Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kilka miesięcy temu zaczął biegać. Właśnie pokonał maraton...

Monika Dziuma
Robert Wójtych na co dzień jest nauczycielem wychowania fizycznego w wągrowieckiej „dwójce”, mężem i ojcem dwójki dzieci. Od jakiegoś czasu częścią jego życia stało się bieganie. Mężczyzna z każdej biegowej imprezy przywozi kolejne sukcesy.

Chociaż sport towarzyszył Robertowi Wójtychowi od zawsze, dopiero od niedawna odkrył, jak wielką przyjemność czerpie z biegania. Sam uczy wychowania fizycznego w szkole. Jak mówi, swoją postawą chce dawać przykład młodemu pokoleniu. - Kiedyś grałem w piłkę ręczną, lecz przez liczne kontuzje nie mogłem kontynuować swojej pasji. Dziś mój kontakt z tym sportem to wyłącznie gra w drużynie Oldboyów - opowiada nauczyciel.

Jak wyjaśnia, chociaż zarzekał się, że nigdy nie będzie biegać, wszystko odmieniło się na początku tego roku. - W Gołańczy rozpoczęły się zapisy na I Bieg Gołanieckiej Kompanii Powstańczej. Moja żona Anna wraz ze swoją koleżanką Edytą, jako wielkie miłośniczki nordic walking, zapisały się na marsz w ramach tej sportowej imprezy. Wtedy to Ania zaczęła mnie namawiać, bym wystartował w biegu na 5 kilometrów. Odmówiłem, tłumacząc, że wolałbym obserwować biegaczy z pozycji kibica - mówi dalej.

W końcu żonie udało się namówić męża do udziału w biegu. - Rozpocząłem przygotowania, by nie było wstydu. W końcu nie biegałem chyba ze dwadzieścia lat. Ale kiedy zacząłem chodzić na bieżnię zauważyłem, że z moją kondycją wcale nie jest tak źle. Robiłem naprawdę dobre czasy. Było tak pozytywnie, że przepisałem się i zamiast wystartować w biegu na 5 kilometrów pobiegłem na 10 kilometrów. Moim kompanem nie tylko od wspólnych treningów, ale również od startu w przeróżnych biegowych imprezach jest mój dobry kolega, a przy tym mąż przyjaciółki mojej żony, Dariusz Newski. Nasze żony maszerują z kijkami, a my wspólnie biegamy - słyszymy od pana Roberta.

Obaj biegacze rozpoczęli poszukiwania kolejnych wydarzeń biegowych w całej Polsce. - W końcu trafiliśmy na triathlon, czyli trasę złożoną z pływania, jazdy na rowerze i biegania. Najpierw wzięliśmy udział w triathlonie w Chodzieży, następnie w Czerwonaku. To dla mnie nowe doświadczenie i możliwość sprawdzenia samego siebie. Szukamy zazwyczaj takich imprez, które są połączone z nordic walking i biegami dla dzieci. Mój 9-letni syn Emil także bowiem zakochał się w bieganiu. Zazwyczaj wyjazd na bieg planujemy na cały weekend. Żona może pójść w marszu z kijkami, syn wziąć udział w biegu kids, ja biegnę w biegu głównym, a w wolnych chwilach zwiedzimy sobie dane miasto - mówi nauczyciel.

Po przebiegnięciu półmaratonu w Gnieźnie i Pile, pan Robert i jego kolega postanowili pójść o krok dalej i pobiec w maratonie. To 42 kilometry. - Chociaż to ogromna różnica dla kogoś kto biegnie pierwszy raz, udało się. Maraton odbył się w Kliniskach Wielkich w województwie zachodniopomorskim - mówi.

Robert Wójtych, choć pochodzi i pracuje w Wągrowcu, na co dzień mieszka w Gołańczy i tam trenuje.

- Wraz z Darkiem mamy taką swoją pętlę, od Chawłodna przez Podjezierze do Gołańczy. Ta trasa ma około 8 kilometrów, więc przygotowując się do udziału w maratonie, biegliśmy ją nawet trzy, cztery razy pod rząd. W moim przedziale wiekowym, czyli mężczyzn od 40 do 49 lat, biegnie zazwyczaj spora grupa. Myślę, że to wiek, kiedy faceci chcą sobie coś udowodnić. Chcą pokazać, że mają jeszcze sporo siły. Ja podchodzę do tego inaczej. Maraton to przede wszystkim sprawdzenie swoich umiejętności. To walka ze samym sobą i swoimi słabościami. Dzięki bieganiu można rozładować wszelkie emocje i zostawić problemy w domu - mówi.

Jak wyjaśnia pan Robert, prawdą jest, że na trasie maratonu biegaczy łapie kryzys. - To zazwyczaj dzieje się między 31 a 36 kilometrem. Organizm odmawia posłuszeństwa. Nogi właściwie ciągną się za człowiekiem. W niedzielę mnie także to dopadło. Po prostu musiałem prze to przebrnąć. W głowie miałem tylko to, że już niewiele pozostało mi do mety. To był mój cel - ukończyć bieg - opowiada biegacz.

Pan Robert nie stosuje specjalnej diety. Stara się jednak zdrowo odżywiać i trenować 6 razy w tygodniu. - Teraz przygotowuję się do Biegu Mikołajkowego w Poznaniu. Moje plany wiążą się jednak z triathlonem - podsumowuje.

Kapusta w kuchni inaczej niż zwykle. Przepisy Darii Ładochy

Źródło: DDTVN-x-news

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wagrowiec.naszemiasto.pl Nasze Miasto