Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hodowcy kontra reszta wsi. Konflikt nie do zażegnania? Współczesny problem wsi.

Bartosz Klimczuk
Jan Ardanowski podczas spotkania z rolnikami w Śremie - kwiecień 2018
Jan Ardanowski podczas spotkania z rolnikami w Śremie - kwiecień 2018 fot. arch. red.
Co rusz na polskiej prowincji można usłyszeć o protestach pewnej grupy mieszkańców. Powód bardzo często bywa ten sam: hodowcy pragną rozbudować swoją działalność, reszta wsi jest temu całkowicie przeciwna. Poszczególni wójtowie i burmistrzowie zachodzą potem w głowę, czy wydawać zgodę na dodatkową zabudowę dla zwierząt, czy jednak ugiąć się wobec presji części lokalnej społeczności. Do wielu podobnych sytuacji dochodziło także w powiecie śremskim.

Pysząca, Nochowo, Żabno – to tylko niektóre miejscowości, w których wybuchały wspomniane wyżej konflikty. Nie ma reguły, jeśli chodzi o majętność hodowcy czy rodzaj zwierzęcia gospodarskiego. Bez względu na to, czy rozbudować chce się drobny rolnik posiadający trzodę chlewną, czy wielka firma stawiająca nową fermę drobiu, mieszkający nieopodal planowanych inwestycji mówią stanowcze „nie”. Najczęściej organizują się oni w zwarte grupy i kierują pisma protestacyjne gdzie się da: do wójta, burmistrza czy, najczęściej ostatecznie, do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.

- Nikt z nas nie ma pretensji do sąsiadów, z którymi zresztą dobrze żyjemy, że gospodarzą na swojej ziemi. Jednak pomysł, żeby wybudować te kurniki niemal pod naszymi oknami jest jak z koszmarnego snu – mówili mieszkańcy wsi Żabno w gminie Brodnica, którzy dwa lata temu stawili opór planom budowy dużego kurnika. Początkowo inwestor wycofał się, ponieważ nie miał pozytywnej opinii Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. Przedsiębiorca nie złożył jednak broni i złożył kolejny wniosek do gminnego urzędu w Brodnicy, tym razem na nieco mniejszą obsadę kurnika. W ostatnim czasie ponownie głos zabrał w tej sprawie Marek Pakowski, wójt gminy Brodnica.

- Wieś jest miejscem oczywiście dla wszystkich jej mieszkańców, ale rolnicy powinni mieć możliwości do rozwoju. Ludzie z miast mogą przenieść się na prowincję, ale gospodarze ze swoją działalnością do miasta już niekoniecznie. Ja osobiście, gdy wszystkie dokumenty się zgadzają, wydaję zgodę na rozbudowę – mówił Marek Pakowski w rozmowie z „Tygodnikiem Śremskim”. W niektórych polskich gminach, takich jak na przykład Brodnica, rolnicy stanowią spory odsetek wszystkich mieszkańców regionu. Nie trudno się więc dziwić, że włodarze przychylniejszym okiem patrzą na mieszkających „od zarania” gospodarzy niż przyjezdnych „mieszczuchów” szukających ucieczki od miejskiego zgiełku. Ważny głos w tej sprawie powiedział ówczesny poseł PiS, a dziś minister rolnictwa, Jan Ardanowski, który odwiedził Śrem w kwietniu tego roku. Spotkanie było otwarte, więc przybyło na nie sporo mieszkańców z całej gminy. Początkowo miało dotyczyć głównie spraw związanych z ASF, ale szybko zeszło na inne tory.

Głos w pewnym momencie zabrała mieszkanka Nochowa, która wraz z mężem prowadzi gospodarstwo rolne. Jako że mają liczną rodzinę, wielokrotnie zabiegali o to, aby mogli swoją hodowlę świń nieco rozszerzyć. Jak tłumaczyła kobieta, uniemożliwiają im to sąsiedzi obawiający się głównie przykrych zapachów mających dobiegać z nowej inwestycji. Dziennikarz miał okazję porozmawiać później z jednym z sąsiadów. Jako argumenty przeciwko tej inwestycji podawał dodatkowo jeszcze między innymi możliwe zanieczyszczenie wód gruntowych, hałas, czy mającą się rychło pokazać plagę gryzoni i robaków. Burmistrz Śremu w tej sprawie wprawdzie wydał zgodę na rozbudowę, przeciwnicy inwestycji blokowali ją jednak, wysyłając pisma do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Jak odnosił się do całego zagadnienia Jan Ardanowski?

- Wszędzie problem jest ten sam: opór sąsiadów nie pozwala na rozbudowę gospodarstwa. Trzeba jednak zdać sobie sprawę z tego, że ci ludzie zawsze będą protestowali. Gdzieś na wsi kupują sobie działkę i budują dom, a potem rolnik im przeszkadza – mówił poseł Ardanowski. Dodał zaraz, że jak na razie nie ma możliwości, aby wprowadzić odgórne prawo, które by ten problem w jakiś mało inwazyjny sposób rozwiązało. Konkluzja z wypowiedzi przyszłego ministra rolnictwa dla lokalnych gospodarzy nie była jednak zbyt optymistyczna. Radą Jana Ardanowskiego na tego typu konflikty miało być przebranżowienie się lub w ogóle zrezygnowanie z hodowli. Nie trudno się domyślić, że obecni na sali rolnicy nie byli po tych słowach zbyt zadowoleni. Pojawiały się nawet komentarze, że rolnik, poseł [a do tego przyszły minister], powinien wykazać się większą zawodową solidarnością.

_______________

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na srem.naszemiasto.pl Nasze Miasto