Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań cudem awansował do kolejnej rundy eliminacyjnej Ligi Europy

Maciej Lehmann
Łukasz Trałka zapewnił Lechowi Poznań awans do II rundy eliminacyjnej Ligi Europy.
Łukasz Trałka zapewnił Lechowi Poznań awans do II rundy eliminacyjnej Ligi Europy. Grzegorz Dembinski
Lech Poznań golem w doliczonym czasie gry zapewnił sobie awans do II rundy eliminacyjnej Ligi Europy.

Łukasz Trałka znów został bohaterem Lecha Poznań! Jego gol w doliczonym czasie gry uratował Kolejorza przed blamażem w Armenii. Poznaniacy zagrali w Erywaniu dramatycznie słabo, wydawało się, że po raz pierwszy w swojej historii odpadną w I rundzie eliminacji Ligi Europy, ale doświadczony pomocnik przy stanie 0:2 świetnie wykorzystał dośrodkowanie Darko Jevtica i zdobył głową gola na wagę awansu.

- W pierwszym meczu z Gandzarem zagraliśmy dobrze przez 25 minut, potem lepsze były tylko momenty. Teraz naszym celem jest zagrać więcej dobrych minut. Nie skupiamy się na wyniku, raczej koncentrujemy się na tym co do tego wyniku prowadzi. Mamy swoje założenia, które chcemy wykonać i z takim nastawieniem wyjdziemy na boisko - mówił trener Lecha Poznań Ivan Djurdjević przed wylotem do Armenii.

To co zaprezentowali jego podopieczni, nie wróży jednak najlepiej przed kolejnym meczem w eliminacjach Ligi Europy. Kolejorz wywalczył awans, lecz zrobił to w fatalnym stylu.

ZOBACZ TAKŻE: Oceniamy piłkarzy Kolejorza w meczu z Gandzasarem Kapan

Szkoleniowiec raczej niepodziewanie, dokonał dużych zmian w składzie. W Poznaniu został Jasmin Burić, który grał w pierwszym meczu przeciwko Ormianom. Nabawił się kontuzji przy interwencji, gdy ratował swojemu zespołowi czyste konto. Między słupkami stanął więc Matusz Putnocky, który już w 12 minucie mógł się wykazać po strzale głową Harutyunyana. Dobra sytuacja Ormian była konsekwencją błędu Tomasza Cywki, który źle obliczył lot piłki, dał się łatwo ograć i dopuścił do groźnego dośrodkowania.

Nie tylko Cywka jednak "przysnął" na początku meczu. Choć Djurdjević, postanowił posadzić na ławce Darko Jevtica, Mihaia Raduta, Thomasa Rogne oraz Wołodymyra Kostewycza, którzy delikatnie mówiąc nie błyszczeli w pierwszym starciu z Ormianami, ich zastępcy preferowali styl "ja do ciebie, ty do mnie".

Z boiska wiało nudą, mnożyły się podania do tyłu i do boku, tak jakby nasi piłkarze bali się, że 34-stopniowy upał może zwalić ich z nóg w drugiej połowie. Lech sprawiał wrażenie jakby wynik 0:0 w pełni go satysfakcjonował, nie forsował tempa, a jedyne ożywienie próbował indywidualnymi akcjami wnieść Maciej Makuszewski.

W 26 min. arbiter zarządził pierwszą przerwę na uzupełnienie płynów. Po niej lepiej poczuli się gospodarze, którzy drugi raz groźnie strzelili na bramkę Putnocky'ego. Kolejorz pierwszą groźną okazję stworzył sobie chwilę później. Po dośrodkowaniu De Marco, nie trafił w piłkę choć znalazł się niepilnowany 7 m przed Meliksetyanem.

W końcówce pierwszej odsłony po kolejnym błędzie dramatycznie źle ustawiającego się Cywki, Gandzasar miał kolejną szansę na strzelenie gola. Junior Alex świetnie wypatrzył na środku pola karnego Musondę, ale ten na szczęście posłał piłkę obok bramki. W doliczonym czasie gry Putnocky drugi raz uratował Lecha przed stratą gola, broniąc groźne uderzenie z rzutu wolnego. Kolejorz utrzymywał korzystny wynik, ale od patrzenia na to co robi, bolały oczy.

Po zmianie stron poznaniacy bardzo szybko skarceni zostali za swój minimalizm i pozorowanie gry. Tym razem błąd popełnił Rafał Janicki, piłka spadła pod nogi Musondy, który z lewej nogi huknął pod poprzeczkę.

Gandzasar w pełni zasłużenie prowadził 1:0 i zaczęło robić się nerwowo. Ormianie bowiem nadal nacierali i gdyby byli skuteczniejsi, już po niespełna godzinie odrobiliby straty z Poznania.

Kolejorz na krótko się ożywił po podwójnej zmianie Tiby oraz Gajosa na Raduta i Jevticia, szybko jednak musiał przełknąć kolejną gorzką pigułkę. Po faulu Jevticia, kapitalnie strzelił z wolnego Gegham Harutyunyan i Putnocky po raz drugi musiał wyciągnąć piłkę z siatki.

Żarty więc się skończyły, lecz Kolejorz nie potrafił mimo dwóch kapitalnych szans jakie miał Piotr Tomasik zdobyć gola, który by ostudził zapędy gospodarzy. Lecz, gdy nie strzela się do pustej bramki, albo w sytuacji sam na sam, to trudno myśleć o sukcesie.

Lechowi na szczęście udało się uniknąć dogrywki, choć Gytkajer w ostatniej minucie strzelił w sam środek bramki. Od blamażu uratował nasz zespół Łukasz Trałka, który w doliczonym czasie gry, w ostatniej akcji meczu wykorzystał dośrodkowanie Darko Jevtica i z bliska skierował piłkę do siatki.

Puste trybuny na Bułgarskiej - zobacz wideo:

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto