Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

GRUNWALD - Wielkopolanie w inscenizacji bitwy pod Grunwaldem. ZOBACZ FILM

Maciej Roik
W sobotniej inscenizacji bitwy pod Grunwaldem, udział weźmie 1,5 tysiąca rycerzy. Całości ma się przyglądać 100 tysięcy widzów
W sobotniej inscenizacji bitwy pod Grunwaldem, udział weźmie 1,5 tysiąca rycerzy. Całości ma się przyglądać 100 tysięcy widzów fot. Adam Warzawa
To ma być wehikuł czasu, który 100 tysięcy ludzi przeniesie do 1410 roku. W sobotę, na polach grunwaldzkich po raz kolejny spotkają się armie zakonu krzyżackiego i zjednoczonych sił Korony i Litwy. Ponad 150 koni, huczące bombardy i szczęk żelaza 1,5 tysiąca zbrojnych. 600 lat temu, pod Grunwaldem stanęli także Wielkopolanie.

Wielkopolska w natarciu

15 lipca 1410 roku ramię w ramię z innymi rycerzami wojsk polsko-litewskich na polach pod Grunwaldem stanęli rycerze kilkunastu chorągwi z Wielkopolski. Informacje na temat ich udziału jest jednak niewiele.

– Niestety, Jan Długosz skupiał się w swojej relacji na tym, co działo się na prawym skrzydle wojsk, a nie lewym, uformowanym głównie z Wielkopolan – tłumaczy Anna Szukalska-Kuś z Wielkopolskiego Muzeum Wojskowego w Poznaniu.

Pewne jest to, że pod Grunwald przybyły nie tylko chorągwie ziemskie, ale i rodowe – osób o wspólnym rodowodzie oraz urzędnicze – wojewodów, biskupów, starostów. A więc najważniejsi wielkopolscy możni.

W pełnym rynsztunku stanęli m.in.: Mikołaj Kurowski, arcybiskup Gniezna, Wojciech Jastrzębiec, biskup poznański, Wincenty z Granowa, generalny starosta wielkopolski, czy Sędziwój z Ostroroga, wojewoda poznański i czołowy dyplomata króla Władysława Jagiełły. Chorągwią ziemi poznańskiej dowodził Mikołaj z Czarnkowa z rodu Nałęczów. Przybyło też przedstawicielstwo ziemi kaliskiej z głową bawoła na szachownicy w swoim herbie.

– Wojska z Wielkopolski ani razu w trakcie trwania bitwy nie musiały się wycofywać, ciągle nacierały – tłumaczy Anna Szukalska-Kuś. – Miały one ogromny udział w końcowej fazie starcia, w ściganiu i dobijaniu rycerzy zakonnych – dodaje.

Jest historyczna zgoda co do tego, że to Wielkopolanin, Przedpełko Kropidłowski herbu Dryja, pod koniec bitwy na polach grunwaldzkich rozbił jedną z chorągwi Św. Jerzego.

Czy XV-wieczni przedstawiciele rycerstwa wielkopolskiego czymś się wyróżniali? Z pewnością ich uzbrojenie nie odbiegało od standardów zachodnich. A za „pełen rynsztunek”, w przeliczeniu na dzisiejsze stawki musieli zapłacić naprawdę dużo.

– Koszt broni i wyposażenia przeciętnego ciężkozbrojnego Wielkopolanina, w przeliczeniu na dzisiejszą walutę wynosiłby przeszło 60 tys. złotych. W tej kwocie mieścił się również koń – mówi dr Michał Bogacki z Zakładu Historii Wojskowej UAM.

Tak uzbrojony rycerz mógł przystąpić do walki z zakonem. Wielkopolanie byli na jego przedstawicieli szczególnie uczuleni. Powód? Wzajemne relacje były bardzo napięte od czasów Władysława Łokietka. W 1331 roku Krzyżacy m.in. splądrowali Pyzdry i niemal wkroczyli do Poznania. Oddziały cudem zostały odparte pod Zaniemyślem. Odpowiedzią za wiele lat wzajemnych napięć nie tylko z Wielkopolską, ale całą Rzeczpospolitą, była urządzona kilkadziesiąt lat później rzeź zakonników.
– W pewnym sensie możemy uznać bitwę grunwaldzką, a w zasadzie jej efekt w postaci rzezi rycerstwa walczącego pod sztandarami zakonnymi, za efekt tych wzajemnych animozji – mówi dr Michał Bogacki.

Na kartach Sienkiewicza...

W „Krzyżakach”, Henryk Sienkiewicz nie zapomniał o Wielkopolanach. Oprócz historycznych postaci, które wzięły udział w bitwie, autor nie skąpił pochwał zbrojnym z naszego regionu. – Kowale dzień i noc bili młotami w żelazne blachy, kowając zbroje grube, ciężkie, które by ledwie dźwignąć mogli wytworni rycerze z Zachodu, ale które z łatwością nosili krzepcy „dziedzice” z Wielkopolski i Małopolski – schlebiał siłę rycerstwa, opisując przygotowania do bitwy.
Jego zdaniem, rycerze z Wielkopolski wyróżniali się także w boju. – Poznańska chorągiew, mająca w znaku orła bez korony, walczyła też na śmierć i życie, a arcybiskupia i trzy mazowieckie szły z nią w zawody – opisywał starcie z siłami zakonu.

Z koniem, bombardą i chodzieską porcelaną

Po 600 latach raczej bitwy na śmierć i życie nie będzie, ale w najbliższą sobotę pod Grunwaldem wielkopolskie chorągwie stawią się. A jakże!
Z Poznania na rekonstrukcję bitwy wyruszyło kilkanaście osób z Wolnej Kompanii Najemnej Poznań. Wejdzie ona w skład Chorągwi Poznańskiej. Na pola grunwaldzkie jadą także inni przedstawiciele wielkopolskiego rycerstwa. Nie wszyscy jednak będą mogli walczyć po stronie Rzeczpospolitej. Częścią, walczącej po stronie zakonu chorągwi artylerii tczewskiej będzie zbrojny orszak Bractwa Kasztelanii Krzywińskiej herbu Więzy.
Z Leszna pod Grunwald wybrali się m.in. członkowie Konfraternii Rycerskiej Ziemi Leszczyńskiej. Jeden z nich – Wiesław Wojciechowski, pojedzie w poczcie wiozącym dwa nagie miecze królowi Władysławowi Jagielle.
Przez kilka dni, w stronę Grunwaldu konno podążał także zbrojny oddział z Gniezna, a także ośmiu jeźdźców z Chodzieży.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto