Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co ty wiesz o poczcie...

tekst Ewa WOZIŃSKA tel. 061 860 60 03
Drogi Czytelniku, spróbuj sobie wyobrazić pocztę za 100 lat. Czy ludzi zastąpią inteligentne maszyny? Czy będą potrafiły odczytać kody, odróżnią pocztówkę od listu i same będą wiedziały, dokąd wysłać korespondencję? A ...

Drogi Czytelniku, spróbuj sobie wyobrazić pocztę za 100 lat. Czy ludzi zastąpią inteligentne maszyny? Czy będą potrafiły odczytać kody, odróżnią pocztówkę od listu i same będą wiedziały, dokąd wysłać korespondencję?
A teraz wymyśl coś lepszego, bo w Centrum Ekspedycyjno-Rozdzielczym
w Komornikach już dziś tak właśnie wygląda codzienna praca.

Jeżeli mieszkasz w Poznaniu i dziś rano wysłałeś list do innego miasta, w chwili, gdy czytasz gazetę, Twoja przesyłka znajduje się właśnie tam. Wydział Ekspedycyjno-Rozdzielczy Centralnego Urzędu Pocztowego w Poznaniu wygląda, jak każde duże przedsiębiorstwo: wartownia, kilka nowych budynków i żółto-niebieska hala. Nawet po wejściu do środku, trudno zorientować się, że znajdujemy się na poczcie: na podłodze namalowane pasy, po których poruszają się wózki, wzdłuż głównej alei kilkanaście przeszklonych boksów, po bokach maszyny. - Gdzie tony listów? Czemu tu tak cicho? – zastanawiam się. - To tylko pozory, wystarczy przyjrzeć się, co się dzieje na poszczególnych maszynach – śmieje się Przemysław Frocisz, kierownik działu rozdzielni listów zajmującego prawą część hali. Po lewej dział rozdzielni paczek.

Kierownik na rowerze

Hala terminalu ma 216 m długości i do 126 m szerokości. Kierownicy zmian poruszają się między maszynami na rowerach. - Mimo postępu techniki, zawsze potrzebny jest człowiek, który nadzoruje sprzęt – wyjaśnia mój przewodnik. W Centrum na różnych zmianach, w administracji, ochronie, działach rozdzielni listów i paczek pracuje ponad 450 osób. Jednak przed świętami zawsze zatrudnia się dodatkową pomoc. – Nazywamy to „żniwami pocztowymi” – tłumaczy Przemysław Frocisz. – Mamy wówczas ośmiokrotnie więcej przesyłek niż zwykle. Centrum uroczyście otwarto w marcu tego roku, jednak maszyny pocztowe wprowadzano w Poznaniu już w latach 90. Znajdowały się w poprzedniej siedzibie rozdzielni, przy ulicy Głogowskiej. Docelowo podobnych wydziałów ma być w kraju 14. Drugie, jeszcze większe centrum ekspedycyjno-rozdzielcze znajduje się w Warszawie. Poznań obsługuje wszystkie listy wychodzące i przyjmuje worki z przesyłkami z innych węzłów pocztowych w Polsce, w stolicy rozdziela się dodatkowo korespondencję z zagranicy. Podobne rozdzielnie działają w Łodzi, Katowicach i Krakowie. Są w pełni zmechanizowane, ale nie mają jeszcze własnych budynków. Poznańskie Centrum ma być szablonem, według którego powstaną.

Petarda w skrzynce

Maszyna licująco-stemplująca, przy której stajemy, potrafi oddzielić listy niegabarytowe (przesyłki powyżej 5 mm grubości segreguje dziś ręcznie Ewa Woźniak) i te bez znaczka, rozróżnia priorytety i przesyłki ekonomiczne, odwraca je właściwą stroną, rozpoznaje znaczki pocztowe i sumuje ich wartość. Tu także odbywa się stemplowanie przesyłek oraz odrzucanie innych rzeczy, które trafiły do skrzynki: - Ludzie często przez przypadek wrzucają razem z listami klucze, ale trafiają się i dziwniejsze rzeczy – kierownik Frocisz waha się przez chwilę. – Znajdujemy bieliznę czy prezerwatywy. Zdarzają się przesyłki nadpalone, zwłaszcza przed Gwiazdką, gdy dzieciaki wrzucają do skrzynek petardy – kiwa głową.

Powrót tradycji

Centrum pracuje przez wszystkie dni w roku, w tygodniu przez całą dobę, w weekend tylko rano. Przesyłki ekonomiczne rozdziela się w ciągu dnia, priorytety późno wieczorem. Konieczna jest także kilkugodzinna przerwa, podczas której mechanicy konserwują sprzęt. Jak na razie sprzęt działa bezawaryjnie, pewnie dlatego, że to jedna z dwóch najnowocześniejszych rozdzielni w Europie (druga znajduje się w Hiszpanii). – Wiele osób korzysta z e-maili, ale przesyłki reklamowe, wyciągi z kont i rachunki, nadal wysyła się tradycyjną pocztą – podkreśla dyrektor Wydziału Ekspedycyjno-Rozdzielczego Przemysław Franczak. – Obserwujemy nawet wzrost liczby przesyłek i to nie tylko pism służbowych. Ludzie powracają do wysyłania tradycyjnych kartek, bo jest to w dobrym tonie. Wiadomo, że wypisanie życzeń wymaga więcej wysiłku niż wystukanie sms-a.

Ściana płaczu

Standardowe przesyłki listowe, po opuszczeniu maszyny licująco-stemplującej trafiają na maszyny wstępnego i szczegółowego rozdziału. Maszyna wstępnego rozdziału o wydajności 90 tys. listów na godz (– Ile zdążyłby posegregować w tym czasie człowiek? – pyta retorycznie jeden z mechaników), nanosi na przesyłkę kod kreskowy: widoczny niekiedy jako rządek pomarańczowych kresek w rogu koperty. Na jego podstawie kolejna maszyna „wie“, nie tylko do jakiej miejscowości, ale nawet do jakiego rejonu dostarczyć przesyłkę. Na końcu taśmy posegregowane listy są pakowane w folię, a stamtąd trafiają już do pocztowych worków. – Pracownicy nadają sprzętowi nazwy. Maszyna do rozdziału wstępnego to ściana płaczu, ta do listów niestandardowych to karuzela – razem z Przemysławem Frociszem wspinamy się po schodach do położonego na podwyższeniu taśmociągu, który rzeczywiście przypomina obracającą się karuzelę.

Karuzela z kartonami

Po drugiej stronie hali znajduje się jego większy odpowiednik: maszyna do rozdziału paczek, której wydajność wynosi do 7 tys. kartonów na godzinę. Każdy z nich jedzie na niewielkim wagoniku, który przechyla się, przy jednej z licznych „zjeżdżalni”, zakończonych workami. Obok pracownik podtrzymuje stos opakowań, które kolejna maszyna owija folią. Jako takie palety pojadą we wszystkich kierunkach kraju. W sąsiednim boksie, na stanowisku prenumeraty Aleksandra Urbaniak i Małgorzata Grabiak demonstrują, jak komputer ułatwia im pracę. Nad każdą z półek oznaczających jeden z urzędów pocztowych węzła poznańskiego wyświetla się liczba zamówionych egzemplarzy czasopisma. Czy mają program rozdziału „Gazety Poznańskiej”? – Nie, programy dotyczą pism wydawanych w innych miastach – śmieją się.

Nauczcie się adresować!

Plagą i największym utrudnieniem dla prac w Centrum jest niepoprawne adresowanie. - Ostatnią linią w polu adresowym powinien zawsze być kod. Jeżeli piszemy za granicę, przed cyferkami należy postawić skrót danego kraju, taki jak na naklejkach samochodowych – objaśnia Przemysław Frocisz. Co się dzieje ze źle zaadresowanymi przesyłkami?
- Wiele kodów znam na pamięć... Zofia Domżalska uś- miecha się, nie przerywając pracy. Przed nią na ekranie komputera wyświetlają się zeskanowane obrazy listów z niewyraźnymi cyferkami lub tylko z nazwą miejscowości. Pani Zofia i jej siedem koleżanek na wpisanie każdego kodu mają zaledwie kilka sekund. Znajdujemy się na stanowisku wideokodowania. Tu adresuje się listy, których nie potrafiła rozdzielić maszyna. - Parę lat temu, mieliśmy przesyłkę bez kodu, z nazwą miejscowości „Łuć” zamiast Łódź – wspomina kierownik. - Mieliśmy kiedyś skargę, bo list zamiast na plac Cyryla Ratajskiego trafił na ulicę jego imienia. Pech chciał, że w obu miejscach, pod tymi samymi numerami mieszkali Kaczmarkowie. Wszystko przez brak kodu – rozkłada ręce.

Tirem i samolotem

Przed halą pomarańczowy wagon pocztowy. – Stoi tu na pamiątkę – Przemysław Frocisz przygląda mu się ze smutnym uśmiechem. - Obecnie transport przesyłek na terenie kraju odbywa się prawie wyłącznie samochodami lub drogą lotniczą. Działają tylko dwa ambulanse pocztowe, jeden z nich na trasie Szczecin-Katowice. Obok wagonu kilka tirów z firmowym logo Poczty Polskiej. Kierowcy, którzy przywieźli przesyłki z innych części kraju, śpią teraz w hotelu dla konwojentów, położonym obok hali. – Żal mi ambulansów, ale gdy kolej wprowadziła szybkie połączenia między Poznaniem a Warszawą, zabrakło zwykłego pociągu, którym mogłyby jechać listy – wzdycha Przemysław Franczak. - Podobnie jest na innych liniach. Zniknęła większość tzw. „dwójek”, czyli urzędów dworcowych, które pamiętamy z dzieciństwa. Taki znak czasu, ale my robimy swoje i staramy się, jak najlepiej służyć naszym klientom- uśmiecha się dyrektor. – Tylko adresujcie te listy dobrze... – wtrąca kierownik Frocisz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto