Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czterech śremian z zespołu Whitewater udowadnia, że jak coś kochasz, to zawsze znajdziesz sposób by dalej to robić

Krzysztof Ratajczak
Czworo śremian z zespołu Whitewater udowadnia, że jak coś kochasz, to zawsze znajdziesz sposób by dalej to robić
Czworo śremian z zespołu Whitewater udowadnia, że jak coś kochasz, to zawsze znajdziesz sposób by dalej to robić archiuwm
Zespół Whitewater, to idealny przykład na to, że koniec jednego może być początkiem czegoś całkiem nowego. Chociaż od jakiegoś czasu było o nich cicho, oni nie próżnowali i pracowali nad nowym materiałem. Teraz nadszedł czas, by pokazać go światu…

Jędrzej Wencka - gitara, Piotr Golimowski - bas i Szymon Baranowski - perkusja współtworzyli śremski zespół K=I=W=I jednak, kiedy w 2012 roku jego szeregi zdecydował się opuścić wokalista, nadszedł czas zmian.

- Wiedzieliśmy, że wiąże się to automatycznie z rozpadem zespołu - przyznaje Szymon Baranowski. - My jednak nie chcieliśmy zaprzestać wspólnego grania. W tym czasie w Polsce zamieszkał Jason Barwick, który jest wokalistą i gitarzystą w zespole The Brew. Wówczas pojawiła się wizja połączenia muzycznych sił i stworzenia całkiem nowego projektu. Jason był naszym dobrym znajomym i nawet zdarzyło się, że dołączał do nas na kilka utworów podczas koncertów K=I=W=I - wspomina Szymon i dodaje, że w tym samym czasie zespół szukał wokalisty, a Jason chciał odskoczni od swojego macierzystego bluesowo-rockowego zespołu w coś cięższego. Tak w 2012 roku został powołany do życia zespół Whitewater.

Nazwa jest bezpośrednim nawiązaniem do formacji Kyuss, która miała spory wpływ na muzyczne ukształtowanie całej czwórki.

- Kyuss to zespół, z którego bezpośrednio wywodzi się Queens of the Stone Age przez nas bardzo lubiany i szanowany - opowiada perkusista zespołu. - Na jednej z płyt Kyuss można właśnie znaleźć utwór zatytułowany Whitewater - dodaje.

Muzycznie od samego początku formacja nie zamierzała się w żaden sposób szufladkować pod konkretne gatunki muzyczne, a spory wpływ na to miał fakt, że ich wachlarz inspiracji jest bardzo szeroki, począwszy od bluesa przez klasyczny rock i jego współczesne bardziej progresywne odmiany, na zdecydowanie cięższych odmianach metalu skończywszy.

Zespół w takim składzie funkcjonował do 2015 roku, wydając najpierw nagraną w studiu Pawła Karlińskiego w Poznaniu płytę krótko grającą. Pojawiły się na niej trzy utwory. Potem wydali swój pierwszy album, zatytułowany „Small Town Violence”, który powstawał już w studiu Vintage Records w Porażynie u Szymona Swobody.

- Ten album nagrywaliśmy w trzy dni, a wszystko odbywało się na żywo, co sprawiło, że na płycie brzmienie jest bardzo surowe, takie, jakiego chcieliśmy - przyznaje perkusista formacji.
Niestety we wspomnianym 2015 roku na muzycznej drodze śremskiego zespołu pojawiła się nowa przeszkoda - Jason postanowił wrócić do Anglii na stałe. W tym momencie potwierdziło się stare przysłowie, że historia lubi się powtarzać.

- Zostaliśmy ponownie we trójkę i ponownie bez wokalisty - dodaje Szymon. Jednak tym razem nie było mowy o jakimkolwiek rozwiązaniu Whitewater. Muzycy postanowił jak najszybciej znaleźć nowego wokalistę, co okazało się zadaniem wyjątkowo trudnym do zrealizowania.

- Poszukiwania były intensywne, ale za każdym razem pojawiał się jakiś problem - wspomina perkusista zespołu. - Bardzo chcieliśmy żeby to była osoba z naszej okolicy, która jak wejdzie w ten muzyczny projekt, to zaangażuje się w niego na sto procent, tak jak my - dodaje muzyk.
Pomimo trwających poszukiwań, Whitewater regularnie spotykali się i tworzyli nowy materiał, a każda osoba, która przychodziła na przesłuchanie, dostawała do opracowania wokalnie jedną z nowych kompozycji. W międzyczasie trio odezwało się do Dawida Paszkiewicza z propozycją dołączenia przez niego na drugą gitarę do zespołu.

- Bardzo chętnie się na tę propozycję zgodziłem - wspomina Dawid. Cała czwórka bardzo dobrze się znała.

- Chłopacy przedstawili mi swoje szkice nowych utworów i to, co dotychczas mieli zrobione - wspomina gitarzysta. - Miałem więc możliwość przygotować się do wspólnej pierwszej próby i wszystko zagrało - dodaje.
Trwające dwa lata poszukiwania nowego głosu nadal tkwiły jednak w martwym punkcie. Wobec braku odpowiedniej osoby, która mogłaby śpiewać, pojawił się pomysł, że za mikrofonem swoich sił spróbuje Jędrzej Wencka - pierwszy gitarzysta zespołu.

- Byliśmy już po prostu zniechęceni i zmęczeni bezowocnym poszukiwaniem, co blokowało zrobienie kolejnego muzycznego kroku, czyli wydania nowej długogrającej płyty - opowiada Szymon.

- Rozpoczęły się pierwsze próby w tym układzie. Jędrzej zaczął śpiewać i okazało się, że podjęliśmy słuszną decyzję - dodaje Dawid. Zastąpienie wokalisty, z którym zespół jest już kojarzony to zawsze bardzo duże i trudne wyzwanie, które udało się nielicznym zespołom. Jason Barwick miał specyficzny głos, bardzo rockowy, który nadawał muzyce zespołu odpowiedni charakter.

- Nie chcieliśmy, żeby Jędrzej upodabniał się do tego, co było z Jasonem. On miał wejść i zaśpiewać na naszych nowych numerach całkowicie po swojemu - dodaje Szymon. Zespół wówczas podjął bardzo ważną decyzję, że nie będzie wracał już do swojej wcześniejszej twórczości w tym m.in. na koncertach.

Chociaż w ostatnich miesiącach na próżno było szukać informacji o Whitewater w mediach, nie oznaczało to, że w zespole nic się nie dzieje. Wręcz przeciwnie. Był to czas wzmożonej intensywnej wspólnej pracy całej czwórki nad całkiem nowym materiałem, który już na początku lutego ujrzy światło dzienne. Na albumie znajdzie się osiem autorskich kompozycji. Na ich kształt miał wpływ cały zespół. Namiastkę tego, w jakim kierunku muzycznym udał się na tym albumie Whitewater, można usłyszeć i przy okazji zobaczyć w opublikowanym 30 listopada klipie i jednocześnie singlu promującym, który nagrany został w śremskim kinoteatrze „Słonko” oraz drugim klipie, który ukazał się 16 grudnia.

- To jest longplay w stylu Led Zeppelin (śmiech), bardzo skoncentrowany bez niepotrzebnych dodatków - przyznaje Dawid.
Zespół 2019 roku ma zamiar promować swoje wydawnictwo i przekonać się jak wypada ich muzyka podczas grania na żywo.

- Chcielibyśmy załapać się na jakieś większe krajowe festiwalowe sceny i pokazać się szerszej publiczności, ale i zagrać w klubach - dodaje na koniec perkusista Szymon Baranowski.
Pierwszą okazją do usłyszenia nowego materiału był śremski urodzinowy koncert Camping Hill, który odbył się 29 grudnia w klubie „Relax”. Takich muzycznych okazji ma być więcej.

Czterech śremian z zespołu Whitewater udowadnia, że jak coś kochasz, to zawsze znajdziesz sposób by dalej to robić

__________

Pierwsza pomoc:

Źródło:dziennikzachodni.pl

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na srem.naszemiasto.pl Nasze Miasto