Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dziś prawdziwych Raczyńskich już nie ma. Wykończyła ich ludzka zawiść

Kzzysztof Smura
Znajdź nazwiska donatorów – ludzi, którzy stawiali na Poznań i nie chcieli nic w zamian – zlecił mi szef. Kwerenda była krótka. Jednonazwiskowa. Przynajmniej w tym wymiarze. Wyrazy dwa.

Znajdź nazwiska donatorów – ludzi, którzy stawiali na Poznań i nie chcieli nic w zamian – zlecił mi szef. Kwerenda była krótka. Jednonazwiskowa. Przynajmniej w tym wymiarze. Wyrazy dwa. Edward Raczyński – donator, twórca Biblioteki Raczyńskich. Człowiek, którego zabiła ludzka zawiść i po którym nikt już nie odważył się na podobny krok.

Edward Raczyński wydał 120 tysięcy talarów na bibliotekę i podarował ją miastu. Chciał, aby choć w części przypominała budynek francuskiego Luwru.

Wybudowanie gmachu nie poszło „jak z płatka”. O nie. Urzędnicze korowody, których nie powstydziłaby się obecna administracja, opóźniły realizację pomysłu o ponad 20 lat. Ale się opłaciło.

Do stawiania potężnego gmachu zaangażowano ogromne siły i środki . Przy budowie znalazły zatrudnienie rzesze poznańskich rzemieślników, którzy z pietyzmem realizowali plany włoskich architektów, które hrabia zamówił w Rzymie. Co ciekawe, Raczyński prawdopodobnie nie ufając pruskiej władzy, od początku zachował w tajemnicy przeznaczenie gmachu przy placu Wilhelmowskim.

5 maja 1829 roku – a więc niemal równo 180 lat temu – uroczyście otwarto gmach Biblioteki Publicznej, którą jej twórca oddał we władanie miastu z zastrzeżeniem, by w gmachu znajdowały się książki głównie służące całej społeczności Wielkiego Księstwa Poznańskiego.

Raczyński nie zamierzał na tym poprzestać. Jedną z niewątpliwych zasług magnata było podarowanie miastu sieci drewnianych wodociągów i stworzenie kilku fontann. Stało się to tuż po tym, jak w 1832 roku odkryto na wzgórzach winiarskich kilka zasobnych źródeł. Pierwszy wodociąg zamontowano na linii Winiary – Marcinkowskiego – Podgórna – Długa do Rynku Bernardyńskiego. Hrabia był też głównym sponsorem Złotej Kaplicy w poznańskiej katedrze. Ze swoich pieniędzy ufundował pomniki władców. I tu, zdaniem obdarowywanych poznaniaków, przesadził. Otóż hrabia Edward nakazać miał umieszczenie z tyłu pomnika nazwiska ofiarodawcy. Okrzyczany megalomanem, potępiony w czambuł przez poznańskie wyższe sfery ze wstydem nakazał napis zamalować. Przeciwnicy ujeżdżali jednak na nim jak na przysłowiowej kobyle, więc hrabia będąc słabej konstrukcji psychicznej, po prostu nie wytrzymał. 20 stycznia 1853 roku strzelił do siebie z armaty na małej wyspie jeziora Zaniemyskiego, w zakątku, w którym postawił sobie dworek i gdzie uciekał z żoną od „poznańskiego światka”.

Cyprian Kamil Norwid napisał po śmierci Edwarda Raczyńskiego „Prowincja wasza umie tylko ganić i niweczyć ludzi zasłużonych, nie umie ich krzepić miłością i dlatego nagany niczym są, tylko kochający nagany są czymś! A prowincja niech okupi grzech przeciw staremu Raczyńskiemu, który powiadam wam, ciąży na niej”.

Czy okupiła? Spójrzmy wokół. Na wielkie gesty stać głównie maluczkich. U wielkich zawsze rachunek zysków musi być większy niż strat. Raczyńskich brak. Zawiść została.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto