Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Finaliści Grand Prix Europy 2011

Redakcja
Przedstawiamy finalistów tegorocznych Mistrzostw Europy Grand Prix

1. Tomasz Gollob - Polska

Po trzydziestu siedmiu latach Polak znów stanął na najwyższym stopniu podium indywidualnych mistrzostw świata. Najwybitniejszy żużlowiec w historii naszego speedwaya, wymarzonym złotym medalem Międzynarodowej Federacji Motocyklowej został uhonorowany w ukochanej Bydgoszczy, gdzie przyszedł na świat i mieszka. Więc wspanialszego uhonorowania wielkiej kariery nie mógł sobie wymarzyć.

Wychowanek Polonii Bydgoszcz uwielbia motocross. Gollob jest także wielkim fanem piłki nożnej, przyjacielem innego słynnego bydgoszczanina Zbigniewa Bońka, najlepszego naszego piłkarza w historii. Jest przekonany, że w finałowym turnieju mistrzostw Europy biało-czerwoni nie sprawią zawodu wiernym kibicom. W 1999 roku Gollob triumfował w plebiscycie czytelników „Przeglądu Sportowego” na najpopularniejszego sportowca Polski. Teraz został sklasyfikowany na drugim miejscu, za mistrzynią olimpijską z Vancouver Justyną Kowalczyk. Znakomity żużlowiec na plebiscytowym podium znalazł się w doborowym towarzystwie. Trzeci bowiem był Adam Małysz.

2. Jarosław Hampel - Polska

Po dwuletniej nieobecności, mistrz świata juniorów ze szwedzkiej Kumli (2003), powrócił na areny cyklu Grand Prix. Kapitan Byków wywalczył tytuł wicemistrza świata. W Kopenhadze, na torze Parken, „Mały” sięgnął po Wielką Nagrodę Danii. Był to pierwszy triumf Hampela w finałowych wyścigach cyklu Grand Prix. W latach 2004–2007 filigranowy lider reprezentacji Polski, stylem przypominający słynnego Duńczyka Erika Gundersena, regularnie ścigał się w elitarnym towarzystwie. Miał przebłyski jeźdźca światowej klasy.

Przed rokiem ulubieniec leszczyńskich kibiców i najlepszy sportowiec Wielkopolski w ostatnim plebiscycie czytelników „Głosu Wielkopolskiego”, powrócił z mocnym postanowieniem położenia kresu przeciętności. – Nie interesuje mnie walka tylko o miejsce w czołowej ósemce. Pragnę czegoś więcej – nie ukrywał planów przed premierą ubiegłorocznego serialu pod tytułem Grand Prix. Osiągnął życiową formę. Hobby – sporty ekstremalne i ... astronomia. Uwielbia także zabawy z córeczką. Sportowy wzór – Belg Stefan Everts, motocrossowy mistrz świata.

3. Jason Crump - Australia

Syn Phila Crumpa, brązowego medalisty finału IMŚ’1976, rozegranego na torze Stadionu Śląskiego w Chorzowie i wnuk Neila Streeta, legendy światowego speedwaya oraz menedżera drużyny narodowej i konstruktora silnika, wyrównał osiągnięcie słynnego Ove Fundina. Na przełomie lat 50. i 60., przez dziesięć lat sławny Szwed także nie opuszczał podium finałów indywidualnych mistrzostw świata. Rodzina Crumpów na zawsze wpisała się już do historii światowego speedwaya. To dzięki nim ojciec i syn, po raz pierwszy od 1936 roku, zdobyli medale IMŚ.

Australijczyk w ubiegłym roku najbardziej narzekał na zdrowie. Dokuczały mu skutki skomplikowanego urazu ramienia. Teraz jest już w pełni sił. Zimą poddał się operacjom chirurgicznym. Polacy, w ubiegłorocznym serialu Grand Prix, zaimponowali Crumpowi szybkością i determinacją. Podobnie jak Gollob i Hampel, trzykrotny mistrz świata uwielbia jazdę na torze motocrossowym. Z natury jest domatorem. Każdą chwilę, wolną od zawodowej kariery, poświęca więc najbliższym – urodziwej małżonce i ich pociechom.

4. Rune Holta - Polska

Siedemnaście lat temu zdobył srebrny medal w finale młodzieżowych indywidualnych mistrzostw świata. I pomyśleć, że jeszcze dwa lata temu chciał zrezygnować ze ścigania w cyklu Grand Prix z powodu ogromnych nakładów finansowych.

Jako stały uczestnik serialu pod tytułem Grand Prix dwukrotny indywidualny mistrz Polski, a wcześniej czterokrotny mistrz Norwegii, zadebiutował w 2005 roku. Niedawno Holta zaciągnął wielki kredyt (wtajemniczeni mówią, że to kwota zbliżona do miliona złotych) w jednym z banków, aby tegorocznej jesieni zrealizować marzenie życia – zostać mistrzem świata! „Rysiek” jak mówią o nim pieszczotliwie nasi kibice – nie odpuszcza nigdy, nikomu i na żadnym torze!

W Częstochowie, czwarty żużlowiec świata, nadal ma swoją techniczną bazę, a nasze barwy narodowe, w turniejach rangi mistrzostw świata, reprezentuje od 2005 roku. Twardziel, który w młodości ciężko pracował na morzu, przy obsłudze wieży wiertniczej. Jego sportowymi idolami są wybitni sportowcy rodem z krainy fiordów – narciarz alpejczyk Kjetil Andre Aamodt i panczenista Johan Olav Koss.

5. Greg Hancock - USA

Do amerykańskiego weterana należy absolutny rekord! Jako jedyny na świecie startował we wszystkich turniejach cyklu Grand Prix, w jego dotychczasowej 16-letniej historii. „Herbie” jest największym dżentelmenem żużlowej areny. Znakomity technik i wyborny strateg.

Ani myśli o sportowej emeryturze i nie zamierza kapitulować w boju z młodszymi rywalami. 22 lata temu zadebiutował w Europie. Karierę w najstarszej i wówczas najsilniejszej na świecie brytyjskiej ekstraklasie, rozpoczął w barwach Cradley Heath. To był najbardziej amerykański klub na Wyspach Brytyjskich w historii. Godny następca sławnych rodaków – Bruce’a Penhalla, mistrza świata z lat 1980 i 1981, Kelly’ego i Shawna Moranów.

Hancock na polskich ligowych torach zadebiutował w 1992 roku. Przywdział plastron Unii Leszno. Barw Byków z powodzeniem bronił przez trzy lata. W wolnych chwilach gra w golfa, uprawia surfing lub pokonuje trudności na torze motocrossowym. Od chwili, kiedy zrezygnował ze ścigania nad Tamizą, zamieszkał z najbliższą rodziną w Szwecji. Jeszcze nie zrezygnował z medalowych marzeń, choć powrót na tron, z każdym upływającym rokiem wydaje się trudniejszy.

6. Chris Harris - W. Brytania

Jest trzykrotnym indywidualnym mistrzem Wielkiej Brytanii (2007, 2009, 2010). Po zupełnie bezbarwnych dwóch latach na światowych torach, wreszcie pokazał lwi pazur. Szóste miejsce w klasyfikacji generalnej ubiegłorocznego cyklu Grand Prix, wśród wyspiarzy rozbudziło nadzieje na medal. Wszak jedenaście lat mija już od zdobycia korony mistrza świata przez ostatniego z Anglików Marka Lorama.

Po pięciu latach „tułaczki” na torach klubów I ligi, powrócił do polskiej ekstraligi. W drugiej części ostatniej edycji cyklu Grand Prix „Bom-ber” imponował determinacją i skutecznością w akcjach ofensywnych na dystansie. Zaskoczył rywali także szybkimi startami. Niewiele popełnił błędów taktycznych. W efekcie aż cztery razy zameldował się przed rokiem na podium. Uwielbia ściganie na torze moto-crossowym. Wolne chwile najchętniej poświęca grze na komputerze. Jest także wielkim fanem futbolu. Od dzieciństwa kibicuje piłkarzom Manchesteru United. Jego sportowym idolem jest nieżyjący od pięciu lat Irlandczyk George Best, słynny skrzydłowy „Czerwonych diabłów” z Old Traffod. Ulubionym daniem Harrisa jest spaghetti Bolognaise, napojem – Budweiser z lemoniadą, a kolorem – czerwony.

7. Kenneth Bjerre - Dania

Szczególnie pierwsza odsłona wyścigu po koronę króla światowego speedwaya, w wykonaniu starszego z braci Bjerre była znakomita. Po drugiej rundzie i zdobyciu Wielkiej Nagrody Szwecji, „Kenio” był nawet liderem klasyfikacji generalnej.

Wśród finalistów tegorocznych mistrzostw świata jest jedynym, który korzysta z silników czeskiego producenta. Konstruktorzy i pracownicy firmy w Divisovie, obok Duńczyków, są więc najwierniejszymi kibicami rodzinnego klanu Bjerre. Lasse, młodszy o dziewięć lat brat Kennetha, reprezentuje barwy narodowe w kategorii U-21. – Zostanę mistrzem świata – głosi odważnie Kenneth. Nawet groźne kontuzje, a w okresie rehabilitacji wymagające od poszkodowanego wielkiego hartu ducha i cierpliwości, choćby na moment nie są w stanie zatrzymać Kennetha na drodze do zaszczytnego tytułu. Delikatnej budowy ciała Duńczyk może być „czarnym koniem” tegorocznej batalii o złoty medal, pod warunkiem, że właściwy rytm utrzyma od Leszna aż do Gorzowa.

Po rocznej przerwie powrócił na ligowe tory szwedzkiej elity. Od swoich pracodawców domaga się wypełnienia w terminie finansowych warunków kontraktu. Przekonali się o tym sternicy z Wrocławia i Rzeszowa.

8.Chris Holder - Australia

Jego idolem jest rodak Jason Crump, choć zadziorni Australijczycy na torze zawsze toczą twardy bój nie szczędząc własnych łokci, a nawet szturchańców. Ale w cyklu Grand Prix „Chrispy”, tak naprawdę, godnie ma zastąpić wicemistrza świata sprzed czterech lat i byłego lidera Byków, Leigha Adamsa. Pierwszym trenerem, który odkrył nieprzeciętny talent nastolatka z antypodów był Marek Cieślak, selekcjoner naszej reprezentacji. Holder zadebiutował w polskiej lidze w barwach Atlasu Wrocław. Przez dwa lata (2007–2008), w światowych finałach, Australijczyk toczył zażarty bój o złoty medal z Emilem Sajfutdinowem w kategorii juniorów. Ostatecznie Holder przegrał młodzieżowe światowe finały z filigranowym Rosjaninem w Ostrowie i Pardubicach.

Uwielbia surfing i sok pomarańczowy. Przyjaźni się z Davey’em Wattem i Darcy Wardem. Razem decydują o obliczu i sile Piratów z Poole oraz bronią barw narodowych w finałach Drużynowego Pucharu Świata. Holder ma ogromne możliwości, które zademonstrował w Cardiff. Może seryjnie kolekcjonować mistrzowskie tytuły pod jednym warunkiem, że skoncentruje całą energię na zawodowej karierze.

9. Andreas Jonsson - Szwecja

Szwed dosłownie rzutem na taśmę zapewnił sobie miejsce w gronie finalistów siedemnastej edycji cyklu Grand Prix. Mistrza świata juniorów (Gorzów, 2000) i czterokrotnego triumfatora finałów indywidualnych mistrzostw Szwecji, uratował z opresji ostatni ubiegłoroczny turniej o Grand Prix Polski, rozegrany na torze Polonii Bydgoszcz.

Jonsson wygrał wspaniałą i pamiętną dla Polaków ostatnią rundę cyklu GP w grodzie nad Brdą. Wtedy w boksie Szweda, który miał być następcą sławnego rodaka Tony’ego Rickards-sona, sześciokrotnego indywidualnego mistrza świata, pojawił się Carl Blomfeldt. Współpraca Jonssona ze słynnym tunerem, który na przełomie wieków pracował z utytułowanymi championami – Billym Hamillem, Gregiem Hancockiem, Rickardssonem i Tomaszem Gollobem, ma zaowocować upragnionym medalem indywidualnych mistrzostw świata. Uwielbia rajdy enduro i podziwia rodaka – narciarza Gunde Svana.

Tylko raz, pięć lat temu, był o krok od podium w klasyfikacji generalnej. Został wtedy sklasyfikowany na czwartym miejscu. Tymczasem Jonsson ma kłopoty z utrzymaniem wysokiej formy od kwietnia aż do października. Nie atakuje już tak szaleńczo jak kilka lat temu.

10. Nicki Pedersen - Dania

Miniony rok, na arenach 11-odcinkowego serialu pod tytułem Grand Prix, dla trzykrotnego mistrza świata był pasmem... upokorzeń. Duńczyka trudno uznać za artystę owalnego toru, technikę posiada bowiem w stopniu dostatecznym z plusem, ale za umiejętności taktyczne zasługuje już na piątkę, w skali szkolnych ocen. Zaś za ducha walki i determinację, najbardziej doświadczonemu i utytułowanemu w minionej dekadzie Duńczykowi, należy się ocena najwyższa – szóstka.

Przed rokiem frustrację potęgowały nieustanne problemy techniczne. Od dwóch lat silnikom jego motocykli brakuje wielkich prędkości. Dlatego przygotowania do tegorocznych mistrzostw świata rozpoczął od generalnych porządków, a... raczej powrotów. Do drużyny Pedersena powrócili mechanicy – rodak John Joergensen i Węgier Luigi Barath.

Czy Pedersen ma szansę wyrównania rekordowego osiągnięcia swojego wielkiego rodaka i poprzednika, Hansa Nielsena? „Profesor speedwaya z Oksfordu” cztery razy był mistrzem świata. Podczas wakacji Nicki poświęca się nurkowaniu. Najchętniej słucha muzyki legendarnej grupy Queen. Fascynuje się wyścigami F1. Jego idolem jest Nicki Lauda.

11. Fredrik Lindgren - Szwecja

To czwarty z rzędu rok, w którym walczy o medale indywidualnych mistrzostw świata. Jest jednym z pięciu finalistów siedemnastej edycji cyklu Grand Prix, który regularnie startuje w brytyjskiej ekstraklasie. Jedenaste miejsce w klasyfikacji generalnej ubiegłorocznego cyklu GP 2010 okazało się najsłabszym wynikiem Szweda z dotychczasowych (w 2008 roku był dziesiąty, a dwa lata temu został sklasyfikowany na dziewiątej pozycji). Niezadowoleni z jego postawy sternicy i sponsorzy wicemistrza ekstraligi, Falubazu Zielona Góra, nie przedłużyli z nim kontraktu. W tej sytuacji Lindgren zamienił plastron z Myszką Miki, symbolem klubu z Zielonej Góry, na małopolską Jaskółkę.

Dla rodziny Lindgrenów, podobnie jak w przypadku duńskiego rodzinnego „klanu” Bjerre, speedway to styl życia. Młodszy brat „Fredki”, Ludvig, także jest reprezentantem kraju ale w kategorii juniorów, a nad zawodową karierą synów czuwa ojciec Tommy. Fredrik przyznaje, że na nawierzchniach przypominających skałę u wybrzeży Szkocji, nie czuje się dobrze i nie potrafi zademonstrować pełnej gamy umiejętności. Miejsce w tegorocznym cyklu GP zapewnił sobie dzięki wywalczeniu podium w finale kwalifikacji w duńskim Vojens.

12. Emil Sajfutdinow - Rosja

Prawie pół wieku czekali Rosjanie na następcę nieodżałowanego Igora Plecha-nowa, dwukrotnego wicemistrza świata – Goeteborg (1964) i Wembley (1965). Emil to prawdziwy żużlowy brylant, tatarskiego pochodzenia. Dwa lata temu w debiucie na światowych żużlowych salonach, zadziwił wszystkich. Trzykrotnie – na Markecie w Pradze, Ullevi w Goeteborgu i w Krsko triumfował w finałowych wyścigach, a w klasyfikacji generalnej stanął na najniższym stopniu podium. Zatrzymanie tegorocznej zimy „rosyjskiej torpedy” w Bydgoszczy, było priorytetem dla sterników i sponsorów zdegradowanej do I ligi Polonii. Wie doskonale, że droga na żużlowy Olimp jest wspinaczką wymagającą heroizmu. Tony Rickardsson i Hans Nielsen są dla niego największymi autorytetami. Szwed i Duńczyk nie mają wątpliwości, że lider Polonii Bydgoszcz stoi u progu wielkiej kariery.

Zimą Rosjanin żużlowy tor zamienia na mo-to-crossowy. Komputer uważa za najlepszą formę relaksu. W życiu pragnie najbardziej szczęśliwej rodziny i gromadki dzieci oraz korony mistrza świata. Chciałby poznać osobiście premiera Władimira Putina. Z gwiazdorów amerykańskiego kina najbardziej ceni Brada Pitta i Johnny’ego Deepa.

13. Artiom Łaguta - Rosja

Zwycięstwo młodszego z braci Łagutów w finale Grand Prix Challenge, rozegranym w Vojens, było supersensacją. Więcej szans na awans do elity przyznawano starszemu z braci, Grigorijowi. Tymczasem druga odsłona ostatniego sezonu w wykonaniu Artioma była fantastyczna. Po raz pierwszy w karierze stanął na najwyższym stopniu podium w finale indywidualnych mistrzostw Rosji, choć jest jeszcze juniorem. Będzie jednym z dwóch debiutantów w finałach 66.
Indywidualnych Mistrzostw Świata. Aby utrzymać najwyższą formę nadal rozwijać umiejętności, wraz ze starszym bratem, Rosjanin podpisał kontrakt z Włókniarzem Częstochowa. To pierwszy klub naszej ekstraligi w sportowej biografii reprezentantów Rosji. Wszak wcześniej ścigali się na zapleczu najsilniejszej ligi na świecie, w barwach łotewskiego Lokomo-tive Daugavpils.

Artiom Łaguta w cyklu Grand Prix zastąpi rówieśnika, Tai’a Woffindena. Przed rokiem młody reprezentant Wielkiej Brytanii zupełnie wypalił się psychicznie. Łaguta powinien skuteczniej pokonać stres od równie utalentowanego wyspiarza. Artiom marzy o miejscu w czołowej ósemce na mecie w Gorzowie i żeby za rok w GP dołączył do niego brat Grigorij.

14. Antonio Lindbaeck - Szwecja

Mam na imię Antonio – taką treść zawierała karteczka przypięta do rączki niemowlęcia porzuconego na przedmieściach Sao Paulo. Odnalazł ciepło i miłość rodzinnego domu w dalekiej Szwecji. Mały „Toninho” wcale nie myślał o karierze Ro-naldo, Ronaldinho czy Robinho.

Pięć lat temu zdobył srebrny medal mistrzostw świata juniorów, ale już rok wcześniej zadebiutował w serialu Grand Prix. W 2007 roku został jednak sklasyfikowany na piętnastym miejscu i wypadł z wielkiej gry. Przeżywał trudne chwile. Chciał porzucić speedway. Prowadził auto w stanie wskazującym... za co stanął przed sądem. Ostry życiowy zakręt pomogła mu pokonać ukochana Emma. Wyszedł na prostą. Ku radości kibiców i promotorów, powróciła też wiara we własne siły i umiejętności. Ściganie przestało być katorgą i znów zaczęło reprezentanta Szwecji radować. Po trzech latach wrócił do cyklu Grand Prix. Odzyskane miejsce w gronie piętnastu finalistów IMŚ zawdzięcza drugiej lokacie w GP Challenge.

– Jestem przekonany, że będzie to wielki powrót – twierdzi Adam Pawliczek, trener Rekinów z Rybnika. – „Toninho” całkowicie kontroluje motocykl nawet w najbardziej karkołomnych chwilach. Widać, że bawi się speedwayem.

15. Janusz Kołodziej - Polska

Dwukrotny indywidualny mistrz Polski (2005, 2010) i zdobywca „Złotego Kasku” (2005, 2009, 2010), po raz pierwszy w karierze, został finalistą indywidualnych mistrzostw świata seniorów. Trzy wcześniejsze starty w elitarnym towarzystwie, wychowanek Unii Tarnów zawdzięcza „dzikiej karcie”. W ubiegłym roku ścigał się w turnieju o Wielką Nagrodę Europy w Lesznie (czwarte miejsce) i w Grand Prix Polski w Bydgoszczy (najniższy stopień na podium). To właśnie kapitalnej, i co najistotniejsze, bardzo stabilnej formie filigranowy lider leszczyńskich Byków zawdzięcza awans do tegorocznego cyklu GP.

W notowaniach bukmacherów akcje Polaka stoją wysoko. Zajmuje trzecie miejsce za Gollobem i Crumpem. – Janusz wkrótce zostanie mistrzem świata – uważa Andrzej Huszcza, legenda Falubazu Zielona Góra. Zielona herbatka Gunpower z odrobiną miodu spożywana w parku maszyn stanowi potężny zastrzyk energii, powodując, że „Koldi” dosłownie frunie po torze. Bardzo niska waga 54 kilogramów (a w porywach żużlowiec potrafi zrzucić 2-3 kg) oraz nowinki w osprzęcie maszyn, zdaniem menedżera i przyjaciela w jednej osobie Krzysztofa Cegielskiego, stanowić będą atut w starciu z najszybszymi na świecie.

16. Damian Baliński - Polska

Wychowanek Unii Leszno, 13-krotnego drużynowego mistrza kraju i kolebki polskiego speedwaya w jego powojennych dziejach, kontynuuje sportowe rodzinne tradycje. Jego starszy brat Dariusz, był także reprezentantem Polski w latach 80. i jednym z liderów biało-niebieskich. Ale Damian nie pragnie, aby synowie w przyszłości podążyli śladem taty i wujka. Zimą w Szwecji zmienił klub. Z Piraterny Motala powędrował do Elit Vetlanda, najszybszej drużyny Elitserien. Został więc kolegą klubowym Hampela, kapitana Byków i Kołodzieja. Czy w rozgrywkach szwedzkiej klubowej elity, podobnie jak na torach naszej ekstraligi, Baliński z Kołodziejem będą najskuteczniejszym duetem i postrachem rywali?

„Balina” jest największym wojownikiem wśród naszej żużlowej braci. Interesuje się komputerami i motocrossem. Wcześniej na turniejach GP Europy w Lesznie był tylko w rezerwie. Teraz, dzięki „dzikiej karcie” FIM, będzie mógł zmierzyć się z najszybszymi na świecie w najbardziej prestiżowej konfrontacji. Nie jest bez szans na awans do czołowej ósemki premierowej rundy tegorocznych mistrzostw świata. – Spełniło się moje skryte sportowe marzenie – przyznał nam po otrzymaniu nominacji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto