Sprawa ciągnie się od kilku lat. Przy Placu Obrońców Warszawy na Zatorzu zlokalizowane są dwa przystanki autobusowe. Z jednej strony przeszklona wiata przy skwerze, z przeciwnej szklana płyta z logo MZO. To właśnie ten przystanek stał się kością niezgody. Grupa ponad 100 mieszkańców w połowie kwietnia przesłała do urzędników miejskich petycję o przeniesienie przystanku.
Początkowo postulowano przenosiny w okolice sklepu spożywczego, ale ten pomysł upadł. Głównie ze względów bezpieczeństwa. Finalnie przystanek miałby stanąć około 100-120 metrów dalej przy skrzyżowaniu ul. Lubuskiej i Miśnieńskiej.
Mieszkańcy domów szeregowych przy Obrońców Warszawy przyznają, że obecna lokalizacja miejsca postoju autobusów jest dla nich problemem. Na jezdni wymalowano oznakowanie wykluczające parkowanie.
- Mało kto tam wysiada. A my jako mieszkańcy nie mamy formalnie nawet jak dojechać do swoich domów. Nasze domy szeregowe mają sześć metrów szerokości, a na długości 30 metrów mamy zakaz jakiegokolwiek wjazdu i dojazdu. To są domy wielopokoleniowe, mieszkają tu noworodki i 90 letni seniorzy – skarżą się właściciele szeregowców.
Dodają, że nierzadko są karani są mandatami za parkowanie przy własnych domach. Tematem zajęli się radni na wtorkowym, ponad sześciogodzinnym posiedzeniu.
- Mieszkańcy o nowej lokalizacji dowiedzieli się dopiero z projektów uchwał na sesję. Wiele osób uważa, że odnośnie nowej lokalizacji powinni wypowiedzieć się jednak wszyscy, którzy z niego korzystają. Proponuję więc konsultacje społeczne w tej sprawie – oświadczyła radna Bernardyna Kaźmierczak.
Pomysł kolejnych dyskusji w tej sprawie nie spodobał się jednak części radnych. Argumentowali, że nowa lokalizacja jest już zatwierdzona przez Miejski Zakład Komunikacji. - Uznaliśmy petycję za zasadną, a nową lokalizację za bardzo dobrą. Poparła to komisja bezpieczeństwa – przyznała radna Hanna Kotomska. Jej zdaniem sami mieszkańcy mają problem z ustaleniem finalnych oczekiwań.
Miasto ma teoretycznie czas do połowy lipca, by zmieścić się w trzymiesięcznym terminie rozpatrzenia petycji.
- Jestem za rozmowami z mieszkańcami, ale w takim czasie nie zdołamy przeprowadzić ponownych konsultacji w tym terminie. Dyskusje o komunikacji miejskiej są bardzo trudne.
Często docierają do mnie głosy pojedynczych mieszkańców, którzy chcą zmian przystosowanych dla nich, dla jednej osoby. To są trudne rozmowy – przyznał prezydent Leszna, Łukasz Borowiak.
Postulat ponownych konsultacji storpedowała radna Stefania Ratajczak. - To jest 100 metrów, a my robimy wielki problem. To nawet dla zdrowia będzie korzystny taki spacer. Przygotowaliśmy lokalizację po konsultacjach z ponad 120 osobami. I znów mamy to konsultować? - dopytywała.
Finalnie wniosek radnej Kaźmierczak o konsultacje został przyjęty. Początkowo radni poparli do 9 głosami za, ale ze względów formalnych ponowiono głosowanie. W kolejnym głosowaniu za było już siedmioro radnych, 6 przeciw i 6 się wstrzymało. Wnioskiem więc jeszcze raz zajmować się będzie komisja skarg i wniosków, a mieszkańcy szeregowców przez kolejne tygodnie będą odcięci od dojazdu do domów.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?