Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ktoś strzela z wiatrówki do kotów. Snajper zaatakował już kilka razy

Robert Poczekaj
Czy śmierć jednego z kotów w ubiegłym roku też mogła być spowodowana przez szaleńca z bronią? Mieszkańcy czują strach.
Czy śmierć jednego z kotów w ubiegłym roku też mogła być spowodowana przez szaleńca z bronią? Mieszkańcy czują strach. Robert Poczekaj
Pod oknem swojego domu pani Barbara Schreyner zobaczyła kulejącego kota. Podczas wizyty u weterynarza dowiedziała się, że kot został postrzelony. Śrucina z nogi została wyjęta, łapkę kota opatrzono, niestety wyjęcie śruciny z głowy byłoby dla kota zbyt niebezpieczne.

Choć ten akurat kot nie jest własnością pani Barbary, to jednak był częstym gościem prowadzonej w prowadzonej przez nią stołówce. Myślała, że to złamanie. Prawda o wypadku zaskoczyła i przeraziła panią Schreyner. Podczas wizyty u weterynarza dowiedziała się, że kot został postrzelony. Śrucina z nogi została wyjęta, łapkę kota opatrzono, niestety wyjęcie śruciny z głowy byłoby dla kota zbyt niebezpieczne. Kot na szczęście wydobrzał. Pani Schreyner zgłosiła na policję.

Dalszego przebiegu sprawy niestety nie zna. Można się tylko domyślać, że nie ustalono sprawcy, gdyż trzy miesiące później miało miejsce podobne zdarzenie.

- Nasza czarna kotka Icka nie wróciła w piątek 12 sierpnia na śniadanie po porannym spacerze. Nigdy się tak nie zdarzyło. Byliśmy zaniepokojeni. Około południa żona znalazła poranionego kota. Resztkami sił dotarła pod nasz dom - relacjonuje Jarosław Stoiński

Właściciele kotki niezwłocznie udali się do weterynarza. Tam szukano natychmiastowej pomocy.

- Mimo wszelkich starań kota nie udało się uratować. Śrucina wleciała od strony brzucha. Zwierzę miało roztrzaskaną przeponę. Doszło do odmy, później śmierci - relacjonuje weterynarz Artur Maślak

Kotka o życie walczyła cały dzień. W gabinecie weterynarza pan Stoiński dowiedział się, że to postrzelenie bardzo podobne do wcześniejszego zdarzenia. Koty uwielbiały spacery po ogrodach na tyłach ulicy św. Wawrzyńca. Kaliber śruciny wydaje się być też bardzo podobny do zdarzenia z końca marca. To nie jest amunicja zwykłej zabawkowej wiatrówki. Z takiej wiatrówki nawet człowiek mógłby być poważnie zagrożony. Pan Stoiński postanowił także zabicie swojej kotki zgłosić w komisariacie policji.

- Nie może tak być, że ktoś taki pozostanie bezkarny. Jak można być tak bezduszynym człowiekiem? Może za chwilę zabraknie kotów i zacznie strzelać do dzieci? Mamy się bać wychodzić na podwórze? - pyta wyraźnie zdenerwowany pan Jarosław

Przeżywający te zdarzenia miłośnicy kotów wierzą, że uda się znaleźć sprawcę. Nie jeden raz słyszeli strzały dochodzące z sąsiadujących ogrodów i brzęk pękających butelek. Nie spodziewali się jednak, że ktoś jest zdolny posunąć się do takiego okrucieństwa. Dopiero teraz zwrócili uwagę, że okolica często odwiedzana przez koty w ostatnim czasie dziwnie opustoszała. Mieszkańcy po tym co się stało, są w szoku i nie mogą zrozumieć jak mogło dojść do takiego bestialstwa.

O informację dotyczącą prowadzonej sprawy zwróciliśmy się do KPP Szamotuły. W dniu przygotowania materiałów do gazety nie udało się uzyskać jakiejkolwiek informacji. Do sprawy obiecujemy jeszcze powrócić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szamotuly.naszemiasto.pl Nasze Miasto