się z defensywą jest niezrozumiały.

- Nasz zespół bronił bardzo źle - przyznał po meczu z Zagłębiem trener Lecha Poznań Ivan Djurdjević. To samo powinien powiedzieć w czwartek po dwumeczu z Genk, ale tym razem oszczędził swoich defensorów, by nie dołować ich przed niedzielnym spotkaniem z Wisłą Kraków.

Kędziora, Kadar, Arajuuri, Wilusz, Kamiński, Bednarek, Dilaver - ci obrońcy w ostatnich dwóch latach opuścili Lecha. Klub zarobił na nich ponad 10 mln euro. Gdy byli w Kolejorzu, też często narzekaliśmy na ich gapiostwo, proste błędy, niezdecydowanie. Ale każdy z nich, gdyby dzisiaj założył koszulkę poznańskiego zespołu, przyjęty byłby z otwartymi ramionami, niemal jak bohater, śpieszący na ratunek grożącej zawaleniem, kruchej budowli, jaką jest w tej chwili drużyna Kolejorza.

- My już dziś budujemy ekipę na kolejny sezon w europejskich pucharach z drużyny, która jeszcze dwa miesiące temu nie istniała. Ta grupa ludzi naprawdę dużo pracuje i robi postępy - podkreśla Ivan Djurdjević i apeluje o cierpliwość, bo proces budowy wymaga czasu.

Po meczu z Genkiem, nasuwa się jednak pytanie, czy ta budowa ma odpowiednie fundamenty, bo przecież dobrą drużynę buduje się od obrony, a jest to w tej chwili najsłabsza jakościowo i personalnie formacja zespołu. Defensywa istnieje tylko teoretycznie. Jak łatwo ją rozmontować pokazali piłkarze Genk. W dwumeczu z europejskim średniakiem straciliśmy co prawda tylko cztery gole, ale umówmy się, powinno być ich znacznie, znacznie więcej, bo Belgowie marnowali doskonałe sytuacje na potęgę, a na dodatek brawurowo bronił Jasmin Burić.

Lech Poznań miał w tej edycji pucharów dużo farta, szczęście dopisuje mu też w lidze (stracił tylko jednego gola), bo nie ukrywajmy nie tylko piłkarze Genku tworzyli sobie z łatwością sytuacje bramkowe, ale nawet napastnicy Zagłębia nie trafiali z metra do pustej bramki. Problem Ivana Djurdjevicia polega na tym, że nie ma on praktycznie żadnego wyboru. Trener stawia na swoich zaufanych ludzi z III-ligowych rezerw, ale to nie jest jego widzimisię. On innych praktycznie nie ma, a każdy uraz obrońcy wywołuje popłoch na ławce rezerwowych.

Jak długo władze Kolejorza chcą zaklinać rzeczywistość i udawać, że wszystko jest ok, że Orłowski, De Marco, Vujadinović to są gracze, którzy za rok wprowadzą Lecha do Europy? Po tym co pokazali przez ten miesiąc, wydaje się jednak bardziej prawdopodobne, że polegną gdzieś na peryferiach poważnego futbolu, niż przebiją się przez coraz trudniejsze dla Lecha eliminacje.

Po pierwsze są to już w pełni ukształtowani zawodnicy, a więc wielkiego progresu w ich grze nie można się spodziewać. A po drugie, że każdy praktycznie mecz potwierdza, ich małe umiejętności. Niestety, bardzo szybko może je zweryfikować nawet nasza słaba ekstraklasa, choć na razie statystyki są, o dziwo, bardzo przyzwoite.

Piotr Rutkowski w płomiennym przemówieniu, gdy przedstawiał trenera Ivana Djurdjevicia, deklarował, że się nie podda, że będzie walczył z trudnym wyzwaniem jakie jest przed klubem, by znów stał się Dumą Wielkopolski. Mówił też, że od lat w Kolejorzu brakuje mentalności zwycięzcy.

Znów jednak to przede wszystkim jemu brakuje tej cechy, a także odwagi, by podjąć oczywistą wydawałoby się decyzję. Brak reakcji w momencie, gdy do zamknięcia letniego okienka transferowego zostało dwa tygodnie, to zaprzeczenie nie tylko zdrowego rozsądku, ale też wręcz proszenie się o kłopoty.

Na razie w lidze, rzeczywiście jest tak dobrze, jak nie było już od 25 lat, ale to wcale nie znaczy, że idze za tym w parze poziom sportowy. Ten na razie jest dużo gorszy od tego sprzed 9 lat, kiedy poprzednim razem Kolejorz rywalizował z belgijską drużyną. To pochodna wielu lat zaniedbań, błędów transferowych i nieudolności.

A mimo tego, tysiące ludzi znów Lechowi zaufało. Fatalny wynik w pierwszym meczu, nie zniechęcił ich do przyjścia w czwartkowy wieczór na stadion. Wsparli klub swoimi pieniędzmi oraz dopingiem, licząc, że taki sezon jak ten poprzedni, już się nie powtórzy. Niestety bez wzmocnienia defensywy raczej nie będzie to możliwe.

Tomasz Cywka po meczu Lech Poznań - Genk: Zamieniłbym bramkę na awans:

źródło: Agencja Informacyjna Polska Press

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto