Burmistrzowskie stanowisko Macieja Bratborskiego, jego wiek (osiemnastkę świętował już jakiś czas temu) i sama osoba jego wybranki Kariny Zimnej, kobiety również pełniącej funkcję publiczną – sprawiły, że młoda para podjęła decyzję o utrzymaniu daty ślubu w tajemnicy.
– Nie chcę, by stało się to faktem prasowym, zanim się urzeczywistni – mówił nam M. Bratborski jeszcze w lipcu.
Nie było więc kościelnych zapowiedzi (za zgodą biskupa Stanisława Napierały), a sama ceremonia odbyła się nie w sobotę, jak to czynione jest powszechnie, ale w środę.
Wieść jednak się rozeszła i mimo że o ślubie oficjalnie wiedzieli tylko najbliżsi, do kościoła pw. Św. Stanisława Biskupa i Męczennika przyszło całkiem sporo osób. A i przed kościołem mieszkańców Koźmina Wlkp. nie brakowało.
Słowa małżeńskiej przysięgi wypowiedziane zostały z wielką powagą i spokojem, bez jakiegokolwiek drżenia w głosach. Nie wiadomo jedynie, komu w tym momencie spadł kamień z serca z myślą „nareszcie”, a komu jest żal, że dwie najlepsze dotąd partie w mieście stworzyły rodzinę.
Od koźmińskich księży z celebrującym mszę ks. kanonikiem Markiem Spychałą na czele, Karina i Maciej Bratborscy otrzymali w prezencie szczególne dary: mającą ich prowadzić przez życie księgę Pisma Świętego, różaniec oraz świecę, która zapalana podczas każdej rocznicy tego wydarzenia starczyć ma na następne sto lat.
Po zakończonej ceremonii nie zabrakło kwiatów, życzeń i wielu serdecznych słów. Państwo młodzi odjechali spod kościoła powozem w towarzystwie konnych jeźdźców. Weselne przyjęcie odbyło się już w kameralnym gronie.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?